Większość ludzi nie czuje się komfortowo, wyznaczając granice, bo skupia się na tym, co pomyślą inni. Chcemy, by nas lubili. Pozwalamy więc, by inni robili rzeczy, które naruszają nasze wartości.
„Dlaczego człowiek ma być albo wzruszonym debilem, albo kalkulującą kłodą?” – pytał Sławomir Mrożek. Według pisarza wrażliwość i mocny charakter tworzą idealne połączenie.
Profesor Brené Brown, prowadząca badania nad wstydem i odwagą, twierdzi, że najbardziej współczujące osoby to również ci najmocniej wyznaczający granice.
Często ludzie postrzegają innych jako życzliwych i wrażliwych, jeśli zgadzają się na wiele rzeczy, ignorując własne potrzeby. Brown przedstawia odmienny pogląd. Twierdzi, że kochanie i życzliwość są nierozerwalnie połączone z asertywnością i jasnym formułowaniem pragnień.
Większość ludzi nie czuje się komfortowo, wyznaczając granice, bo skupia się na tym, co pomyślą inni. Nie chcemy zawodzić. Chcemy, by nas lubili. Słynna stała się już wypowiedź Meryl Streep: – Kiedyś wchodziłam do pokoju pełnego ludzi i zastanawiałam się, czy oni mnie lubią. Dziś wchodzę i zastanawiam się, czy ja ich lubię.
Niedawno wybitny prawnik powiedział mi, że w Japonii jego zawód jest mniej nieodzowny. Bo ludzie mają większą łatwość w przedstawianiu własnych potrzeb wprost, a to pozwala prowadzić rozmowy biznesowe bez manipulacji.
Granica to pokazanie, co jest dla nas w porządku. Ogromna część społeczeństwa nie potrafi tego robić. Ludzie pozwalają, by inni robili rzeczy, które naruszają ich wartości, radzili, nieproszeni o rady, wytykali błędy.
Gdy czujemy, że ludzie nie traktują nas z szacunkiem, a jednocześnie tego nie komunikujemy, rodzi się gorycz, która powoli nas zalewa. Świadomość, co jest dla nas ważne, czego inni nie mogą wyśmiewać, czy nawet podstawowych wartości, według których żyjemy, nie jest częsta. Mrożek wielokrotnie pisał o ludziach uciekających od świadomości, uciekających od rozumu, a tak naprawdę uciekających od bólu.
– Przez 35 lat mojego życia zakładałam, że ludzie nawalali specjalnie, by mnie zdenerwować. Ktoś, kto dla mnie pracował, członek rodziny, który był nieustannie krytyczny i oceniający… Myślałam: „dlaczego tak się zachowują?”, „powinni wiedzieć lepiej”. I kiedyś moja terapeutka powiedziała: „A co jeśli ludzie robią najlepiej, jak potrafią?” – mówiła podczas wykładu profesor Brown. – Mój mąż zauważył, że nigdy się nie dowiem, czy ludzie robią najlepiej, jak potrafią. Ale założenie, że tak jest, czyni moje życie lepszym. Niektórzy ludzie nie są dojrzali, ale potrafią trzymać się wyznaczonych im granic. Więc teraz nie jestem tak miła jak kiedyś, ale jest we mnie zdecydowanie więcej miłości.
Kontakt z autorką przez stronę www.justynakopinska.pl.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.