Niedawno sobie uświadomiłam, jak ważne jest stworzenie mapy miejsc, w których czujemy się bezpiecznie. Dla szczęściarzy tym miejscem będzie dom. Ale zawsze warto budować życie na wielu filarach. I mieć parę dodatkowych przestrzeni ciepła.
– Trafiają ci się takie dni, kiedy masz telepkę? – pytała Holly w słynnej scenie ze „Śniadania u Tiffany’ego”. – To jest to samo co chandra? – Nie. Chandrę masz dlatego, że tyjesz albo że pada od wielu dni. Jesteś smutny, to wszystko. A telepka jest okropna. Boisz się i pocisz jak ruda mysz, ale nie wiesz, czego się boisz. Tyle tylko, że coś złego się wydarzy, kłopot w tym, że nie wiesz co.
W innej chwili Holly podkreśla: – Nic chcę mieć niczego na własność, dopóki nie znajdę takiego miejsca, w którym będę wiedzieć, że ja i rzeczy należymy do siebie. Na razie nie za bardzo wiem, gdzie to jest. Ale wiem, jak to jest – uśmiecha się i wypuszcza kota na podłogę. – Tak jak u Tiffany’ego.
Niedawno sobie uświadomiłam, jak ważne jest stworzenie mapy miejsc, w których czujemy się bezpiecznie. Dla szczęściarzy tym miejscem będzie dom. Ale zawsze warto budować życie na wielu filarach. I mieć parę dodatkowych przestrzeni ciepła.
Zapytałam kilka osób, co to dla nich oznacza.
Znajomy prokurator: – Dla mnie takim miejsce jest kino. Pamiętam, jak pierwszy raz byłem tam z mamą. Kupiła dla mnie cukierki. Zgasły światła, a ja czułem się bezpieczny. Czasem chodzę do kina sam, by oderwać się od wszystkiego.
Grafik: – Pracuję teraz w Londynie. Jest taka knajpka na Soho, do której trafiłem sześć lat temu. Siedziałem blisko szyby i obserwowałem ludzi. Nagle dwóch przystojnych mężczyzn zaczęło się przytulać na ulicy. To pierwszy raz w moim życiu, gdy poczułem się wolny. Pochodzę z małej miejscowości na wschodzie Polski. Z moim chłopakiem nigdy nie okazywaliśmy sobie czułości publicznie. Ta knajpka stała się dla mnie jakoś symboliczna. Przychodzę przynajmniej raz w tygodniu. Zawsze, gdy czuję niepokój.
Bohater jednego z moich reportaży: – Mój dom kojarzył mi się z wódką, brudem i bólem, a sierociniec z przemocą. Teraz, gdy myślę o bezpiecznym miejscu, to dla mnie praca na budowie. Od kiedy sam na siebie zarabiam, czuję, że to ja decyduję i mam kontrolę nad strachem.
Konduktor w pociągu: – Dla mnie to miejsce, gdzie gramy z kolegami w karty. Spotykamy się od 20 lat w każdy wtorek w garażu mojego przyjaciela. Wszystkie problemy zostawiam przed wejściem.
Ludzie często wyśmiewają potrzeby innych – ojca, który zaczął chodzić na jogę, pani psycholog specjalizującej się w depresji, która odpoczywa w dobrym spa, matki małego dziecka, która ma potrzebę jechać sama w góry. Nigdy nie rozumiałam, dlaczego ludzie oceniają wybory innych. Przecież to, że nie wtrącamy się w życie innych, czyni nas naprawdę wolnymi.
Stworzenie swoich małych pól bezpieczeństwa – absurdalnych, eleganckich, a może zwyczajnych – może pozwolić „nie bać się jak ruda mysz”. A ze smutku, gdy połączy się go ze spokojem, potrafią się narodzić najpiękniejsze z myśli.
Kontakt z autorką przez stronę www.justynakopinska.pl
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.