Natalię Radtke i Natalię Sierhej łączy wszystko – miłość, praca i vlog. Noszą to samo imię, mają tyle samo lat, obie nie mogą żyć bez pepsi, przestrzeni i podróży. Gdyńskie Zuch Dziewuchy to przyjaciółki i partnerki, które w swoich filmikach na YouTubie obalają stereotypy na temat lesbijek.
Natalio, oświadczyłaś się Natalii przed kamerami. Jesienią będzie można tę niespodziankę zobaczyć w programie „Polsat Cafe” „Zaskocz bliskich”.
Natalia Radtke: Tak, ale pierścionek już noszę.
Natalia Sierhej: Zawsze się śmiałyśmy, że żadna z nas nie chce oświadczyć się pierwsza.
Natalia Radtke: Może kiedyś będziemy nosić dwie identyczne obrączki.
Natalia Sierhej: Mamy nadzieję, że uda się wziąć ślub w Polce.
Natalia Radtke: Poczekamy jeszcze kilka lat, pełne nadziei na zmianę w prawie. Natalka jest bardziej niecierpliwa.
Natalia Sierhej: Marzą mi się sukienki ślubne. Ale przede wszystkim wesele. Dla rodziny, dla przyjaciół. Prawdziwe święto.
Wasze rodziny będą na liście gości weselnych?
Natalia Radtke: Moja raczej nie. Nie mam teraz kontaktu z rodzicami. Wyprowadziłam się z domu. Wcześniej mijaliśmy się bez słowa. Nie otrzymywałam od nich wsparcia. To ochłodzenie stosunków nie ma nic wspólnego z moim coming outem, ani z moim związkiem z Natalką. Zdałam sobie sprawę, że najlepszą decyzją, gdy otaczają cię toksyczni ludzie, jest odcięcie. Na zaręczyny Natalka zaprosiła swoją rodzinę, a mojej nie. Podziękowałam jej za to, bo nie chciałam sztywnej atmosfery. W takim dniu powinny być przy nas osoby, które są nam życzliwe i interesują się tym, co się u nas dzieje. I tak właśnie było.
Natalia Radtke: Już raz byłam zaręczona. Z chłopakiem. Cieszę się, że to już przeszłość. Z facetami zawsze brakowało mi pełnego porozumienia. W związku z moim byłym narzeczonym powielałam rodzinne schematy. Mój ojciec lubił sobie wypić, krzyknąć, wyzwać. Mój chłopak tak samo. Musiałam od tego uciec, bo obiecałam sobie, że nie będę żyć z młodszą wersją mojego ojca czy dziadka. Od partnera oczekuję szacunku. A wiele razy zapalała mi się czerwona lampka, bo czułam, że traktuje mnie bez szacunku.
Wasz związek jest oparty na szacunku?
Natalia Sierhej: Tak, liczymy się ze zdaniem drugiej strony. Najważniejsza jest dla nas rozmowa. Fundamentem związku jest przyjaźń.
Natalia Radtke: Dobrze, jak każdy ma swój świat, ale musi być też ten wspólny. Pierwszy raz w życiu nie męczymy się w swoim towarzystwie.
Natalia Sierhej: Ostatnio nawet rozmawiałyśmy o tym, że uwielbiamy spędzać czas ze znajomymi, ale po jakimś czasie spotkania z ludźmi drenują nas z energii. Ze sobą nawzajem nigdy tak nie mamy. Sobą się nigdy nie męczymy. To dobrze wróży.
Obie macie potrzebę wolności?
Obie Natalie: Tak!
Natalia Radtke: Nie lubię, jak mnie ktoś ogranicza. Ale kiedyś sama byłam zaborcza. Związek z Natalką jest pierwszym, w którym nie czuję, że mam o co być zazdrosna. Kilku facetów dało mi potwierdzenie moich obaw.
Natalia Sierhej: Też uczę się na błędach. Zaufanie jest najważniejsze. Wcześniej byłam z kobietą 13 lat starszą. Wiek nie szedł w parze z dojrzałością. Zawiodłam się. Trudno mi było zaufać Natalii. Powtarzała mi, że mnie nie skrzywdzi, ale musiało minąć dużo czasu, zanim się w pełni otworzyłam.
