Znaleziono 0 artykułów
20.07.2024

Natalie Portman po czterdziestce otwiera nowy rozdział w karierze i w życiu prywatnym

20.07.2024
Na gali Oscarów w 2020 roku (Fot. Getty Images)

Kto nie widział skeczy „SNL” „Natalie’s rap” z 2006 i 2018 roku, może postrzegać Natalie Portman jako dobrze wychowaną, zachowawczą, a nawet odrobinę kostyczną gwiazdę. By poznać jej prawdziwe oblicze, warto przypomnieć sobie nie tylko niegrzeczne rymy z najpopularniejszego amerykańskiego programu komediowego, lecz także wywiady z dorastającą na oczach widzów aktorką sprzed 30 lat. Tyle lat minęło od premiery „Leona zawodowca” Luca Bessona z Jeanem Reno w tytułowej roli. Gwiazdorowi francuskiego kina partnerowała wtedy właśnie 12-letnia Natalie. Dzięki roli Mathildy z dnia na dzień stała się gwiazdą, ale za sławę zapłaciła wysoką cenę. 

Dziś wyraźnie sprzeciwia się seksualizacji młodych aktorek, wspominając, że stała się obiektem pożądania, zanim weszła w wiek dojrzewania. – Nikt mnie nie skrzywdził, co zawdzięczam rodzicom, którzy nie spuszczali mnie z oka – wspomina aktorka. „Leon zawodowiec” co prawda otworzył jej drzwi do Hollywood, lecz wcale nie był debiutem młodej aktorki. Dwa lata wcześniej zagrała „wielkiego włochatego stwora” w musicalu na Off-Off Broadwayu. Szczegółów roli nie pamięta, ale aktorstwo musiało zrobić na niej wrażenie, bo zdecydowała się kontynuować karierę. Wiedziała też dokładnie, czego nie chce. Gdy skaut z agencji modelek próbował ją zachęcić do modelingu, skorzystała z tego kontaktu, by załatwić sobie współpracę z agentem aktorskim. 

Świadome wybory kobiety o ogromnym potencjale

Ze światem mody miała jednak później wielokrotnie flirtować – w 1996 roku wystąpiła w kampanii Isaaca Mizrahiego jako nowe wcielenie Audrey Hepburn, a od 2010 roku pełni funkcję ambasadorki Diora

Na planie filmu "Leon Zawodowiec" (Fot. Getty Images)

Teraz Natalie Portman kreacje na czerwony dywan najchętniej wybiera z kolekcji paryskiego domu mody, ale jej doświadczenie z ubraniami od projektantów sięga wczesnej młodości – w końcu w blasku fleszy pojawiła się po raz pierwszy w wieku 13 lat. Na przestrzeni lat zbudowała charakterystyczny styl – klasyczny, kobiecy, romantyczny. Choć trendy się zmieniały, Natalie Portman pozostawała wierna sobie, a w efekcie stała się ikoną stylu dla kolejnych pokoleń kobiet. 

Ale ani moda, ani aktorstwo nie wyczerpują potencjału gwiazdy. Gdyby nie grała w filmach, pracowałaby zapewne jako psychoterapeutka albo wykładowczyni. Jako jedna z nielicznych gwiazd ukończyła studia psychologiczne na Harvardzie. I wbrew temu, co rapuje w „SNL”, nie ściągała na każdym kolokwium ani nie paliła codziennie marihuany. Jako przykładna studentka porzuciła nawet na kilka lat Hollywood, by w pełni poświęcić się nauce. Zastanawiała się wtedy, czy naprawdę marzy o powrocie do kina. 

Ostatecznie uznała, że kino daje jej poczucie przynależności, a tego potrzebowała, bo nigdzie nie czuła się do końca u siebie. Natalie Portman urodziła się bowiem jako Neta-Lee Hershlag w Jerozolimie w 1981 roku. Gdy skończyła trzy lata, jej rodzice – ojciec Avner, który pracował jako ginekolog, i mama Shelley (ich przodkowie pochodzili z Polski, Rosji, Rumunii i Austrii) – przenieśli się do Stanów Zjednoczonych, gdzie po kilku przeprowadzkach ostatecznie osiedli na Long Island. Natalie uczęszczała do szkoły podstawowej dla żydowskich dzieci. Z powodu bliskości Nowego Jorku wiele jej koleżanek brało udział w przesłuchaniach teatralnych. Sama Natalie uwielbiała tańczyć, śpiewać i występować, więc poszła w ich ślady. Gdy jeszcze jako uczennica podstawówki wystąpiła w „Leonie zawodowcu”, zwalniała się z lekcji, by występować w programach telewizyjnych, m.in. u Lettermana. Roześmiana i swobodna rozmawiała z gospodarzami talk-shows jak równa z równymi. 

(Fot. Getty Images)

Od Amidali przez Harvard do Oscara

Jako nastolatka chodziła do liceum Syosset, gdzie uczestniczyła w programie dla młodych naukowców. Wówczas osiągnęła status supergwiazdy dzięki roli Amidali w „Gwiezdnych wojnach”. Choć fani sagi George’a Lucasa nie zostawili suchej nitki na pierwszych częściach opowieści, po ponad 20 latach od premiery „Mroczne widmo”, „Atak klonów” i „Zemstę Sithów” ogląda się nie tylko jako pełnoprawną część dziedzictwa uniwersum „Star Wars”, lecz także sztandarowy przykład odrobinę naiwnych superprodukcji początku nowego milenium. Po maturze Natalie Portman zdała na Harvard. Choć podchodziła wtedy ostrożniej do Hollywood, nie zrezygnowała ze sceny. Jako 19-latka wystąpiła w „Mewie” na podstawie dramatu Czechowa w jednym z nowojorskich teatrów. Po raz pierwszy zebrała fatalne recenzje, więc zaczęła się zastanawiać, czy aby na pewno odnalazła swoje powołanie. – Aktorstwo wymaga wrażliwości, więc nie można mieć za grubej skóry, a jednocześnie trzeba uodpornić się na krytykę. Jak ja to robię? Oswoiłam się z pewną dozą bólu – mówi Natalie. Równolegle z otrzymaniem dyplomu z wyższej uczelni zdobyła pierwszą nominację do Oscara za drugoplanową rolę w thrillerze psychologicznym „Bliżej” (2004). Ryzyko się opłaciło – pierwszą naprawdę dorosłą rolą Natalie Portman dowiodła swego talentu. 

