Znaleziono 0 artykułów
18.08.2024

Kryzys bezdomności w Polsce dotyczy dziś w dużej mierze młodych ludzi

18.08.2024
Fot. nbkimages/Getty Images

Młody człowiek, który mija nas na ulicy, dobrze wygląda, jest normalnie ubrany, może ma jakiś tatuaż, kolczyk czy dredy, nie budzi „podejrzeń” o brak dachu nad głową – mówi Agnieszka Sikora, prezeska Fundacji PoDRUGIE, organizacji, która rocznie pomaga 300 młodym ludziom w kryzysie bezdomności. 

Rocznie do Fundacji PoDRUGIE trafia około 300 młodych osób w kryzysie bezdomności. Kto kryje się za tą liczbą? 

Pracujemy z osobami między 18. a 25. rokiem życia. Historia każdego młodego człowieka jest inna. Ich wspólnym mianownikiem jest brak doświadczenia prawdziwego domu. Raz, że kiedy ludzie się do nas zgłaszają, nie mają gdzie mieszkać. Dwa: bardzo często nie wiedzą, co to znaczy mieć wsparcie dorosłych, czuć się bezpiecznie, być zaopiekowanym. 

Pojawia się coraz więcej młodszych osób, mających po 18–19 lat. Jeszcze kilka lat temu zgłaszali się do nas głównie dwudziestoparolatkowie. Część z tej młodzieży wcześniej przebywała w różnych placówkach, takich jak domy dziecka, ośrodki wychowawcze czy zakłady poprawcze. Coraz częściej jednak zjawiają się osoby, które wychowywały się w domu i nie otarły się o żadną instytucję pomocową. Natomiast ten dom był często domem tylko z nazwy. Bo działy się w nim rzeczy złe, trudne, których szkoła nie wychwyciła. Te osoby zostają wyrzucone z domu przez rodziców albo nie czują się bezpiecznie w danym miejscu i same stwierdzają, że muszą odejść. W naszej grupie jest młodzież bez żadnego wykształcenia, ale jest też taka, która zdała maturę i idzie na studia. Są osoby hetero, LGBT+, z niepełnosprawnościami. Mamy osoby z problemami uzależnienia, ale są też takie, które nigdy nie sięgały po żadne substancje psychoaktywne. Bardzo duża część tej młodzieży doświadcza problemów zdrowia psychicznego. Bezdomność to problem demokratyczny. 

Wspomniała pani, że coraz młodsze osoby trafiają na ulicę. Znak czasu?

Nie mówię tutaj o młodzieży z instytucji, w których osiągnięcie pełnoletności jest momentem granicznym, kiedy kończy się piecza zastępcza, tylko o nowej fali młodzieży opuszczającej domy rodzinne. Co prawda nie znam oficjalnych statystyk kraju, ale trafiają do nas osoby z całej Polski i widzę, że ich wiek się obniżył. Osoby te poszukują drogi wyjścia, często w Warszawie, bo identyfikują ją jako Eldorado, gdzie mogą rozwiązać wszystkie swoje problemy, otrzymać wsparcie, znaleźć pracę. Myślę, że jest to spowodowane kryzysem rodziny – ta niekoniecznie musi być zła, przemocowa, niekiedy tylko nie radzi sobie z własnym dzieckiem, nie potrafi do niego dotrzeć. Zdarza się nam za pomocą wspólnej pracy sprawić, że taka młoda osoba wróci do swojego domu. Są to naprawdę cudowne happy endy. Czasami jednak nie ma do czego wracać.

W społecznej świadomości bezdomny nie ma twarzy młodej osoby. Zgodzi się pani?

Tak, gdy słyszymy słowo „bezdomny”, w głowie najczęściej widzimy mężczyznę z brodą, który brzydko pachnie i grzebie w śmietniku. Stereotyp ten ciągle funkcjonuje, musimy jednak pamiętać, że wśród dorosłych osób w kryzysie bezdomności również znajdują się bardzo różni ludzie. Ich historie to często ogromne dramaty, tragedie, sytuacje przez nich nie do końca zawinione. Natomiast na postrzeganie młodzieży w kryzysie bezdomności rzutuje nie tylko wspomniany stereotyp, lecz także fakt, że trudno ją zidentyfikować, namierzyć. Młody człowiek, który mija nas na ulicy, dobrze wygląda, jest normalnie ubrany, może ma jakiś tatuaż, kolczyk czy dredy, nie budzi „podejrzeń” o brak dachu nad głową. Młodzi dorośli w kryzysie bezdomności są bardzo mobilni. Rzadko korzystają z noclegowni, schronisk, ogrzewalni. W związku z tym ich nie dostrzegamy.

Dlaczego młodzi niechętnie korzystają z noclegowni?

