Po zabójstwie Sarah Everard radzono kobietom, żeby nie jeździły taksówkami, nie chodziły same po ulicach, unikały ciemności. W odpowiedzi aktywistki i aktywiści zauważyli, że nie można kierować wskazówek tylko do kobiet. Mężczyźni w równym stopniu odpowiedzialni są za bezpieczeństwo na ulicach.
Po godzinie 21 kobieta wychodzi od przyjaciółki. Wybierając oświetlone ulice Londynu, zmierza do swojego mieszkania położonego w południowej części miasta. W pewnym momencie przestaje pojawiać się na śledzących niemal każdy kawałek drogi kamerach. Po kilku dniach dowiadujemy się, że 33-letnia absolwentka geografii została zgwałcona i zabita. W Wielkiej Brytanii rozpoczynają się zgromadzenia upamiętniające Sarah Everard. Przychodzą na nie także osoby publiczne. Policja, powołując się na wzrost zagrożenia epidemicznego, rozpoczyna aresztowania.
Zapałką, która roznieca ogień, staje się aresztowanie funkcjonariusza policji, który z dużym prawdopodobieństwem porwał i zabił Sarah. Policjant wie o rozmieszczeniu kamer na ulicach oraz martwych punktach więcej niż przeciętny człowiek. Śmierć Everard, tak jak głośne morderstwo studentki księgowości Céline Figard, której mężczyzna w białej furgonetce zaproponował podwiezienie, architektki Joanny Yeats oraz uczennicy Milly Dowler, stała się w Wielkiej Brytanii symbolem strachu.
Pojawiły się absurdalne rady, jakie konsekwencje dla kobiety może mieć zamówienie w nocy taksówki, poruszanie się autobusem oraz chodzenie w pojedynkę. Kiedy narażona jest na gwałt i molestowanie seksualne? Jakiego zachowania ma unikać? Jak się uchronić? W odpowiedzi aktywistki i aktywiści słusznie zauważyli, że nie można kierować wskazówek tylko do kobiet. Mężczyźni w równym stopniu odpowiedzialni są za bezpieczeństwo na ulicach. Jednym ze skutków jest dopisanie mizoginii do możliwych motywów zbrodni, co przyczyni się do ukazania całej skali przestępstw oraz szkoleń funkcjonariuszy i funkcjonariuszek.
To słuszne dążenie do dbania o dobro wspólne zaczęło zmierzać w kierunku obrażania mężczyzn. Publicznie mówiono, że to oprawcy odpowiedzialni za lęki kobiet, wypaczano badania dotyczące przemocy, sugerując, że sprawcami okrucieństw są mężczyźni, a słynna polityczka Jenny Jones zaproponowała, by mężczyźni, ze względu na swe skłonności, nie mogli wychodzić po godzinie 18 z domów.
Podobne artykułySarah Everard może być każda z nasBasia CzyżewskaNie wiem, jak by zareagowano na taką propozycję, gdyby Jones mówiła o społeczności Żydów lub Chińczyków? Uznanie wszystkich mężczyzn za oprawców jest moim zdaniem podobne do wmawiania kobietom, że dbając o wygląd i makijaż, zwróciły na siebie uwagę przestępców. Jones po krytyce zaczęła mówić o ironii – wykorzystała zatem schemat republikanów, którzy po słowach dyskryminujących kobiety powołują się na sarkazm.
To nie fakty, lecz emocje rządzą współczesną debatą publiczną. W pracy dziennikarki śledczej spotykałam się z systemem bezprawia tworzonym zarówno przez mężczyzn, jak i kobiety. Przestępcy są psychopatami/psychopatkami, mobberami/mobberkami, drapieżnikami/drapieżniczkami. I nie da się kilkudziesięciu lat przemocy, której sprawczyniami były siostry zakonne, porównywać do gwałtu na kobiecie. Oba przestępstwa zostawiają za sobą niewyobrażalne zniszczenie i ból.
Osobowości skłonne do przemocy można rozpoznać, a liczbę przestępstw zmniejszać. Ważna jest koncentracja na czterech wyzwaniach:
– odpowiednio wczesne wychwytywanie zachowań patologicznych. Jeśli prześledzimy życie mordercy Everard oraz innych sprawców przemocy, w wielu przypadkach zobaczymy symptomy (obnażanie się publiczne, czerpanie radości z okrucieństwa wobec zwierząt, itd.) pomijane przez pracodawców i uzasadniane przez otocznie;
– wyciąganie konsekwencji adekwatnych do czynu. W Polsce za wieloletnie znęcanie psychiczne, po wygranej sprawie sądowej, można usłyszeć od oprawcy: „przepraszam”, a za kilkadziesiąt gwałtów spędzić cztery lata w więzieniu;
– zaprzestanie przenoszenia win na ofiary;
– surowe kary dla zwierzchników przenoszących przestępców do innych placówek. To nagminne zachowanie w kościele, korporacjach, szpitalach czy instytucjach kultury.
Musimy zdać sobie sprawę, że współczesne narracje nieustannie podsycają konflikty, a to nie jest droga do poczucia bezpieczeństwa. Do niego nigdy nie prowadzi jeden pogląd, lecz wielość przekonań spajanych wzajemnym szacunkiem.
Kontakt z autorką przez stronę www.justynakopinska.pl
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.