U was zaczęło się od przyjaźni?
Natalia Radtke: Tak. Poznałyśmy się przez portal Queer.pl. Natalka do mnie napisała...
Natalia Sierhej: „Masz piękne błękitne oczy”. Dlatego pierścionek, który jej podarowałam, ma kształt oka.
Natalia Radtke: Mieszkałam wtedy w Niemczech. Nie szukałam dziewczyny, ani chłopaka.
Natalia Sierhej: Ja byłam świeżo po rozstaniu, chciałam się oderwać.
Natalia Radtke: Znajomi jechali z Niemiec do Poznania, więc napisałam Natalii, że do niej przyjadę.
Natalia Sierhej: Chciałam zrobić sobie tatuaż, ona powiedziała, że pójdzie ze mną. Od początku wiedziałam, że coś nas łączy. Ale nie chciałam się angażować.
Natalia Radtke: Dawała mi do zrozumienia, że mam się nie zakochiwać, bo nic z tego nie będzie.
Natalia Sierhej: Ale kilka dni później przyjechała znowu. Miałam właśnie wyjść do sklepu po Pepsi. Spojrzałam za okno. A tam stała ona. Z puszką Pepsi. Jechała jedenaście godzin, żeby zrobić mi niespodziankę. I została.
Natalia Radtke: To był kwiecień ubiegłego roku. W czerwcu założyłyśmy vloga, nasz wideopamiętnik.
Natalia Sierhej: Po naszym pierwszym Eurotripie po Litwie, Łotwie, Estonii i Finlandii, Natalia dała mi notes wspomnień ze zdjęciami, biletami, notatkami. Gdy go przeglądałam, pomyślałam, że można by się tym podzielić z innymi. Natalka potem nagrała swoją relację. I spontanicznie pomyślałyśmy, że może razem opowiemy ludziom o naszych przygodach. Już po kilku filmach i postach dziewczyny zaczęły się do nas odzywać. Że dzięki nam czują się ze sobą lepiej, że powiedziały rodzicom, że są lesbijkami, że pokazały kanał rodzicom.
Natalia Radtke: Przestają się traktować jak dziwadło. Wiele dziewczyn boi się, że określenie „lesbijka” je stygmatyzuje. Jakbyś w oczach ludzi była chora, dziwna, zniekształcona.
Natalia Sierhej: Przełamujemy to.
Natalia Radtke: Dziewczyny myślą, że outowanie się oznacza, że poznając każdą nową osobę, muszą się przedstawiać: „Cześć, jestem Natalia i jestem lesbijką”. A przecież ty nie podeszłaś do nas ze słowami: „Jestem heteroseksualna”. To, że jestem lesbijką, nie określa mnie w całości.
Natalia Sierhej: Teraz jesteśmy razem. Mam nadzieję, że nigdy się nie rozstaniemy. Seksualnie bardziej nas ciągnie do kobiet.
Natalia Radtke: Ale od mężczyzn nas nie odrzuca.
Natalia Sierhej: Kobiety boją się słowa „lesbijka”, bo jeśli powiedzą tak raz, to musi być na zawsze. U nas tak nie jest.
Natalia Radtke: Naszą misją jest obalać stereotypy. Znajomi zawsze mówili, że jestem trochę Matką Teresą. Jeśli zdobyłam się na odwagę, żeby żyć po swojemu, dlaczego miałabym się tym nie podzielić.
Nie boicie się wrogiej reakcji?
Natalia Radtke: Kilka lat temu bym się bała, teraz nie. Nie zdarzają nam się reakcje agresywne, natomiast spotykamy się z lekceważeniem. Ludzie traktują nas jak koleżanki, mówią, że nam przejdzie, sugerują, żebyśmy spróbowały z facetem.
Natalia Sierhej: „Umów się ze mną, a wybiję ci to z głowy” – mówią faceci.
Natalia Radtke: Nie rozumieją, że nie chodzi o seks, tylko o to, co jest w głowie. A ten seks bagatelizują. Takie tam przytulanie. Przecież nie ma seksu bez penetracji penisem.
