„Mama i żona z fajną pracą” – pisze o sobie w mediach społecznościowych. Odkąd 30 lat temu poślubiła Abdullaha II, Rania należy do najpotężniejszych kobiet świata. Pozycję wykorzystuje do propagowania nowoczesnego oblicza islamu, walki o równość płci i próby zażegnania kryzysu uchodźczego.
– Wielu międzynarodowych ekspertów chętnie zabiera głos w imieniu kobiet z Bliskiego Wschodu. Większość z nich ulega stereotypom, przedstawiając uciśnione i opresjonowane istoty. Kobiety, które znam, są silne, zdeterminowane i wytrzymałe. Zdobyły doskonałe wykształcenie, mają ambicje zawodowe, chcą osiągnąć sukces. Mierzymy się z wieloma wyzwaniami, więc wiemy, że musimy starać się jeszcze bardziej niż inni. 1/3 start-upów w krajach arabskich prowadzą kobiety, to więcej niż w Dolinie Krzemowej – mówiła Rania w Jordanii w niedawnym wywiadzie dla „Harper’s Bazaar Arabia”. Na zdjęciach autorstwa Alexiego Lubomirskiego pozowała w ubraniach z najwyższej półki, które spełniały wymogi skromnego ubioru muzułmanek.
Uważana za najlepiej ubraną monarchinię na świecie, nigdy nie odsłania ramion, unika dekoltów, nosi spódnice za kolano. Nawet na słynącym z ekstrawagancji czerwonym dywanie Met Gali potrafi pogodzić wymogi haute couture z zasadami islamu. 51-letnia Rania z wyglądu przypomina trochę Cindy Crawford. Z bujnymi włosami ułożonymi w fale, hollywoodzkim uśmiechem i ogromnymi oczami w cuglach wygrałaby plebiscyt na miss. W przeciwieństwie do uczestniczek takich konkursów, które tylko deklarują, że marzą o pokoju na świecie, jordańska monarchini każdego dnia walczy o zażegnanie kryzysu uchodźczego, równe szanse dla kobiet i porządną edukację dla muzułmanów.
Jej kraj graniczy z Syrią, Irakiem, Arabią Saudyjską, Palestyną i Izraelem. Leży w samym środku bratobójczych walk, krwawych wojen, nierozwiązywalnych konfliktów religijnych. Jordanii udaje się utrzymać niezależność, suwerenność i poszanowanie praw człowieka. Liczący 6,5 mln mieszkańców kraj w czasie wojny w Syrii przyjął 1,5 mln uchodźców. – Nie mogliśmy odmówić domu niewinnym ludziom uciekającym od wojny, śmierci i rozpaczy – mówiła wtedy Rania. W wywiadzie dla Christiane Amanpour z CNN elokwentnie, perfekcyjną angielszczyzną z przekonaniem tłumaczyła: – Narracja na temat uchodźców jest tak polaryzująca, że straciliśmy z oczu to, co jest naprawdę ważne – cierpienie ludzi. Nawet zdjęcia dzieci oblepionych własną krwią nie zmobilizowały polityków do działania. Zapanowała globalna znieczulica wobec katastrofy.
Kim jest królowa Rania?
Pochodząca z Bliskiego Wschodu Rania rozumie, jak to jest uciekać z rodzinnego kraju ogarniętego konfliktem. Jednocześnie wie, jak można skorzystać z doświadczeń różnych państw regionu. Urodziła się 31 sierpnia 1970 roku jako Rania Al Yassin w Kuwejcie w rodzinie imigrantów z Palestyny. Studiowała biznes na amerykańskim uniwersytecie w Kairze, potem pracowała w dziale marketingu w Citibanku. Po I wojnie w Zatoce Perskiej uciekła z rodzicami do Jordanii. W Ammanie dostała pracę w Apple’u. W 1992 roku na przyjęciu poznała następcę jordańskiego tronu, należącego do drugiej po japońskiej najstarszej dynastii na świecie. Zaręczyli się dwa miesiące później, pobrali zaraz potem. Rania powiedziała „tak” w sukience Eliego Saaba. W lutym 1999 roku jej męża koronowano na króla Abdullaha II, niedługo później ona otrzymała tytuł królowej. W mediach społecznościowych z okazji urodzin, rocznic ślubu czy świąt zakochana żona wrzuca zdjęcia z podziękowaniami dla „Jego Wysokości” męża. Para królewska doczekała się czwórki, dziś już niemal dorosłych, dzieci – dwóch córek – Iman i Salmy, i dwóch synów – Al Husseina Bina Abdullaha II i Hasheema. Rania uczy ich, żeby „godnie nosiły tytuł, ale nie pozwoliły ponieść się tytułowi”. Mimo licznych podróży królowa dba o to, by spędzić co najmniej dwa tygodnie wakacji w roku z całą rodziną.
Świat według Ranii
„Mama i żona z fajną pracą”, pisze o sobie w mediach społecznościowych Rania, która od 30 lat reprezentuje swój kraj na świecie. Więcej, stała się twarzą całego arabskiego świata – postępową, choć szanującą tradycję. Odwiedza obozy dla uchodźców, działa przy ONZ, spotyka się z możnymi tego świata – od Angeli Merkel, przez Justina Trudeau, po Obamów. Wszędzie, gdzie się znajdzie, dba o sprawy bliskie jej sercu – edukację, dialog międzykulturowy i pomoc dla uchodźców. Nie ogranicza się do pustych przemów. By wesprzeć edukację, w 2008 roku powołała organizację Madrasati dotującą najbiedniejsze szkoły w kraju, rok później Queen Rania Teacher Academy pomagającą nauczycielom w podwyższaniu poziomu nauczania, a w 2014 roku platformę Edraak pozwalającą dorosłym nadrobić zaległości w nauce. To początek dość długiej listy.
Za działania humanitarne otrzymała szereg nagród, m.in. Influential Personality of the Year Award czy tytuł jednej z najpotężniejszych kobiet świata „Time’a”.
O kobietach w islamie uczy w wywiadach dla zagranicznych dziennikarzy, m.in. Opry Winfrey. Wydała nawet książki dla dzieci (jedna trafiła na listę bestsellerów „New York Timesa”) o różnicach kulturowych. – W „The Sandwich Swap” przedstawiam Salmę i Lily. Obie po raz pierwszy próbują kuchni innej kultury – Salma daje Lily pitę z humusem, Lily Salmie kanapkę z masłem orzechowym i dżemem. Trzeba uczyć dzieci, żeby nie bały się różnorodności – tłumaczy Rania.
Tematem numer jeden pozostaje dla niej kryzys uchodźczy. – Bycie uchodźcą to nie wybór, to właśnie osoby, które nie mają wyboru – tłumaczyła w wywiadzie dla Richarda Questa z CNN podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Davos. – Ekstremiści chcą świata słabego i podzielonego, rządzonego strachem, nie dajmy się temu. W polityce jesteśmy podzieleni, pod każdym innym względem świat jeszcze nigdy nie był tak połączony. Jesteśmy od siebie zależni, izolacja nie jest już opcją – mówiła.
Kadencja królowej Ranii jest dożywotnia, więc może sobie pozwolić na wieloletni plan działania. I odrobinę więcej idealizmu niż prezydenci i premierzy. – Wciąż wierzę w ludzkość. Chcę pozostawić po sobie jak najwięcej dobrych czynów, wpłynąć pozytywnie na życie jak największej liczby osób – mówi.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.