W portugalskim Casa Nossa każdy poczuje się jak w domu. Takiego hotelu jeszcze nie było
„Casa Nossa” oznacza „nasz dom”. Szef kuchni José Avillez założył w portugalskim regionie Alentejo swój wymarzony butikowy hotel, w którym każdy naprawdę poczuje się jak w domu.
Tego nie było w planie. Ale czasem to właśnie podążanie za tym, co podsuwa los, przynosi zaskakująco dobre rezultaty. Po dwóch godzinach jazdy z Lizbony skręcamy z autostrady w lokalne, coraz bardziej wijące się drogi. Mijamy małe miasteczka, pojedyncze zabudowania, by w końcu krajobraz zamienił się w typową pocztówkę z Alentejo – łagodne wzgórza, samotne dęby ostrolistne o rozłożystych konarach, pasące się na horyzoncie krowy. Przejeżdżamy przez niska bramę, by po chwili wspiąć się na pagórek, na którym czeka Casa Nossa.
José Avillez, wysportowany czterdziestokilkulatek o ciepłych, pełnych energii oczach, czeka na ganku przed niskim budynkiem o piaskowych murach, wtapiającym się bryłą w pastelową scenerię. José, ubrany w jeansy i jasny, lekki sweter, a nie w kuchenny uniform, w którym zwykle można go zobaczyć, wygląda, jakby sam przyjechał tu na wakacje. I taki też był oryginalny zamysł stojący za Casa Nossa – najnowszym projektem jednego z najbardziej znanych i uznanych portugalskich szefów kuchni.
José Avillez prowadzi jedne z najlepszych restauracji w Portugalii
Wychowany w nadmorskim Cascais Avillez najbardziej znany jest z prowadzonej w Lizbonie fine diningowej restauracji Belcanto, odznaczonej dwiema gwiazdkami Michelin oraz zajmującej 31. pozycję w rankingu World’s 50 Best Restaurants, czyli 50 najlepszych restauracji na świecie. Ulicę dalej działa jego jednogwiazdkowa, w pełni wegetariańska restauracja Encanto, a kilka przecznic dalej – wiecznie gwarny multiconcept gastronomiczny Barrio de Avillez, którego sercem jest speakeasy Mini Bar. Do tego doliczyć trzeba jeszcze kilka konceptów w rodzimej Portugalii, Dubaju i Makao.
Kilka lat temu José wraz z żoną, Sofią Ulrich, zaczęli szukać miejsca na swój letni dom – oazę, która dawałaby im chwilę wytchnienia od intensywnej pracy. Ostatecznie natrafili na stare farmerskie zabudowania w okolicy miasteczka Campinho
w Alentejo – rozległej prowincji rozciągającej się od wybrzeży Atlantyku po granicę z Hiszpanią, z racji swojego klimatu, sprzyjającego rolnictwu, nazywanej często spichlerzem Portugalii. Choć posiadłość była dużo za duża jak na prywatne potrzeby, jak przyznają José i Sofia, zakochali się w niej od pierwszego wejrzenia. I zamiast prywatnego letniska postanowili stworzyć miejsce dostępne dla innych, oferujące wszelkie wygody butikowego hotelu, ale wciąż przesiąknięte domową atmosferą.
Casa Nossa utrzymano w lokalnym stylu – wystrój ewoluuje organicznie
Casa Nossa znajduje się na 65-hektarowej działce graniczącej ze sztucznym jeziorem Alqueva, największym tego typu zbiornikiem w Portugalii. Na pozostałościach dawnych zabudowań wzniesiono utrzymane w altentejańskim stylu proste, niskie budynki, kryte traktową dachówką. Wykorzystując ukształtowanie terenu oraz naturalne nachylenie wzgórza, udało się wydzielić znajdujące się na różnych poziomach przestrzenie wspólne oraz sypialnie dla gości. Tych ostatnich jest jedynie 10, co gwarantuje kameralną atmosferę pobytu (jak mówią właściciele, zwykle gośćmi są tu rodziny lub grupy znajomych, wynajmujące cały obiekt). Każdy apartament ma własny taras, werandę lub patio, by nawet nie opuszczając pokoju, można było zbliżyć się do otaczającej przyrody. W głównym budynku znalazło się miejsce na recepcję, jadalnię połączoną z salonem, z których rozpościera się widok na spokojne wody Alquevy, oraz – jakże by inaczej – profesjonalną kuchnię ozdobioną ręcznie robionymi portugalskimi kaflami.
Wystrój wnętrz utrzymano w jasnych odcieniach – ciepłych bieli, wyblakłych beży i naturalnych brązów, które nie konkurują z krajobrazem widocznym przez panoramiczne okna. W dużej, otwartej przestrzeni pokoju dziennego wydzielono nieformalne strefy, pozwalające na znalezienie własnej przestrzeni – przy stoliku z planszą do backgammona, przy przepastnej szafie z albumem z podręcznej biblioteczki właścicieli lub przy gramofonie z kolekcją winyli.
Dzięki umiejętnie dobranym drobiazgom, pojedynczym obiektom współczesnych artystów przeplecionych z detalami vintage i lokalną ceramiką wnętrza Casa Nossy nie sprawiają wrażenia zaprojektowanych, ale raczej organicznie ewoluujących z biegiem życia domu i jego właścicieli.
José Avillez i jego żona, Sofia Ulrich, chcieli stworzyć butikowy hotel, o jakim sami zawsze marzyli
Tworząc Casa Nossę, José i Sofia postanowili zrealizować swoje własne marzenia o idealnym butikowym hotelu. W podziemiach głównego budynku znalazło się więc miejsce na pełnowymiarowy bar z kilkoma stolikami oraz salę do degustacji win, a także salę kinową z pluszowymi fotelami, która równie dobrze nadaje się do filmowych seansów, co do karaoke o północy.
Salę do fitnessu postanowiono „wyprowadzić” z głównego budynku, umieszczając ją w niezależnym pawilonie, postawionym na przyległym pagórku. Przypominająca oranżerię sala z szerokim tarasem idealnie nadaje się do porannej rozgrzewki lub do medytacji z widokiem na okolicę. Między domem a salą fitness znalazło się miejsce na infinity pool pod gołym niebem, otoczony starymi drzewami, oraz basen z hydromasażem, a nieco dalej kort tenisowy. Teren otaczający Casa Nossę jest poprzecinany ścieżkami idealnymi do joggingu lub spacerów, a miłośnicy sportów wodnych mogą korzystać z prywatnej przystani.
Mając na uwadze główny zawód Avilleza, atrakcją pobytu są nie tylko design i przyroda, lecz także oczywiście jedzenie.
Restauracja Casa Nossy opiera się na filozofii farm-to-table
Kuchnia Casa Nossy opiera się na filozofii farm-to-table oraz bliskiej współpracy z okolicznymi farmerami i producentami, dając gościom możliwość zapoznania się z tradycjami kulinarnymi regionu, jak również autorskimi kreacjami Avilleza. Posiłkom towarzyszą dobrane przez sommeliera portugalskie wina, a na koneserów trunków czeka dodatkowo licząca ponad 800 butelek hotelowa piwniczka. – Kocham gościć ludzi i pracować w branży hospitality. W restauracji mogę być twoim gospodarzem przez dwie-trzy godziny. Ale ten hotel pozwala mi to robić przez 24 godziny – mówi portugalski szef kuchni.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.