Proszę sobie wyobrazić, że ma pan 18 lat i nagle znajduje się w trudnej sytuacji, nie ma pan dokąd pójść. Widzi kolejkę do noclegowni, w której stoją głównie faceci powyżej 40., a nawet 50. roku życia. Może niekoniecznie fajnie pachną, trzymają w dłoni reklamówki. Czy ma pan odwagę ustawić się w tej kolejce? Czy zidentyfikuje się pan z tą konkretną grupą?

Słyszałam wiele historii, w których młode osoby nawet zimą wycofywały się, widząc ogonek do noclegowni. Rozumiem ich. Przecież to pierwszy krok do przyjęcia tożsamości osoby bezdomnej. Chyba nikt nie chce tak o sobie myśleć. Natomiast identyfikacja nie musi mieć miejsca. Im szybciej taką młodą osobę wyłowimy, tym większa szansa, że nie nauczy się trybu funkcjonowania dorosłych we wspomnianym kryzysie. W domu oferowanym przez PoDRUGIE nie ma kolejki do łóżka. Za to jest praca dostosowana do wieku. Są też rówieśnicy w podobnej sytuacji. 

„Młodzi w tłumie. Bezdomni w ukryciu” – to hasło waszej kampanii społecznej. Świetnie oddaje to, o czym pani mówi, prawda?

Kampanię non-profit stworzyła dla nas agencja ZnajdźReklamę. Twórcy dotknęli czegoś nieuchwytnego, czyli problemu niewidzialności młodych osób, o których rozmawiamy. Bo młodzi bezdomni zachowują się dokładnie tak samo jak młodzi domni. Są uśmiechnięci, pełni życia, ukrywają swoje problemy. Twarz młodego człowieka nie konotuje cierpienia, samotności, pozbawienia podstawowego elementu życia, jakim jest bezpieczne miejsce.

Jak wygląda droga pomocowa Fundacji? 

Bywa bardzo kręta. Stawiamy na usamodzielnienie młodzieży i jej aktywizację. W związku z tym mamy pewne oczekiwania, które ustalamy indywidualnie z każdą osobą. Wszystko zależy od tego, na ile jest ona gotowa na współpracę, w jakim jest wieku, jaki jest jej stan zdrowia, czy jest wyedukowana, czy nie. Najczęściej osoba potrzebująca przychodzi do nas do punktu pomocowego na warszawskim Powiślu, na Smulikowskiego 4 . Jeśli jest głodna, spotkanie zaczynamy od kanapki, zupy. To bardzo ważne, żeby człowiek miał najpierw spełnioną tę podstawową potrzebę fizjologiczną. Potem dowiadujemy się, kim ta osoba jest, jaka jest jej historia. To są czasem bardzo trudne i smutne rozmowy, ale ich celem jest ustalenie sytuacji tego młodego człowieka, a następnie znalezienie konkretnych rozwiązań.

W pierwszej kolejności najważniejsze jest zakwaterowanie. W Warszawie prowadzimy dom dla młodzieży. To nie jest miejsce instytucjonalne, tylko właśnie dom, który cechuje rodzinna atmosfera, poczucie stabilizacji, bezpieczeństwa i troski. Często osoby w potrzebie są zszokowane, że tę pomoc mogą otrzymać i to tak szybko. Już tego samego dnia zjedzą ciepłą kolację, wezmą kąpiel i położą się w czystym, pachnącym łóżku. Dajemy im trochę czasu, żeby okrzepli, wypoczęli. W następnym kroku wreszcie zaczynamy konkretne działania, rozumiane szeroko i indywidualnie. Z każdą osobą wspólnie zastanawiamy się, czy może iść do pracy zarobkowej, do szkoły, czy musi podjąć leczenie. Stawiamy na naukę samodzielności. W domu zawsze jest obecny opiekun, który służy radą, pomocą. Pamiętajmy, że mówimy o naprawdę młodych osobach, po bardzo trudnych doświadczeniach, z problemami, często chorobami. 18-latek po trzech miesiącach nagle nie stanie się samowystarczalny na tyle, by wieść dorosłe życie. To proces, który nie zawsze się udaje. Natomiast widzimy też zmiany w młodych ludziach. Pokonując kolejne etapy, dążą do realizacji swoich marzeń.

Czy bezdomność chłopaków i dziewczyn czymś się od siebie różni?

Na pewno bezdomność każdej osoby będzie wyglądała inaczej, bo sposoby na przetrwanie są różne. Przyjęło się założenie, że bezdomność kobiet jest trudniejsza. Raz, w znaczeniu biologicznym – choćby np. przez menstruację. Dwa – bezpieczeństwa, bo kobiety bardziej narażone są na wykorzystywanie seksualne. Dlatego też swoją kobiecość maskują, aby przetrwać z daleka od zagrożeń – na tyle, na ile to możliwe. 

