Jacob Elordi o kinie marzył od dziecka. Upragniony sukces miał jednak swoją cenę. Po występie w „Euforii” Hollywood widziało w nim jedynie seksownego bad boya. Czy rola Elvisa Presleya w „Priscilli” Sofii Coppoli może to zmienić?
Noah Flynn w „The Kissing Booth”, Nate Jacobs w „Euforii”, Elvis Presley w „Priscilli” – role przemocowych przystojniaków stały się wizytówką Jacoba Elordiego. Sam aktor nie do końca rozumie, jak to się stało. – Czy to wina mojego wzrostu? – żartował na łamach magazynu „GQ”. Młody aktor marzył o kinowej karierze od dziecka. Jako nastolatek nałogowo oglądał filmy Marlona Brando, Jamesa Deana i Heatha Ledgera, wyobrażając sobie siebie na wielkim ekranie. Gdy w końcu trafił do Hollywood, zrozumiał, jaką cenę jego idole musieli zapłacić za swój sukces. Dziś gwiazdor bardziej świadomie dobiera kolejne role, chcąc zerwać z dotychczasowym wizerunkiem. Jacob Elordi chroni życie prywatne, widząc, jak ogromnym zainteresowaniem mediów się cieszy.
Skromne początki
Jacob Elordi urodził się 26 czerwca 1997 roku w Brisbane. Południową urodę, podobnie jak wzrost, zawdzięcza ojcu, który zamienił Kraj Basków na Australię. Najmłodszy z piątki rodzeństwa szybko przerósł pozostałych. Nastoletnie życie przyszłego aktora przypomina fabułę „High School Musical”. Elordi od dziecka grał w szkolnej drużynie rugby, a po treningach brał udział w zajęciach teatralnych. Na scenie debiutował w musicalowej wersji „Charliego i fabryki czekolady” (ciekawe, jak sprawdziłby się w „Wonce”). Mimo to wszystkie castingi do lokalnych filmów i seriali kończyły się fiaskiem. Podobnie jak próby zostania modelem, do czego zachęcała go matka. Zniechęcony rozważał profesjonalną karierę sportową, którą ostatecznie pokrzyżowała poważna kontuzja.
Elordi potraktował to zdarzenie jako znak – zapragnął powrócić do dziecięcego marzenia. Zaraz po zakończeniu liceum przeprowadził się do Stanów Zjednoczonych. Za dnia pracował dorywczo w kawiarniach, a wieczorami uczęszczał na zajęcia aktorskie. Pierwsze kroki na planie stawiał jako statysta w filmie „Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara” (na ekranie widać go przez kilka sekund). Od kolegi z planu dowiedział się o castingu do netflixowej komedii romantycznej „The Kissing Booth”. W trylogii aktor wcielił się potem w swojego pierwszego bad boya, Noah Flynna, w którym podkochuje się główna bohaterka, Elle (Joey King). Dziś Elordi dystansuje się do produkcji: – Nigdy nie chciałem grać w tego typu filmach. Ich jedyną funkcją jest bezmyślna rozrywka. Robiłem, co musiałem, żeby przetrwać. Wygląda na to, że nieprędko zobaczymy go w następnej komedii romantycznej.
Jacob Elordi staje się Nate’em Jacobsem
Mimo sukcesu „The Kissing Booth” aktor ledwie wiązał koniec z końcem. Gdy brakowało mu pieniędzy na czynsz, zdarzało mu się nawet spać w samochodzie. Nic więc dziwnego, że w roli Nate’a Jacobsa w „Euforii” dostrzegł swoją szansę. Niestety casting nie poszedł po jego myśli. Elordi był tak załamany, że poważnie rozważał powrót do rodzinnej Australii. – Za bardzo mi zależało i schrzaniłem sprawę. Byłem zdruzgotany – wspominał w rozmowie z Samem Levinsonem. Twórca „Euforii” dostrzegł w nim jednak mrok, którego potrzebował Nate. Tym sposobem Elordi dołączył do Zendayi, Hunter Schafer i reszty młodej obsady, która miała wyrosnąć na nową generację gwiazd.
Mimo iż fani serialu od razu stracili głowę dla toksycznego przystojniaka, sam aktor od początku dystansował się od granego przez siebie bohatera. – Nate to narcyz i psychopata, który dusi w sobie wszelkie ludzkie odruchy. Nie sposób z nim empatyzować – mówił. Choć w serialu Elordi grał ukochanego Alexy Demie, w życiu prywatnym spotykał się z Zendayą. Para nie wytrzymała jednak presji (i bezustannego zainteresowania fanów i paparazzich) i rozstała się po niespełna roku. On zaczął się spotykać z Kaią Gerber, a ona z Tomem Hollandem. Dziś umawia się z youtuberką Olivią Jade, z którą na przemian rozstają się i ponownie schodzą.
