Znaleziono 0 artykułów
07.03.2024

Julianne Moore to najbardziej magnetyczna gwiazda współczesnego kina

07.03.2024
(Fot. Getty Images)

Amerykańska aktorka Julianne Moore zachwyciła w ubiegłorocznej „Obsesji” Todda Haynesa, jednego z ulubionych reżyserów gwiazdy. Rudowłosa piękność sławę zawdzięcza różnorodnym rolom i w filmach niezależnych, i w superprodukcjach. Na czym polega jej magia? 

Kiedy myślę o Julianne Moore, przed oczami widzę jej filigranowe, porcelanowo jasne, piegowate ramiona. Po raz pierwszy rozmawiałyśmy na żywo w 2014 r. w Cannes, gdzie pokazywała „Mapy gwiazd” Davida Cronenberga – dostała za nie zresztą nagrodę. Miała na sobie granatowy, satynowy kostium, który subtelnie odsłaniał obojczyki. Rude włosy, piegi i alabastrowa skóra dziś zachwycają, ale oczywiście, kiedy Julie była mała, rówieśnicy ją wyśmiewali. Na szczęście magnetyczne światło, którym emanuje amerykańska aktorka, nie ma źródła w jej urodzie, choć Moore inspiruje domy mody, producentów kosmetyków i artystów. To, co w kontakcie z gwiazdą uderza najmocniej, to jej energia, inteligencja i talent, które czynią ją jedną z najciekawszych współczesnych aktorek.

Reżyser „Obsesji” Todd Haynes to ulubiony współpracownik Julianne Moore

W tym roku Julianne Moore święci triumfy dzięki roli w „Obsesji”. Gra w nim Gracie, która lata temu uwiodła swojego nieletniego ucznia. Dziś są szczęśliwym małżeństwem, o którym ma powstać film. Jednak pojawienie się aktorki, która przyjeżdża do ich domu na research, zaburzy rodzinną dynamikę. Luźno oparta na faktach „Obsesja” miesza wiele gatunków, balansując na granicy konwencji i świadomego kiczu. Jak zwykle w filmach reżysera Todda Haynesa, styl jest równoprawnym narzędziem budowania dramaturgii.

Natalie Portman i Julianne Moore w „Obsesji” (Fot. Materiały prasowe)

Współpraca z Haynesem to być może najważniejszy rozdział w karierze Julianne Moore. Po raz pierwszy spotkali się na planie „Schronienia” (1995). Aktorka wcielała się tam w gospodynię domową. Choć lekarze przekonują ją, że jest zdrowa, wydaje jej się, że cierpi na tajemniczą przypadłość. Haynes to jeden z twórców New Queer Cinema przyglądający się od zawsze zagadnieniom ważnym dla queerowej społeczności. W targanej pandemią AIDS Ameryce jego film czytano jako odważny głos w sprawie, ale też wyprzedzający swój czas portret depresji i alienacji. Tę kreację Moore do dziś uznaje się za jedną z najlepszych w dorobku.

Julianne i Todd spotkali się przed „Obsesją” jeszcze dwukrotnie. W „Daleko od nieba” Moore wcieliła się w dobrze sytuowaną damę z przedmieść, która odkrywszy, że jej mąż jest gejem, nawiązuje nieakceptowaną społecznie relację z czarnym ogrodnikiem. Ale w Ameryce lat 50. XX w. taka przyjaźń jest dla jej rodziny równie dużym zagrożeniem, co homoseksualność męża. Za świetne ujęcie tego, co kryje się za białymi płotkami mieszczańskich domów, film dostał cztery nominacje do Oscara, w tym dla Moore za najlepszą rolę kobiecą. Z kolei w poświęconym Bobowi Dylanowi „I’m Not There. Gdzie indziej jestem” zagrała Alice – pod tym imieniem Haynes ukrył postać inspirowaną muzyczką Joan Baez.