Natalia Sierhej: Albo zastanawiają się, co my właściwie robimy w łóżku.
Natalia Radtke: Nie traktują nas poważnie, bo przecież przyjaciółki też mogą się przytulać.
Natalia Sierhej: Kolejny stereotyp: w związku dwóch kobiet jedna z nich musi być „facetem”. W komentarzach pod filmikami widzowie piszą, że pewnie ja jestem chłopakiem, bo mam krótkie włosy.
Natalia Radtke: A pod innym, że ja, bo dolewałam olej w samochodzie. Ludzie próbują do naszego równania włączyć faceta. A my sobie bez niego świetnie radzimy. Wspólny dom, praca, vlog. Właściwie się nie rozstajemy.
Natalia Sierhej: To jedyna osoba, z którą mogę spędzać 24 godziny na dobę. Ma dla mnie morze cierpliwości.
Natalia Radtke: Natalka jest bardzo emocjonalna, ja racjonalna.
Vlog stał się waszą pracą?
Natalia Radtke: Ja jestem fotografką, Natalka tańczy. Teraz razem pracujemy przy organizacji wesel. Ja robię sesję, a ona przygotowuje pary do pierwszego tańca, tworząc choreografię. Niedługo czeka nas pierwszy ślub pary jednopłciowej. Dziewczyny, które ślub biorą w Szkocji, wesele urządzają w Rumii.
W Rumii, czy tutaj w Trójmieście jest wam trudniej niż byłoby w Warszawie?
Natalia Radtke: Obie urodziłyśmy się nad morzem. Jesteśmy od tej przestrzeni uzależnione. Albo Gdynia, albo zagranica. Nie chciałybyśmy przeprowadzać się do Warszawy. W Trójmieście nie jest wcale trudniej. Ale już w mojej rodzinnej miejscowości, 50 km stąd w kierunku północnych Kaszub, już tak. Ludzie gadają. Ale są też tacy, którzy podchodzą do nas w sklepie, żeby pogratulować odwagi. Mam dobry kontakt z panią sołtys mojej rodzinnej miejscowości. Pomagałyśmy jej w organizacji dożynek, dnia dziecka i innych wydarzeń.
Natalia Sierhej: Ludzie się oswajają, gdy nas poznają. A jak po czasie dowiadują się, że jesteśmy razem, gratulują nam, cieszą się razem z nami.
Zakładając vloga, wyoutowałyście się przed całym światem. Tak było łatwiej niż rozmawiać z każdym z osobna?
Natalia Radtke: Tak. Zwłaszcza że pracowałam wcześniej w Urzędzie Gminy, więc wszyscy mnie znali. Jak się po czasie okazało, największymi homofobami byli mój dyrektor i jedna ze współpracownic, reszta mnie wspierała i gratulowała odwagi. Od kiedy prowadzimy vloga, dowiaduję się, że wcale nie jestem jedyną osobą homoseksualną w mojej gminie. Znam ludzi z podstawówki, czy gimnazjum, którzy dopiero teraz wyszli z szafy.
Natalia Sierhej: Ja uczyłam tańca w Młodzieżowym Domu Kultury w Gdyni. Rodziców tych dzieciaków miałam na Facebooku, więc martwiłam się, jak zareagują na wspólne zdjęcia z Natalią. Niepotrzebnie. Dzisiaj ci rodzice są naszymi największymi fanami.
Natalia Radtke: W mieście jest łatwiej, bo ludzie rozumieją różnorodność. Znają ludzi o różnej orientacji, pochodzeniu, rasie. Wieś jest homogeniczna, więc jej mieszkańcy boją się inności. I dlatego osobom homoseksualnym jest trudniej. Bo życie w szafie jest męczące. Przed Natalką, gdy nikt o mnie jeszcze nie wiedział, byłam z inną dziewczyną. Męczyłam się, nie ujawniając, kim jestem. Strach ma wielkie oczy. Dopóki sama ze sobą się nie pogodziłam, wydawało mi się, że nikt inny też mnie nie zaakceptuje.
