Znaleziono 0 artykułów
24.01.2025

Matylda Giegżno w romantycznym filmie „Światłoczuła” uczy inaczej patrzeć na świat

(Fot. materiały prasowe)

„Światłoczuła” to bez wątpienia jeden z najlepszych polskich filmów ostatnich lat. Prawdziwym objawieniem produkcji jest Matylda Giegżno, która wcieliła się w niewidomą Agatę. Aktorka opowiedziała nam o przygotowaniach do pierwszej głównej roli, pracy z Ignacym Lissem i fascynacji astrologią.

Dawno żaden polski tytuł nie zrobił na mnie takiego wrażenia, jak „Światłoczuła”. Nowy film Tadeusza Śliwy, reżysera „Nieznajomych” i „Gangu zielonej rękawiczki”, to równie zabawne, co wzruszające love story Agaty i Roberta, dwójki młodych ludzi, których losy przypadkowo splatają się podczas jednej, pamiętnej sesji. Ona pracuje z trudną młodzieżą, kocha nurkować i czasami dorabia jako modelka. On jest wschodzącym fotografem, który marzy o większej swobodzie artystycznej i ucieczce od świata. Ona czerpie z życia pełnymi garściami, on próbuje ułożyć je sobie na nowo. Ona jest niewidoma, on – widzący. Mimo tych różnic odnajdują w sobie bratnie dusze.

(Fot. materiały prasowe)

Siła „Światłoczułej” tkwi w jej prostocie. Kameralny romans dotyka najbardziej uniwersalnych tematów, jak miłość, bliskość i poczucie przynależności. Jednocześnie jednak film oddaje głos społeczności osób niewidomych zbyt często przez kino pomijanych. Robi to, pokazując ich doświadczenia bez uprzedzeń, za to z czułą uważnością. W połączeniu z oryginalną muzyką Kaśki Sochackiej i Korteza, świetnym montażem i utalentowaną obsadą otrzymujemy film, który po prostu trzeba zobaczyć.

W „Światłoczułej” Matylda Giegżno wysuwa się na pierwszy plan

Największym objawieniem „Światłoczułej” jest Matylda Giegżno, która wcieliła się w główną bohaterkę wzruszającego filmu. Aktorkę mogliśmy dotychczas oglądać w takich produkcjach, jak „Kos”, „Warszawianka”, „Powrót”, „Brokat” czy „Klangor”. W „Światłoczułej” Giegżno wysuwa się na pierwszy plan i natychmiast kradnie show.

(Fot. materiały prasowe)

Przygotowania to tak szczególnej roli Giegżno zaczęła już na dwa miesiące przed rozpoczęciem zdjęć: – Brałam udział w zajęciach prowadzonych przez Polski Związek Niewidomych, który obejmował trening podstaw – chodzenie z laską, obsługę telefonu i codzienne czynności, jak gotowanie. W międzyczasie chodziłam również na spotkania z osobami niedowidzącymi i niewidomych, które zaprosiły mnie do swojego świata. Jestem im za to ogromnie wdzięczna – mówi aktorka. – Na to wszystko nakładała się moja codzienna praca z ciałem i spojrzeniem. Musiałam nauczyć się niejako wyłączać swój wzrok. To było nie lada wyzwanie – dodaje.

Jej praca i zaangażowanie się opłaciły – Giegżno udało się stworzyć wielowymiarową i autentyczną postać, która wymyka się społecznym stereotypom na temat osób niewidomych. – Wszyscy wiedzieliśmy, że to ważny film, dlatego włożyliśmy w niego całe nasze serca – przyznaje. W przekonaniu, że było warto, utwierdzają twórców rozmowy z osobami niewidomymi, które przyznają, że długo czekały na taki film. – Ostatnio jeden z widzów przyznał, że w końcu poczuł się dostrzeżony przez polskie kino. To dla nas największe wyróżnienie.