Na festiwalu w Cannes w 2023 roku (Fot. Getty Images)
W filmie "Closer" (Fot. Materiały prasowe)

W kolejnych latach Natalie Portman rzuciła się w wir pracy. Jako jednej z nielicznych gwiazd swojego pokolenia udało jej się uniknąć problemów ze wścibskimi tabloidami. Zdecydowanie więcej niż o związkach z kolegami z planu – Haydenem Christensenem, Gaelem Garcíą Bernalem czy Jakiem Gyllenhaalem – pisało się o jej kolejnych dokonaniach zawodowych. A Natalie flirtowała właściwie z każdym gatunkiem filmowym – komiksową dystopią w „V jak Vendetta” (na potrzeby filmu ogoliła się na łyso, a jej fryzura na zapałkę zrobiła furorę), komediami romantycznymi („Zakochany Paryż”, „Sex Story”), amerykańskim kinem niezależnym („Pociąg do Darjeeling”, „Jagodowa miłość”, „Powrót do Garden State”). Przełom – i w pracy, i w życiu osobistym – przyniósł jej „Czarny łabędź” Darrena Aronofsky’ego. Na planie poznała przyszłego męża, francuskiego choreografa, Benjamina Millepieda, a za rolę primabaleriny, która nie cofnie się przed niczym, by osiągnąć wielkość, otrzymała jedynego jak dotąd Oscara. – Najtrudniej grać kogoś podobnego do siebie – wyznała kiedyś gwiazda, a trudno o postać bardziej odmienną od Portman niż Nina. 

Z byłym mężem Benjaminem Millepiedanem (Fot. Getty Images)

Debiuty w roli matki, reżyserki i producentki

Natalie i Benjamin latem 2011 roku doczekali się pierwszego dziecka, syna Alepha, pobrali się latem 2012 roku w Big Sur w Kalifornii, a pięć lat później ich rodzina powiększyła się o córkę Amalię. – Odkąd zostałam matką, mam do wszystkich i do siebie o wiele więcej cierpliwości – mówi gwiazda o doświadczeniu macierzyństwa. Portman poświęciła się życiu rodzinnemu, ale nie przerwała pracy. W 2015 roku zadebiutowała jako reżyserka ekranizacją książki Amosa Oza „Opowieść o miłości i mroku”. W ostatnich latach kilkakrotnie otarła się o Oscara – za rolę Jackie Kennedy (2016) otrzymała nominację do nagrody, krytycy zachwycili się także jej „Anihilacją” i „Vox Lux”, a młodzi fani pokochali ją za udział w filmach z serii o Avengersach i Thorze. Uznanie należało się Natalie także za udział w „Obsesji” z 2023 roku, gdzie zagrała gwiazdę przygotowującą się do roli. 

Aktorka założyła też firmę producencką MountainA odpowiedzialną i za „Obsesję”, i za najnowszy projekt Portman – jej pierwszy serial „Lady in the Lake” dla Apple TV+. – Mam szczęście, bo kariera kobiet w Hollywood trwa coraz dłużej – mówi 43-letnia dziś Portman. Tak jak bohaterka „Lady in the Lake” aktorka postanowiła zmienić swoje życie. Gdy dowiedziała się, że Millepied ją zdradza, wniosła pozew o rozwód. W programie Jimmy’ego Fallona przyznała, że rozstanie przypłaciła załamaniem, ale podnieść się pomogła jej… Rihanna. – Po pokazie Diora w Paryżu powiedziała mi, że jestem „gorącą laską” i że zawsze była moją fanką. Pomogło – śmiała się Portman. 

Na festiwalu w Cannes w 2023 roku (Fot. Getty Images)

Natalie się nie poddaje, a „Lady in the Lake” staje się jej manifestem feministycznym. Grana przez nią bohaterka, kura domowa Maddie Schwartz, z dnia na dzień zostawia męża i postanawia spełnić marzenie o karierze dziennikarskiej. W ekranizacji powieści Laury Lippman z 2019 roku w reżyserii Almy Har’el kobieta postanawia rozwiązać zagadkę tajemniczej śmierci tytułowej „Lady in the Lake”, czarnej aktywistki i matki Cleo Sherwood (w tej roli Moses Ingram). – Opowiadamy o wolności, opresji i zależnościach między ludźmi – tłumaczy Portman. Te tematy są dla niej ważne od dawna – jako aktywistka zaangażowała się w działalność Time’s Up, wspiera edukację dziewcząt, współpracowała też z ONZ. – Oczekiwania wobec kobiet wciąż są inne niż wobec mężczyzn. Czas to zmienić – mówi Natalie Portman.

Anna Konieczyńska
  1. Ludzie
  2. Portrety
  3. Natalie Portman po czterdziestce otwiera nowy rozdział w karierze i w życiu prywatnym
Proszę czekać..
Zamknij