Co by było, gdybyśmy zamiast szybkich randek z Tindera dysponowali nieograniczoną ilością czasu na poznanie partnera? W kinach można już oglądać nominowaną do Złotych Globów przewrotną komedię romantyczną z Cristin Milioti i Andym Sambergiem.
Komedia romantyczna bez lukru
„Ślubne wojny”, „Mój chłopak się żeni”, „Polowanie na druhny” – wesele to wdzięczny temat komedii romantycznych, bo pozwala połączyć marzenie o miłości na całe życie z serią absurdalnych dowcipów, gagów i wpadek. W „Palm Springs” pozostawiono ślub tylko jako pretekst do zawiązania akcji. Skutecznie obśmiano nadęty ceremoniał, każąc dwójce głównych bohaterów raz po raz rozbijać konwencję. A to niszczą tort weselny, a to zdradzają szczegóły nocy przedślubnej, a to całują pannę młodą w usta.
Film Maxa Barbakowa ze scenariuszem Andy’ego Siary znalazł się w oficjalnej selekcji Sundance 2020, latem trafił na platformę Hulu, na początku tego roku zdobył nominacje do Złotych Globów i Independent Spirit Award, a teraz wreszcie jest w polskich kinach i możemy przekonać się o przewrotności pomysłu twórców. Sarah (Cristin Milioti), siostra panny młodej (Camila Mendes), i Nyles (Andy Samberg), który na ślub przyjeżdża z dziewczyną, oczywiście nie wierzą w miłość. Do zrewidowania przekonań zmuszą ich nietypowe okoliczności – znajdą się w pętli czasowej jak w „Dniu świstaka”, z której z pozoru nie ma wyjścia. Będą codziennie budzić się tego samego weselnego poranka. Zanim nastanie nowy dzień, zmierzą się sami ze sobą – Sarah ze zdradą, której się dopuściła, a Nyles z generalnym tumiwisizmem, który nie pozwalał mu stworzyć dojrzałego związku.
Niedoskonali bohaterowie
Sarah w noc przedślubną przespała się z nieodpowiednim mężczyzną, Nyles umawia się z głupszymi od siebie dziewczynami, żeby było łatwiej. Sarah nie chce związać się na stałe, bo nie wierzy w mężczyzn, Nyles jest typowym Piotrusiem Panem. Sarah jest czarną owcą w rodzinie, Nylesa właściwie nikt nie lubi, bo wszystkich ośmiesza. Nie są ani specjalnie piękni, ani uroczy, nie wzbudzają pożądania. Są grzeszni, niedoskonali, niedojrzali, a więc prawdziwi. Łączą ich sarkastyczne poczucie humoru, cynizm skrywający wrażliwość, trzeźwa ocena rzeczywistości. Takich bohaterów chcemy oglądać w komediach romantycznych, do niedawna zaludnionych przez bogów i boginie ekranów, zakochujących się w sobie niemal natychmiast i z wzajemnością.
Między aktorami jest chemia
„Palm Springs” nie odniósłby sukcesu, gdyby nie duet Milioti-Samberg. Ją widzowie pamiętają z roli „waszej matki” w „Jak poznałem waszą matkę”, jego oglądamy w sitcomie „Brooklyn Nine Nine”, wcześniej szlify zdobywał w „SNL”. Filmowi pomogło, że obdarzeni niezwykłym vis comica aktorzy nie są nadmiernie wyeksploatowani, a role romantycznych kochanków traktują z przymrużeniem oka. Chemia między aktorami jest wyczuwalna natychmiast. Podczas szalonych eskapad (w końcu mają do dyspozycji nieskończenie wiele dni) piją, grają w bilard, ścigają się samochodami, słowem, robią wszystko, o czym marzą niedojrzali dorośli, zamknięci w sztywnych ramach pracy od 9 do 17. Sarah i Nyles dzięki pętli czasowej znów mogą być dziećmi, ale dopiero gdy staną się naprawdę dorośli, zły czar pryśnie.
Cięty dowcip
W komediach romantycznych sarkazm łagodzi przesłodzenie. Tu jest go zdecydowanie więcej niż słodyczy. Sarah i Nyles wyśmiewają się ze wszystkiego – byłych partnerów, współczesnej kultury randkowania, gości weselnych, wreszcie, z siebie nawzajem. A potem, zauważając, jak bardzo są do siebie podobni, z siebie samych. Ten śmiech naprawdę działa katartycznie.
Uniwersalne przesłanie
W dobie Tindera jesteśmy przyzwyczajeni do kompulsywnego swipe’owania, zdawkowych rozmów i szybkich randek, bo przecież w jeden wieczór można upchnąć kilka spotkań… „Palm Springs” przekazuje starą prawdę – prawdziwa miłość potrzebuje czasu, pracy i skupienia. I nie chodzi tu bynajmniej o czekanie z seksem do ślubu. Zanim zdecydujemy się być z kimś na dobre i na złe, musimy zostać przyjaciółmi, sprawdzić się w różnych sytuacjach, móc powiedzieć: znam cię jak zły szeląg. To puenta zgoła odmienna niż w większości komedii romantycznych, które podsycają wiarę w miłość od pierwszego wejrzenia.
Niedojrzali Sarah i Nyles, którzy boją się zakochać, tak naprawdę okazują się największymi idealistami – wcześniej nie chcieli się wiązać, bo uznawali, że warto dokonać czegoś tak niemożliwego, jak miłość po grób tylko z kimś naprawdę wyjątkowym.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.