Julianne Moore rozpoczęła karierę w latach 90. od telewizyjnych tasiemców i horrorów klasy B

Dziś Julianne Moore to aktorka spełniona. Ale, jak wiele dzisiejszych gwiazd, zaczynała od ról znacznie mniej ambitnych. Na jej karierze zaważył emitowany przez ponad pół wieku tasiemiec „As the world turns”. Za rolę bliźniaczek Frannie i Sabriny Julianne Moore otrzymała w 1988 r. nagrodę Emmy. W świat kina wchodziła z kolei drogą znaną wielu jej koleżankom, czyli zaczynając od roli ofiary w kampowym horrorze. W „Opowieściach z ciemnej strony” wciela się w „damę w tarapatach”, która ginie z rąk pomysłowej mumii, nafaszerowana... chryzantemami. Z kolei w „Rękach nad kołyską” jej bohaterka zostaje ściągnięta przez nianię psychopatkę w śmiertelną pułapkę.

Julianne Moore i Mark Wahlberg w „Boogie Nights”/ (Fot. New Line Cinema/Courtesy Everett Collection/Everett Collection/East News)

W połowie lat 90. Julianne (urodziła się jako Julie Anne Smith, ale doradzono jej przyjęcie pseudonimu) coraz częściej pojawiała się u boku wielkich gwiazd. W „Ściganym” towarzyszyła Harrisonowi Fordowi, w „Dziewięciu miesiącach” partnerowała Hugh Grantowi. W „Na skróty” zachwyciła pod czujnym okiem Roberta Altmana, a w 1993 r. rozpoczyna współpracę z Haynesem.  Za rolę gwiazdki porno w „Boogie Nights” Paula Thomasa Andersona dostała pierwszą nominację do Oscara dla najlepszej aktorki. Ostatnią dekadę XX w. domyka dwiema kolejnymi wspaniałymi kreacjami w kultowych filmach – rolą Maude w „Big Lebowskim” i Lindy Partridge w „Magnolii”.

Julianne Moore z wprawą godzi udział w niezależnych filmach i w superprodukcjach

Wtedy jeszcze otwartym pozostało pytanie, czy filmy z Julianne Moore mogą zarabiać wielkie pieniądze. Przekonany był o tym Steven Spielberg, dając jej w 1997 r. rolę w superprodukcji „Zaginiony Świat. Jurassic Park”. Wsparcie legendarnego twórcy ugruntowało pozycję aktorki wszechstronnej, która równie pewnie czuje się w komedii, thrillerze, co w dramacie psychologicznym. A jednocześnie jest w stanie przyciągnąć przed ekrany tysiące fanów. To w Hollywood kapitał nie do przecenienia.

Julianne Moore w filmie „Samotny mężczyzna"(Fot. East News)

Nowe milenium oznaczało nowe otwarcie w karierze Moore. Przejęła rolę Jodie Foster, wcielając się w Clarice Starling w  filmie „Hannibal”, kontynuacji „Milczenia owiec”. Rok później zachwyciła u boku Nicole Kidman i Meryl Streep w opartych na powieści Michaela Cunninghama filmie „Godziny” Stephena Daldry’ego. Jej kreacja Laury Brown, idealnej gospodyni, której życie przemeblowuje lektura „Pani Dalloway”, do dziś wywołuje ogromne emocje. Wrażenie robi także kreacja w „Ludzkich dzieciach” a przede wszystkim w „Samotnym mężczyźnie”, reżyserskim debiucie projektanta Toma Forda. Pokazał on Moore piękną i stylową, ale w rozpaczy, niespełnioną. Pełen napięcia ekranowy duet z Colinem Firthem to prawdziwa perełka.