Natalia Sierhej: Ale też nie ma przymusu outowania się zbyt szybko. Piszą do nas dzieciaki, że nie chcą powiedzieć rodzicom. Nie muszą mówić. Mogą sobie dać czas. To ich decyzja. Ja z moją mamą też nie odbyłam poważnej rozmowy. To się nie dzieje jak w filmach. „Mamo, usiądź proszę, musimy porozmawiać. Mamo, to jest moja dziewczyna”. Wszystko wydarzyło się naturalnie.
Natalia Radtke: Gdy ktoś pyta, jak ma „to” powiedzieć rodzicom, odpowiadamy, że nie ma magicznej formułki. Wszystko zależy od indywidualnych relacji. Moi dowiedzieli się z vloga. Wrzuciłyśmy pierwszy filmik i ruszyłyśmy na eurotripa. Gdy dotarłyśmy do Luksemburga, zadzwoniłam do mojej mamy. W rozmowie wyczułam, że coś jest nie w porządku. „To nie jest rozmowa na telefon” – powiedziała mi. Nie była zła, że jestem z Natalką, tylko że „obnoszę się z moim życiem prywatnym”. Bo u mnie w domu bardzo dba się o pozory, wszystko zamiata się pod dywan, zamiast rozwiązywać problemy.
Jakie macie plany na przyszłość?
Natalia Sierhej: Na razie na pewno nie potrzebujemy dziecka. To może się jeszcze zmienić. Uwielbiamy dzieciaki, ale jeszcze nie czujemy potrzeby własnych. Teraz naszym priorytetem są podróże.
Natalia Radtke: I rozwój.
Natalia Sierhej: Ciągnie nas w świat. Kilka miesięcy mieszkałyśmy w Kanadzie. Powrót nie był łatwy. Tam żyje się łatwiej, bo ludzie są otwarci. Nie tylko wobec społeczności LGBTQ. Po prostu Kanadyjczycy są otwarci na drugiego człowieka. I nic nikogo nie dziwi. Ale nie chcemy wyjechać na stałe, bo czujemy, że jesteśmy tu, w Trójmieście, potrzebne. W Warszawie dzieje się już dużo wokół LGBTQ, tu wciąż niewystarczająco. Chcemy nasze miasto rozruszać.
Natalia Radtke: Ostatnio urządziłyśmy swoje imieniny na plaży. Przyszło mnóstwo osób, których wcześniej nie znałyśmy, więc zobaczyłyśmy, że ludzie potrzebują takiej bezpiecznej przestrzeni.
Właśnie! Organizowałyście wspólne imieniny. Jak sobie radzicie z tym, że obie jesteście „Nataliami”?
Natalia Radtke: Mówimy o sobie: Mała i Duża.
Natalia Sierhej: Ja jestem Majkel, bo od dziecka jestem fanką Michaela Jacksona.
Natalia Radtke: Nasze imiona to jedno. Obie mamy mamuśki Danuśki i ojców Krzyśków. I mamy tyle samo lat – 27. To przeznaczenie.
Natalia Sierhej: Dwie blondynki w tym samym wieku.
Natalia Radtke: Śmieję się, że jak weźmiemy ślub, to staniemy się jedną osobą. Będą dwie Natalie Sierhej, lub dwie Natalie Radtke.
Osoby LGBTQ często traktują Internet jako bezpieczną przestrzeń. Miejsce, w którym rzeczywiście mogą być sobą. Dlatego nie dziwi spora liczba forów i portali randkowych, gdzie geje czy lesbijki mają szansę poznać inne nieheteroseksualne osoby. Przed dobą Internetu i tęczowych klubów osoby LGBTQ korzystały z anonsów w magazynach gejowskich, a także w zwyczajnych gazetach. To już przeszłość. Papierowe magazyny zastąpiły wyświetlacze smartfonów.Najpopularniejszymi aplikacjami randkowymi wśród gejów jest Grindr i Fellow. Osoby LGBT, które chcą się umówić na randkę, korzystają również z portalu Kumpello. Dobrym miejscem na nawiązanie znajomości w sieci jest ponadto portal Queer.pl. Poza tym istnieje szereg forów internetowych i grup na Facebooku. Ale tutaj trzeba już poszperać samemu.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.