Na ekranie partneruje aktorce znany z nowego „Znachora” Ignacy Liss

(Fot. materiały prasowe)

Bijącym sercem filmu jest relacja bohaterów, w szczególności rodząca się między nimi intymność, która wymaga od nich wyjścia z dotychczasowej strefy komfortu. Agata pokazuje Robertowi swój świat, a on zaprasza ją do swojego. Ich ekranowy związek działa dzięki odtwórcom głównych ról. Giegżno partneruje Ignacy Liss, znany z takich produkcji, jak „Otwórz oczy”, „Zadra” i nowy „Znachor”.

Ekranowa chemia między bohaterami to zasługa zaangażowania aktorskiego duetu: – Stworzenie takiej bliskości w tak krótkim czasie było najważniejsze, ale też najtrudniejsze. Wiele zależy tu od takich wypadkowych, jak indywidualne temperamenty, atmosfera na planie, codzienna energia – tłumaczy Giegżno. – Nam to się udało, bo podeszliśmy do zadania poważnie. Wiedzieliśmy, że robimy coś ważnego, i pozwoliliśmy sobie być w tym odważni. Na dodatek zwyczajnie się zakumplowaliśmy, więc wiedzieliśmy, że możemy na siebie liczyć. Wzajemne zaufanie to podstawa.

Choć Giegżno jest dumna z owoców ich pracy, przyznaje również, że był to najbardziej wymagający projekt w jej dotychczasowej karierze. – Po zakończeniu zdjęć terapeutka uświadomiła mi, że moje zmęczenie to również efekt mierzenia się z tyloma emocjami – na mój prywatny stres nałożyły się poczucie odpowiedzialności i doświadczenia Agaty. Czułam w tym czasie wszystko, prawdziwy huragan emocji.

(Fot. materiały prasowe)

Prywatnie nowa gwiazda polskiego kina jest fanką podróży, jazdy konnej i astrologii

W odzyskaniu równowagi pomogły aktorce podróże. – Razem z tatą uwielbiamy wymagające wyjazdy. Od leżenia na plaży wolimy wypady w naturę, spanie w namiotach i spacery po jaskiniach – mówi. Aktorce marzy się również powrót do jazdy konnej. Giegżno interesuje się też astrologią. – Jako dziecko wierzyłam w magię i marzyłam, żeby zostać wróżką – wspomina ze śmiechem. Ta wrażliwość z nią pozostała. – Więcej czuję, niż wiem – przyznaje, co wydaje się szczególnie ważne w zawodzie aktorki.

Premiera „Światłoczułej” przyprawiła ją o kolejny huragan emocji. – Jestem przejęta i wzruszona, bo nie wiem, co przyniesie przyszłość. Na pewno cieszę się, że moi bliscy w końcu zobaczą film, o którym mówiłam im bez przerwy od roku. Nie mogę się również doczekać, by oddać ten projekt w ręce publiczności i zobaczyć, jak ona go przyjmie. Wydaje mi się, że jestem gotowa zarówno na pochwały, jak i krytykę. W zachowaniu spokoju pomaga mi medytacja – mówi.

Po zakończeniu zdjęć do „Światłoczułej” Giegżno pozwoliła sobie na zasłużoną chwilę odpoczynku. Teraz jest już jednak gotowa na powrót do pracy. Na horyzoncie pojawiło się kilka nowych projektów. Aktorce marzy się zagrać w horrorze, wcielić się w postać, która nie budzi sympatii, choć nie musi to być oczywisty czarny charakter.

W wolnych chwilach 24-latka lubi również modowe eksperymenty. – Wciąż szukam swojego stylu. W ostatnim czasie odchodzę jednak od ulubionych sportowych looków, a sneakersy od czasu do czasu zamieniam na eleganckie szpilki. Jej inspiracją jest norweska piosenkarka Aurora. – Chciałabym dzielić z nią szafę. Wtedy paradowałabym po ulicach w gorsetowych sukniach, zwiewnych kompletach i przytulnej dzianinie.

Zobacz także:

Julia Właszczuk
  1. Ludzie
  2. Portrety
  3. Matylda Giegżno w romantycznym filmie „Światłoczuła” uczy inaczej patrzeć na świat
Proszę czekać..
Zamknij