Ulica zdecydowanie mniej sprzyja dziewczynom, co nie oznacza, że jest łatwiejsza dla młodych chłopców czy osób transpłciowych. Sytuacja tych ostatnich jest tragiczna, bo już samo przetrwanie w przestrzeni publicznej jest trudne. W noclegowniach dostęp do łóżka podyktowany jest płcią zapisaną w dowodzie. Jeśli trafi się na wyedukowanych i życzliwych pomagaczy, to super, jeśli nie – taka osoba skazana jest na kolejne traumy i przykre doświadczenia

Jak PoDRUGIE pomaga osobom LGBT+?

Początkowo prowadziliśmy mieszkanie dla osób z tęczowej społeczności. Zapotrzebowanie się jednak zwiększało, dlatego po pewnym czasie zderzyliśmy ze sobą dwa światy – młodzież hetero, często homofobiczną, z młodzieżą LGBT+. Szybko zauważyliśmy pozytywne zmiany. Okazało się, że nieważna jest tożsamość czy orientacja, ważne jest to, że jesteś człowiekiem. Jeśli pojawia się kłótnia, to przez zjedzoną komuś parówkę. W domu dla młodzieży nie mamy podziału. Przecież żyjemy we wspólnym świecie. Otwartość i tolerancja działają. Kwestia orientacji czy tożsamości przestaje być tematem tabu.

Kolejną gałęzią fundacji jest projekt pomocowy dla młodych matek. Jakie są jego założenia?

Projekt nie doczekał się jeszcze finału. Jesteśmy w końcowej fazie budowy domu. Dobieramy już kafelki i go doposażamy, więc to najprzyjemniejszy etap pracy. Mam nadzieję, że wystartujemy w październiku. Będzie to miejsce dla sześciu dziewcząt. Każda z matek i każdy maluch będą mieli swój pokój. To pozwoli na złapanie oddechu.

Słyszymy pytania: „Dlaczego tylko dla sześciu matek?”. Nie rozwiążemy problemów całego świata. Chcemy pracować z człowiekiem, być blisko niego, dlatego tworzymy właśnie takie kameralne, rodzinne formy wsparcia. Pamiętajmy też, że młode mamy będą z grupy, z którą pracujemy, czyli w kryzysie bezdomności, borykającej się z różnymi innymi trudnościami. Przed nami wielkie wyzwanie, bo musimy zapewnić bezpieczeństwo nie tylko zgłaszającej się do nas dziewczynie, lecz także jej dziecku. Być może w przyszłości będziemy mogli pomóc też młodym ojcom albo nawet rodzinom. Natomiast teraz skupiamy się na pozyskaniu dodatkowych funduszy. Bo te, które posiadamy obecnie, przeznaczyliśmy na zbudowanie i wyposażenie domu. Wierzę, że sobie poradzimy. 

Jak można pomóc fundacji?

Na przykład przekazując 1,5% podatku. Organizujemy również zrzutki, w czasie których zbieramy konkretne środki, zarówno na dom dla matek, jak i dla młodzieży. Naszym marzeniem jest zakup domu dla tej ostatniej grupy… Pojawiają się zarówno prywatni sponsorzy, jak i firmy, z którymi wchodzimy we współpracę. Niektórzy finansują miejsce dla jednej osoby np. w skali roku. Mamy jeden cel – pomóc młodym ludziom w potrzebie. Form pomocy jest wiele.

Dajecie dach nad głową, pomagacie w znalezieniu pracy, kontynuowaniu nauki, w leczeniu. Uczycie, czym są rodzina i wsparcie. To bardzo kompleksowy program. 

Oprócz mieszkań i domu prowadzimy wspomniany punkt pomocowy na Powiślu. Dyżurują tam nasi specjaliści – prawnik, terapeuta uzależnień, psycholog i doradca zawodowy. Pomagamy młodym się ukierunkować, rozwiązać ich problemy, każde – od zdrowotnych po prawne. Nie zapominamy o rozrywce. Chodzimy do teatru, kina, zachęcamy do uprawiania sportu. Organizujemy spotkania z aktorami, artystami, influencerami, ale też osobami wykonującymi „zwykłe” zawody, aby pokazać, że można pracować z pasją. Ważne jest, żeby młody człowiek nie doświadczał wyłącznie trudu wychodzenia z bezdomności. Przecież dorosłe życie to też frajda!

Jakub Wojtaszczyk
  1. Styl życia
  2. Społeczeństwo
  3. Kryzys bezdomności w Polsce dotyczy dziś w dużej mierze młodych ludzi
Proszę czekać..
Zamknij