Kuratorki i kolekcjonerki z optymizmem podchodzą do przyszłości rynku sztuki
Po postpandemicznej depresji świata sztuki nie ma już ani śladu. Koniec smutku zawdzięczamy przede wszystkim młodym artystom – mówi Nicole Bainov, doradczyni, kolekcjonerka, głównie prac kobiet, i kuratorka.
– Po postpandemicznej depresji świata sztuki nie ma już ani śladu. Koniec smutku zawdzięczamy przede wszystkim segmentowi młodej sztuki i pracom artystów, którzy debiutowali kilka-kilkanaście lat temu. Dynamika sprzedaży takich dzieł wzrasta w niewiarygodnym tempie i właśnie ten segment rynku rozgrzewa dziś kolekcjonerów do czerwoności. Wcale nie wielkie nazwiska i wybitne prace (czyli to, co w świecie sztuki nazywamy blue-chip art), wcale nie wielkie transakcje. To młoda sztuka budzi najwięcej emocji i najszerzej otwiera portfele – mówi Nicole Bainov, art advisorka, kolekcjonerka, głównie prac kobiet, kuratorka. I zaraz wymienia jednym tchem artystów, którymi ekscytują się pracujący z nią kolekcjonerzy: amerykańska malarka Brittany Fanning (rocznik 1991), Brytyjka eksperymentująca z płótnem, papierem, instalacjami Lydia Hamblet (rocznik 1995), inspirująca się niemieckim ekspresjonizmem Kim Booker (rocznik 1983).
Jakie modele zdominują w przyszłości świat sztuki?
Moje rozmówczynie bez wahania wskazują modele, które za kilka lat zdominują świat sztuki. Po pierwsze: rodzinne, prężnie zarządzane fundacje, które animować będą wielkie muzea. Już teraz wymienić można: Rubell Museum, De la Cruz Collection, Perez Art Museum w Miami. Po drugie: projekty niestandardowe, szybkie, w zespołach z krótką strukturą decyzyjną. Natalia Grabowska, kuratorka „at large” projektów architektonicznych i site-specific w londyńskim Serpentine, opowiada o swoim nowym projekcie – działaniach społecznych i związanych ze sztuką w studiu artysty Alvaro Barringtona przy londyńskiej Whitechapel Road. Wspólnie ożywią budynki z długą historią, tak żeby zamienić je w centra edukacji z ambitnym artystycznym programem. Równolegle kuratorka działa w Polsce, szlifując program ŻAR-u, artystycznej inicjatywy w pomorskim Żarnowcu. ŻAR oferować ma rezydencje artystyczne, wystawy i performanse, pierwsze projekty zaplanowano na 2025 rok. I choć głównym celem obu działań na pewno nie jest komercjalizacja sztuki, można się spodziewać, że będzie tam tworzona i pokazywana taka, która na końcu – owszem – trafi w ręce kolekcjonerów. Z kolei Nicole Bainov – wspólnie z Elsą Maldonado Buitron – właśnie pracuje nad Heliconia Projects, cyklem wystaw, spotkań i podróży artystycznych, które połączą artystów z Karaibów i Ameryki Łacińskiej z międzynarodową publicznością. Pierwsze działanie to dwugłos: wystawa dominikańskiego artysty Fernanda Vareli i jednej z artystek z Los Angeles. Pokaz ma się odbyć w nadmorskiej willi w Punta Cana. Stawkę niestandardowych działań podbija Yuri Yureeka Yasuda, która niezależnie od doradztwa w zakresie sztuki – m.in. dla Asia Now, Cashiers d’Art, The Fine Art Group i Soho House – prowadzi własną markę herbat i jest herbacianą sommelierką. Bo kto zabroni optymistkom wykuwać nowy, lepszy, bardziej niestandardowy i otwarty świat sztuki?
Cały tekst znajdziecie w nowym wydaniu „Vogue Polska Leaders”. Do kupienia w salonach prasowych, online z wygodną dostawą do domu oraz w formie e-wydania.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.