Kilkanaście lat temu była jedną z najlepiej zarabiających aktorek w Hollywood, grała w najpopularniejszym serialu „Chirurdzy” i miała dołączyć do prestiżowego grona królowych komedii romantycznych. Kłótnie na planie, żądania astronomicznych gaż i nielojalne zachowanie sprawiły, że branża filmowa wpisała ją na czarną listę.
– Na moim planie zdjęciowym nie ma już miejsca dla osób takich jak Heigl – powiedziała Shonda Rhimes, jedna z najpotężniejszych twórczyń amerykańskiej telewizji przy okazji premiery serialu „Skandal” w 2012 roku. Dwa lata wcześniej zakończyła współpracę z Katherine Heigl, czyli Izzie Stevens, jedną z głównych bohaterek „Chirurgów”, którzy do dzisiaj doczekali się 17 sezonów. Za rolę młodziutkiej lekarki, która w szpitalu Seattle Grace zakochuje się, robi karierę i sama choruje na raka, Heigl dostała w 2006 roku nagrodę Emmy. W ostatnim roku w lekarskim fartuchu twierdziła, że scenarzyści nie dali jej wystarczająco dobrych scen do odegrania, samozwańczo wycofała się więc z wyścigu o kolejną statuetkę. To dotknęło Shondę do żywego. Przysięgła, że już nigdy nie zatrudni niewdzięcznej aktorki.
Już za miesiąc szykuje się na Netfliksie starcie dawnych rywalek. Na gwiazdkę platforma streamingowa zaserwuje widzom „Bridgertonów”, serial kostiumowy z wytwórni Shondy Rhimes, będący pierwszą odsłoną realizacji jej wieloletniego i wielomilionowego kontraktu z Netfliksem. W sylwestra Heigl powróci do telewizji produkcją „Firefly Lane” na podstawie powieści Kristin Hannah. U boku Sary Chalke zagra Tully Hart, której przez całe życie towarzyszy najlepsza przyjaciółka, Kate.
Kto wyjdzie z walki o widza zwycięsko – Shonda czy Katherine? Hollywood stawia na producentkę, spod której ręki wychodzą wyłącznie przeboje. A Heigl już kilka razy próbowała ponownie wkupić się w łaski przemysłu filmowego. Dwa lata temu zajęła miejsce Meghan Markle w serialu „W garniturach”. Niestety bez Markle produkcję udało się utrzymać na antenie tylko rok. Wcześniej powierzono jej główne role w telewizji dwukrotnie – „State of Affairs” z 2015 roku i późniejszy o dwa lata „Doubt: W kręgu podejrzeń” doczekały się zaledwie 13 odcinków. A jeszcze na przełomie wieków wydawało się, że posągową blondynkę z zacięciem komediowym czeka kariera na miarę Meg Ryan, a co najmniej Kate Hudson.
Zaczęła od serialu science fiction dla nastolatków. W latach 1999–2002 w „Roswell” grała piękną Isabel. To imię miało jej przynieść szczęście – wkrótce w „Chirurgach” została Izzie. Oprócz roli u Rhimes najważniejsza w jej dorobku jest „Wpadka” z 2007 roku. Komedia z Juddem Apatowem opowiadała o odpowiedzialnej Alison, która w mniej odpowiedzialnej chwili zachodzi w ciążę z beztroskim nieudacznikiem. – To seksistowski film, który pokazuje kobiety jako sztywniary, a mężczyzn jako rozkosznych Piotrusiów Panów – mówiła potem, kalając własne gniazdo. Apatow nie pozostał jej dłużny, opowiadając, jakie problemy sprawiała na planie. Ale dobra passa Heigl trwała jeszcze przez chwilę. Komedię romantyczną „27 sukienek” o druhnie, która towarzyszyła przyjaciółkom przy ołtarzu 27 razy, można uznać za uroczą. Kolejne filmy – „Brzydka prawda”, „Jak upolować faceta” czy „Wielkie wesele” – nie przetrwały próby czasu. Zamiast Emmy zaczęła dostawać Złote Maliny, a jej stawki szybko spadły z wywindowanych wcześniej 6 milionów dolarów za film.
Gdy w atmosferze skandalu odchodziła z „Chirurgów” w 2010 roku (wątek Izzie nie został wtedy domknięty), Heigl była pewna, że kino stoi przed nią otworem. Ale propozycje przestały płynąć. Twarz jak z plakatu, talent i doświadczenie nie wystarczyły. Heigl zwyczajnie nikt nie lubił. Koledzy z planu pracę z nią wspominali jako koszmar – zawsze chciała mieszkać w apartamentach prezydenckich w hotelach, poprawiała każde zdanie scenariusza, wszędzie ciągnęła za sobą mamę i menedżerkę, Nancy, która budziła jeszcze mniej sympatii niż Katie. Podobno inwektywami potrafiła obrzucić każdego – od reżysera po asystentkę – zachowując się, jakby to ona produkowała filmy i seriale z udziałem swojej córki.
Oficjalnie powodem odejścia Heigl z „Chirurgów” była potrzeba zajęcia się życiem prywatnym. Aktorka wyszła za niezbyt popularnego muzyka Josha Kelleya, którego dosyć nachalnie starała się promować. Adoptowali dwie dziewczynki, Naleigh i Adalaide, trzy lata temu Heigl urodziła syna, Joshuę. Na Instagramie aktorka pokazuje cukierkową codzienność. Próbuje się też kajać w wywiadach. – Powinnam się była zamknąć – wspomina dawną krytykę „Chirurgów”. – Nie jestem złośliwą osobą… – twierdziła u Howarda Sterna. – Przestałam nad sobą pracować – mówiła dziennikarzowi „Hollywood Reporter”. Nie żałuje tylko jednego. Przez nią z „Chirurgów” wyleciał Isaiah Washington, którego homofobiczne komentarze pod adresem T.R. Knighta (serialowy George) ujawniła właśnie Heigl.
Teraz Netflix może dał aktorce drugą szansę. Widzowie uwielbiają ckliwe historie o wieloletniej przyjaźni. Skoro wybaczyli jej producenci, może i fani do niej wrócą?
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.