Na swojego pierwszego Oscara Julian Moore musiała poczekać do 2015 roku, gdy otrzymała statuetkę za film „Motyl. Still Alice”

Julianne Moore z pierwszym Oscarem za rolę w filmie „Motyl. Still Alice"  (Fot. Getty Images)

Druga dekada lat 2000. przyniosła zaskakujący powrót do korzeni – występ w remake’u horroru wszech czasów, chętnie interpretowanym przez pryzmat krytyki feministycznej. Oprócz „Carrie” Moore zagrała w komediach romantycznych „Don Jon” czy „Kocha, lubi, szanuje”. Po 17 latach od pierwszej nominacji Moore wreszcie doczekała się swojego Oscara. Dostaje go za rolę chorującej na rzadką odmianę alzheimera profesorki lingwistyki w „Motyl. Stil Alice”. Lata 2014-2015 to z kolei przygoda z wielką komercyjną franczyzą „Igrzyska śmierci”, do której Moore dołączyła jako prezydentka Alma Coin. Jednocześnie wciąż świetnie odnajdywała się w świecie ekscentrycznej komedii, co udowadnia rolą w „Planie Maggie”. Końcówka drugiej dekady przyniosła też dwie role mocno skoncentrowane na kobiecości, emancypacji i szukaniu własnej drogi – przeżywającą drugą młodość, głodną życia „Glorię Bell” i feministyczną ikonę Glorię Steinem w „Moje życie w drodze”. Niedawno w sieci pojawiły się nagrania z prób czytania do najnowszego filmu Pedra Almodóvara. Na ekranie Tilda Swinton i Julianne Moore. „The Room Next Door” będzie pierwszym pełnometrażowym anglojęzycznym filmem w karierze reżysera. To spotkanie, wydaje się, było tylko kwestią czasu.

Na swojego pierwszego Oscara Julianne Moore musiała co prawda czekać długo, ale kolekcja branżowych wyróżnień, jaką zebrała, jest imponująca. Pośród blisko 60 branżowych nominacji są statuetki ze wszystkich liczących się wydarzeń i festiwali. Aktorka ma na koncie, m.in. Puchar Volpiego za „Daleko od nieba” (Wenecja), Srebrnego Niedźwiedzia za „Godziny” (Berlin), nagrodę aktorską z Cannes za „Mapy gwiazd” oraz Złoty Glob i, oczywiście, Oscara za „Motyl. Still Alice”.

Dla Julianne Moore rodzina i działalność społeczna są równie ważne, jak kariera

Julianne Moore i Bart Freundlichem na rozdaniu Złotych Globów w 2024 roku (Fot. John Salangsang/Golden Globes 2024/Golden Globes 2024 via Getty Images)

Od ponad 20 lat Moore związana jest z reżyserem i producentem Bartem Freundlichem. Z młodszym o 10 lat partnerem mają dwójkę dorosłych już dzieci – syn Caleb ma 26, córka Liv 22 lata. Mama chętnie chwali się ich osiągnięciami na Instagramie.  Moore wielokrotnie podkreślała, jak ważna jest dla niej rodzina i jakim źródłem szczęścia jest dla niej długi, szczęśliwy – tak nietypowy w Hollywood – związek. Aktorka angażuje się społecznie: działa na rzecz praw osób LGBT+, udziela się w akcjach zachęcających do aktywności obywatelskiej, np. głosowania. Bliskie są jej inicjatywy skierowane do najmłodszych – została ambasadorką międzynarodowej organizacji Save the Children, prowadzącej działalność humanitarną. Wspólnie z LeUyen Pham stworzyły też serię książeczek dla dzieci „Freckleface Strawberry” (Piegowata truskaweczka). To opowieść o małej, piegowatej dziewczynce, która różni się od innych, ale uczy się rozumieć własną siłę i z odwagą iść przez życie. Jeśli Truskaweczka pójdzie śladami swojej „mamy”, Julianne, zajdzie naprawdę daleko.

Anna Tatarska
  1. Ludzie
  2. Portrety
  3. Julianne Moore to najbardziej magnetyczna gwiazda współczesnego kina
Proszę czekać..
Zamknij