Kostiumami opowiadam swoją część historii – mówi Kasia Walicka-Maimone, polska kostiumografka pracująca przy głośnej produkcji HBO „Pozłacany wiek”. Wcześniej zdobyła uznanie za stroje do „Mostu szpiegów”, „Kochanków z Księżyca” i „Moneyball”.
Jak została pani kostiumografką?
Pochodzę z Suwałk. Zawsze o tym mówię z dumą, bo to miejsce dało mi siłę na całe życie. Wychowałam się w środowisku ciekawych i odważnych ludzi, otoczona cudowną rodziną i przyjaciółmi, w miejscu, w którym klimat jest surowy. Jestem przyzwyczajona do trudnych warunków.
Zawsze szyłam ubrania, tak jak zresztą wszyscy wokół – moja mama, moja babcia, moi znajomi. Nigdy nie myślałam, że to coś wyjątkowego. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że szyję może trochę więcej niż inni. Gdy przeniosłam się do Nowego Jorku, obracałam się w środowisku artystycznym. Wtedy zaczęłam zastanawiać się, co tak naprawdę kocham. Trafiłam do szkoły projektowania Fashion Institute of Technology.
Co było dalej?
Na początku lat 90. zrobiłam kolekcję zwariowanych rzeczy, które nosili moi znajomi muzycy. Następnie trafiłam do teatru jako asystentka kostiumografki. Łącznie pracowałam przy ok. 200-300 przedstawieniach, a potem przy filmach.
Jak trafiła pani do Hollywood?
Miałam szczęście, że moje projekty widzieli odpowiedni ludzie. Jednym z moich pierwszych filmów był dobrze oceniony „Capote”. Zawsze miałam szczęście do ludzi – trafiłam choćby na Philipa Glassa.
Jak wygląda proces projektowania kostiumów?
Najpierw poznaje się scenariusz. Jeśli historia mnie zainteresuje, podejmuję się pracy na kolejne 8-10 miesięcy. A jeśli to historia, do której nie mogę się w żaden sposób odnieść, wiem, że nie będę w stanie się poświęcić. Praca kostiumologa to tak naprawdę praca etnograficzna.
Zaczynam od dyskusji z reżyserem oraz ekipą o tym, jak chcemy opowiedzieć tę historię. Zwykle reżyser przedstawia nam jakąś wizję tej opowieści, a my – pozostali – proponujemy, jak będzie wyglądać nasz kawałek. Moim zadaniem jest stworzenie postaci, które pokazują ten świat, przedstawiają tę historię. Po takiej rozmowie zaczynamy research i tworzymy olbrzymią bibliotekę inspiracji, fotografii, sztuki, na podstawie której buduję bohaterów.
Ile osób z panią pracuje?
To gigantyczna ekipa. Tylko w naszym studiu mamy 65 osób. Oprócz tego zatrudniamy mnóstwo pracowni, które szyją nam kostiumy. W Nowym Jorku to 8-10 miejsc plus wiele pracowni europejskich. Razem to 400 osób. W przypadku pierwszego sezonu tej produkcji powstało ich 5 tys. Ta produkcja jest olbrzymia! Gdyby ktoś mi zaproponował takie zadanie 10 lat temu, to nie byłoby szans na jego realizację, bo nie miałam wtedy wystarczającego doświadczenia.
Czy w przypadku takich produkcji z epoki wszystko jest konsultowane z historykami sztuki?
Zwykle to materiał narzuca nam to, w jaki sposób opowiadamy daną historię. Ten jest mocno oparty na wydarzeniach historycznych. Są tu postacie, które wprawdzie bazują na prawdziwych, ale nie są ich odzwierciedleniem w stu procentach. Ja oparłam projekty na materiałach historycznych. Niemniej trzeba pamiętać, że to jest zawsze jakiś rodzaj manipulacji wizerunkiem. Gdybym miała oddać kostiumy historyczne jeden do jednego – ich detale, materiały, kolory – trudno byłoby znaleźć odpowiednie stroje dla każdej filmowej postaci.
Oprócz mody ściśle opartej na faktach, ważne było dla mnie pokazanie pewnego rodzaju podekscytowania, które panowało na ulicach Nowego Jorku, kiedy widziało się modę prosto z Paryża. Widoczne jest w tym czasie ciekawe podejście do kolorów – pojawiły się sztuczne barwniki, dzięki czemu paleta barw się poszerzyła. Wiele osób dziwi się, że Bertha Russell ma suknię w żółto-zielonym, żrącym odcieniu. A to był kolor, który znaleźliśmy w tym okresie historycznym. Mnie też zszokował, bo jest bardzo specyficzny, bardzo mocny.
Wręcz współczesny.
Dokładnie! Wtedy zachodziły przemiany społeczne, nastąpił rozwój fabryk i kolei, był to też ekscytujący okres w modzie. Z drugiej strony, był to czas skomplikowany ze względu na głębokie podziały społeczne. Pojawiła się nowa klasa z ogromnymi majątkami, jak Bertha i jej mąż, którzy próbują wejść do wyższej sfery. Staraliśmy się to odzwierciedlić w kostiumach.
Na tle innych Bertha wygląda dosyć ekstrawagancko.
Bertha dopiero wchodzi do wyższych sfer. Ma dużo większy dom i więcej pieniędzy niż inni, ale nie może oprzeć się na wartościach, które wyznawała przez całe życie. Wszystko się u niej zmienia. Wyzwaniem było dla mnie pokazanie balansu między nowym i starym światem.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.