Od wieków nosili je żołnierze, od lat noszą wszyscy, którzy z różnych względów wolą ukryć twarz. Przestępcy, owszem, ale też na przykład narciarze. Teraz kominiarki wracają na wielkie wybiegi. Są miłe, ładne i ciepłe, a w awangardowej wersji sprawdzą się nawet na czerwonym dywanie.
W sezonie jesień-zima 2021 kominiarka traci swój złowieszczy charakter. Staje się przydatnym, ale też niezwykle stylowym dodatkiem, który urozmaici nawet te najbardziej proste i klasyczne stylizacje.
Niektórzy przewidują, że naciągane na twarz i szyję czapki powtórzą sukces dużych, dopinanych kołnierzy, które podbiły serca miłośniczek mody kilka sezonów temu. Na pewno są od nich cieplejsze i bardziej praktyczne. Sprawiają, że łatwo uwierzyć, że projektantom coraz bardziej zależy na naszej wygodzie. Lemaire, Bevza i Miu Miu proponują kominiarki wydziergane z miękkiej włóczki lub wełny, znakomite do zimowych stylizacji, w których główne role odgrywają ciepłe sukienki maksi, obszerne płaszcze czy puchowe kurtki nawiązujące do stylu après-ski.
To jednak tylko jedno ich wcielenie. Miłośniczki i miłośnicy awangardy i mniej oczywistych rozwiązań mogą zainspirować się pomysłami marek Ambush, Marine Serre oraz Balmain. Pierwsza proponuje oryginalne połączenie cekinowej sukni i kominiarki, Marinne Serre obcisłą hybrydę czapki i maski zestawia z ołówkową spódnicą i dopasowanym swetrem.
Nieprzekonanych może zachęci stylizacja Emmy Corrin z gali rozdania nagród Emmy. Nominowana w kategorii najlepsza aktorka serialowa (ostatecznie wygrała Olivia Colman) Corrin wystąpiła w stworzonej specjalnie dla niej sukni bez ramiączek Miu Miu i nakryciu głowy, które wyglądało na kompromis między kominiarką a czepkiem. Bez względu na to, co inspirowało Miuccię Pradę, look ten potwierdził, że dla tego dodatku jest miejsce także na czerwonych dywanach.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.