Wschodząca gwiazda kina
Po sukcesie „Euforii” Elordi zamarzył o kinie. Po kilku nieudanych produkcjach – na czele z melodramatem „2 Hearts” i (nieszczególnie) erotycznym thrillerem „Głęboka woda” – aktor zaczął w końcu dostawać propozycje, na które liczył. W przegapionym „The Sweet East” wcielił się w cichego wrażliwca, który wciąż wierzy w ideę amerykańskiego snu. Film zadebiutował w Cannes, a na ekranie partnerowały mu Ayo Edebiri i Talia Ryder. Z kolei w „Saltburn” Elordi doskonale sprawdził się jako chłopak z wyższych sfer. Występ w popkulturowym fenomenie zapewnił mu nominację do statuetki BAFTA i… własną kolekcję świec inspirowaną jedną z najbardziej kontrowersyjnych scen w filmie. Kto oglądał „Saltburn”, wie, o czym mowa.
To jednak rola Elvisa Presleya w „Priscilli” Sofii Coppoli na dobre otworzyła nowy rozdział w jego karierze. Na potrzeby filmu Elordi obejrzał wszystkie wywiady muzyka, nauczył się grać na gitarze i jadł kilogramy bekonu, ulubionej przekąski króla rock and rolla. Aktorstwo metodyczne zawsze go fascynowało. Na weneckiej premierze filmu przyznał, że główną inspiracją był dla niego Daniel Day-Lewis. Wzorem aktora Elordi chciał zatracić się w granej przez siebie postaci, raz jeszcze wcielając się w problematycznego przystojniaka. Zdaniem krytyków wyszło mu to doskonale. Nawet ci, których „Priscilla” nie zachwyciła, przyznają, że jego występ zasługuje na uznanie. Innego zdania było oscarowe jury, które zupełnie pominęło młodego aktora.
Więcej niż bożyszcze nastolatek
Wszystko wskazuje na to, że Jacob Elordi nie zamierza zwalniać tempa. Aktor pracuje właśnie nad czterema projektami jednocześnie. W dramacie „Oh, Canada” z Umą Thurman i Michaelem Imperiolim gra młodego Richarda Gere’a. Na potrzeby serialowej adaptacji nagrodzonej Bookerem powieści „The Narrow Road to the Deep North” wciela się w główną rolę australijskiego doktora nawiedzanego przez duchy przeszłości. To pierwsza produkcja, w której usłyszymy jego prawdziwy akcent. Gwiazdor powróci również do netflixowego uniwersum w „On Swift Horses”. Film opowie historię trójkąta miłosnego między Elordim, Daisy Edgar-Jones i Willem Poulterem. Z kolei w „Dr. Frankensteinie” w reżyserii Guillerma del Toro aktor wcieli się w potwora Frankensteina. Czyżby ten film miał być dla niego tym, czym „Biedne istoty” dla Emmy Stone? Mamy taką nadzieję.
Choć na ekranie Elordi robi wszystko, by zerwać z wizerunkiem bad boya, ostatnie doniesienia o jego zakulisowych manierach nie pomagają. Na początku lutego świat obiegła informacja o dochodzeniu, które australijska policja wszczęła przeciwko aktorowi po tym, jak rzekomo zaatakował dziennikarza w czasie wywiadu. Prowadzący audycji radiowej miał sprowokować gwiazdora pytaniem o niesławną scenę z „Saltburn”. Elordi dotychczas nie odniósł się do sprawy.
W ostatnich latach Jacob Elordi, podobnie jak jego przyjaciółki z planu „Euforii”, Zendaya i Hunter Schafer, zapracował sobie na miano nowej ikony stylu. Aktor równie dobrze prezentuje się w skrojonych na miarę garniturach Valentino, co w uroczym kardiganie Prady czy zwykłych jeansach i płaszczu. Gwiazdor może się również pochwalić imponującą kolekcją it-bags. Do jego ulubionych należą Speedy 20 z pierwszej kolekcji Pharrella Williamsa dla Louis Vuitton i torba Andiamo domu mody Bottega Veneta. Elordi coraz chętniej eksperymentuje ze stylem. Nie możemy się więc doczekać, czym zaskoczy nas podczas tegorocznych Oscarów i MET Gali.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.