Praktyczność nie jest pierwszym skojarzeniem, kiedy myślimy o haute couture, ale u Valentino stała się drugim. Jak to w projektach Pierpaolo Picciolego, najważniejsze są piękno i doskonałe rzemiosło, jednak najnowsza kolekcja „Le salon” wynosi codzienność do rangi widowiska, w którym wysoka moda spotyka się z nowoczesną garderobą.
Pokaz Valentino „Le salon” w świątyni haute couture
Gdyby ściany słynnego salonu przy paryskim Place Vendôme mogły mówić, opowiedziałyby historię haute couture. To właśnie to miejsce legendarni wizjonerzy świata mody, z Elsą Schiaparelli i Gabrielle Chanel na czele, upodobali sobie jako miejsce prezentowania swoich kolekcji. I tu, w świątyni haute couture, legendarnym salonie, Pierpaolo Piccioli urządził pokaz swojej najnowszej kolekcji, którą nazwał, a jakże, „Le salon”.
Codzienność w wydaniu haute couture w kolekcji Valentino „Le salon”
Codzienność godna czerwonego dywanu? Zdaje się, że Pierpaolo Piccioli zadał sobie właśnie takie pytanie, projektując kolekcję Valentino haute couture wiosna-lato 2024. Większość sylwetek jest dosłownym odniesieniem do wygodnych i praktycznych fasonów, które wybieramy na co dzień. Na pierwszy plan wysuwają się doskonale skonstruowane płaszcze, które mienią się wszystkimi kolorami Włoch – lazurem wybrzeża Amalfi, słonecznym odcieniem sycylijskich pomarańczy, soczystą zielenią Capri, głęboką czerwienią kalabryjskich pomidorów.
Nowoczesna wizja garderoby opiera się tu na zderzeniu utylitarnych rozwiązań z ideą couture. Stąd z pozoru minimalistycznym garniturowym zestawom towarzyszą operowe rękawiczki, przezroczystości nadają wieczorowego charakteru, objętości i faktury podnoszą rangę stylizacji, wprowadzając do nich fantazję oczekiwaną od haute couture. Kontrasty również pomagają stworzyć zamierzony efekt. Pióra i puszyste tkaniny zestawione z prostymi golfami i marynarkami lub płaszczami lub odwrotnie – misternie drapowane topy w komplecie z szarymi spódnicami czy spodniami w kant dają wrażenie zawieszenia między codziennością a marzeniami, obowiązkami i przyjemnościami, tym, co praktyczne, a tym, co niedoścignione. Tylko Pierpaolo Piccioli mógł zestawić błękitną balową spódnicę z parką tak, by modelka zdawała się sunąć w obłokach.
Kieszenie stały się symbolem pragmatyzmu kolekcji. Znajdziemy je zarówno ukryte w spódnicach i balowych sukniach, jak i specjalnie widoczne, naszyte na płaszczach, kamizelkach, marynarkach. Power dressing w tej kolekcji Valentino przejawia się przede wszystkim w pudełkowych fasonach o mocno zarysowanych ramionach, spodniach z wysokim stanem pięknie wysmuklających sylwetkę i obszernych spódnicach.
Nawet kiedy dyrektor kreatywny Valentino redefiniuje codzienne elementy garderoby, robi to pod szyldem couture. Dzięki temu dostajemy sylwetki, które zachwycą miłośników dyskretnego luksusu. – Nie musisz czuć ciężaru techniki i rękodzieła, bo w ostatecznym rozrachunku couture polega na iluzji braku wysiłku – mówił Piccioli w jednym z wywiadów, dodając, że technika nie może zabrać magii. Nowe technologie zostały wykorzystane do stworzenia wspomnianej iluzji, tak pożądanej w haute couture. Za jej pomocą stworzono materiały imitujące egzotyczne skóry, futra i pióra.
Kolekcja Valentino „Le salon” idealna na czerwone dywany
Przezroczystości i koronki z ostatnich sylwetek kolekcji do pełnej energii palety barw wnoszą odrobine stylu noir. Te ryzykowne looki bez wątpienia zobaczymy w zmodyfikowanych konfiguracjach na czerwonych dywanach. Top z falującymi w powietrzu piórami, zielona sukienka niczym kwiat, czerwone spodnie z różowym body i srebrzystym futrem to stylizacje niemal skrojone pod Florence Pugh. Czerwone okrycie z róż na myśl przywodzi kreację Rihanny z MET Gali, z kolei fioletowa suknia z piórami i przezroczystą górą czy połyskujący czerwony płaszcz to kreacje na miarę diwy pokroju Jennifer Lopez, która z pewnością dobrze się im przyjrzała, siedząc na pokazie w pierwszym rzędzie.
Ze złożonej z kontrastów, prowokacyjnej kolekcji Valentino niejako wysuwa się pytanie o przyszłość haute couture. A odpowiedź narzuca się sama. Dopóki na modowej scenie są tacy projektanci, jak Piccioli, nie musimy się o nią martwić.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.