W „Spencer” obserwujemy, jak księżna Diana stawia się nie ponad, a obok tradycji. Film pokazuje trzy dni z życia kobiety, która nie była świadoma swojego przemożnego wpływu na ludzi.
„Ogranicz hałas do minimum. Oni mogą cię słyszeć”, głosi napis na ścianie w kuchni. Obsługa wie, jak pracować w ciszy i skupieniu. Zadania muszą być wykonane sprawnie, a efekty pracy ma cechować najwyższy poziom artystyczny. Bo w rodzinie królewskiej każdą kreację traktuje się jak dzieło sztuki, a wyjście do kościoła jak publiczny występ.
Wszechobecna cisza uwypukla każdy oddech i gest księżnej Diany. Twórcy filmu „Spencer” chcieli, żebyśmy współodczuwali z bohaterką.
– Dorastałem, oglądając filmy, które zmieniły moją wizję świata. Nie tylko w kinie, ale i w życiu. Kino to nieograniczone narzędzie – mówił na łamach „Chicago Tribune” reżyser filmu Pablo Larraín.
Każda forma sztuki może zmieniać postrzeganie świata. Kino łączy ponad podziałami. Larraín mówi w wywiadach, że ceni pracę bardziej zdyscyplinowanych kolegów, ale sam nie potrafiłby pracować tak metodycznie. Chcąc pozbawić swoje dzieła kontroli, wrzuca nas w świat okrutnej baśni, w której życie rodziny królewskiej obserwujemy w krzywym zwierciadle trzymanym przez Dianę.
Film pokazuje trzy dni z życia kobiety, która nie była świadoma swojego przemożnego wpływu na ludzi. W przeprowadzonej przez BBC ankiecie spośród 100 najwybitniejszych Brytyjczyków księżna zajęła trzecie miejsce, przed Karolem Darwinem i Williamem Szekspirem. Liczni historycy i biografowie są zgodni, że skutkiem zachowania Diany była trwała zmiana społeczna w postrzeganiu liderów.
Niektórzy świetnie czują się w strukturach hierarchicznych. Wykonywanie poleceń i realizowanie szczegółowo zaplanowanych zadań sprawia im przyjemność. Istnieje też grupa osób, która na sztywne struktury reaguje alergicznie.
W filmie „Spencer” obserwujemy, jak Diana (Kristen Stewart) stawia się nie ponad, a obok tradycji. Gdy spędza święta w Sandringham, jej zmysły ulegają rozkładowi. Czuje chłód otaczających ją murów, plotek i pomówień. Księżna nie rozumie skali zakazów. Gdy Karol przyznając, że kupuje dwa identyczne naszyjniki dla żony i partnerki, tłumaczy: „Muszą być w tobie dwie osoby, jedna prawdziwa i druga, której robią zdjęcia”, Diana ucieka w samookaleczenia i kompulsje.
„Spencer” to film o osobie z pragnieniem spójności oraz o środowisku, które nie potrafi zaakceptować tego, co inne lub choćby wieloznaczne. O ludziach, którzy gardzą bezbronnością.
Pięknie zagrali Jack Nielen księcia Williama oraz Freddie Spry Harry’ego. Chłopcy nie chcą urazić ani ojca, który uczy ich tradycyjnych ról przypisanych rodzinie królewskiej, ani matki, z której smutkiem się utożsamiają. Synowie darzą ją miłością bezwarunkową, nie analizują jej decyzji, nie kategoryzują.
Rozumieją, że Diana czuje każdą ich myśl. Jej empatia niekiedy budzi w synach spokój, innym razem strach, że to nie jest świat dla niej.
Możemy też dostrzec lęk reżysera, że współczesny świat jest miejscem rozsypanych pereł. I nie tylko w rodzinie królewskiej nie ma już przestrzeni dla osób wrażliwych.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.