Owinęli tkaniną berliński Reichstag, rzymski Mur Aureliana, a nawet klif u wybrzeży Australii. Przez całe życie Christo i Jeanne-Claude zmieniali najodleglejsze zakątki świata w sztukę. Teraz przyszła pora na paryski Łuk Triumfalny – ich ostatnie dzieło.
Przez kilka tygodni paryski plac Charles’a de Gaulle’a wyglądał jak teren budowy, mimo że już od XIX w. stoi na nim jedna z najbardziej rozpoznawalnych budowli na świecie. Słynny Łuk Triumfalny otaczały rusztowania, liny i dźwigi. Wspinali się po nich jednak nie konserwatorzy, lecz inżynierowie, architekci oraz technicy, którzy owinęli historyczny monument w 25 tys. mkw. tkaniny i obwiązali liną o długości trzech kilometrów. Klasycystyczny pomnik zniknął pod płachtą srebrno-błękitnego polipropylenu, zasłaniającą zabytkowe reliefy „Marsylianki” i „Triumfu Napoleona”. To olbrzymie przedsięwzięcie jest ostatnim, pośmiertnym dziełem wybitnych twórców sztuki krajobrazu – Christo i Jeanne-Claude. Aby je obejrzeć, trzeba się pospieszyć. Niecodzienny widok potowarzyszy paryżanom zaledwie przez 16 dni. Później zostaną po nim wspomnienia.
Christo i Jeanne-Claude opakowali Reichstag w 1995 roku
Na pomysł opakowania Łuku Triumfalnego wpadł Christo V. Javacheff, kiedy w 1961 r. wynajął małe mieszkanie vis-à-vis pomnika. W skromnej kawalerce zamieszkał z żoną Jeanne-Claude Denat de Guillebon, z którą obmyślał i tworzył wszystkie dzieła sztuki. Przez długie lata projekt owinięcia czymś Łuku istniał wyłącznie na papierze. Musiał poczekać na lepszy czas, a przede wszystkim – na pokaźny zastrzyk pieniędzy. Artyści przysięgli sobie nigdy nie korzystać z publicznych środków ani pomocy sponsorów. Finansują swoje prace ze sprzedaży szkiców, modeli i rzeźb. Już pod koniec lat 50. Christo zaczął spowijać płótnem i krępować sznurkiem puszki po farbie, buty, butelki czy krzesła. Praktyka ta, zwana ambalażem (fr. emballage – opakowanie), była popularna pośród dadaistów oraz twórców z kręgu Nowego Realizmu. Z techniki tej korzystał też Tadeusz Kantor.
Owijając przedmioty codziennego użytku, artyści pozbawiali je pierwotnych funkcji. Rzeczy stawały się tajemniczymi obiektami-fetyszami, których zdeformowany kształt nie zdradzał, co kryje się pod materiałem. Z czasem małe zawiniątka przestały być satysfakcjonujące. Christo i Jeanne-Claude pragnęli dokonać czegoś wielkiego, bardziej znaczącego. Opakowali zatem motocykl, następnie volkswagena garbusa, drzewo i jeden ze złotych posągów na Esplanade du Trocadéro. Gabaryty rosły, ale była to dopiero zapowiedź sztuki o gargantuicznych rozmiarach.
Pierwsze dzieła-pakunki powstawały nielegalnie, często pod osłoną nocy. Im bardziej powiększała się skala tych projektów, tym trudniej było utrzymać je w tajemnicy. Artystyczny tandem toczył więc biurokratyczną walkę o oficjalne pozwolenia, która nierzadko kończyła się fiaskiem. – Kiedy przeprowadziliśmy się do Nowego Jorku – wspominał Christo – od razu chcieliśmy obwinąć budynki na dolnym Manhattanie. Nigdy nie otrzymaliśmy na to zgody.Mimo to, ambicje nie malały. Szczęście dopisało parze w 1968 r. Jeanne-Claude nadzorowała okrywanie brezentem barokowej fontanny we włoskim Spoleto, zaś Christo zasłonił w całości budynek Kunsthalle w Bernie. Ich brawurowe działania błyskawicznie przykuły uwagę świata sztuki. Wkrótce w olbrzymie ambalaże zmieniły się Museum of Contemporary Art w Chicago, klatka schodowa Wide White Space Gallery w Antwerpii oraz paryski Pont Neuf. Bodaj do najsłynniejszych i najbardziej komentowanych projektów należało opakowanie Reichstagu. Artyści zabiegali o jego realizację przez 24 lata, obserwując historyczne wydarzenia sprzed i po upadku Muru Berlińskiego. W 1994 r., po ponadgodzinnych obradach, niemiecki parlament dał zielone światło, a rok później Reichstag przyoblekł się w 100 tys. mkw. srebrnego sukna. Turyści i mieszkańcy przyglądali się temu osobliwemu zjawisku z nieskrywanym podziwem, ale też konsternacją i rozbawieniem.
Materiały z prac Christo i Jeanne-Claude trafiają do recyklingu
Christo i Jeanne-Claude wiedzieli jednak, że żaden, nawet największy budynek nie dorównuje skalą naturze. Ich sztuka musiała więc wniknąć w krajobraz. W 1969 r. ponad dwukilometrowa tkanina przykryła klifowe wybrzeże Little Bay w południowej Australii, tworząc majestatyczny widok, podobny do malarskich pejzaży doby romantyzmu. W kolejnych latach pomiędzy górskimi skarpami w Kolorado zawisła wielka pomarańczowa kurtyna, a na powierzchni wody okalającej wyspy w pobliżu Florydy dryfowały fragmenty różowego materiału ułożone w kształty przypominające plaże. Przy realizacji tego ostatniego projektu artyści konsultowali się z biologami morskimi i ornitologami, a podczas prac konstrukcyjnych z toni wyłowiono 40 ton śmieci.
Gdyby opisywać dzieła Christo i Jeanne-Claude przez pryzmat godzin spędzonych na ich planowaniu i montażu, osób zaangażowanych w konstrukcję czy ilości użytych materiałów, liczby mogłyby przytłoczyć. – Mówi się, że nasze prace są monumentalne, ponieważ to obiekty sztuki – tłumaczył Christo – A przecież ludzie robią o wiele większe rzeczy: budują gigantyczne lotniska i autostrady, ciągnące się przez tysiące mil – znacznie potężniejsze niż to, co my tworzymy.
Wprawdzie przygotowanie przeogromnych ambalaży zajmowało miesiące, a nawet lata, to życie ukończonych już projektów trwało wyjątkowo krótko. A po demontażu przechodziły do historii. Nie dało się ich powtórzyć ani zamknąć w muzeum, gdyż wszystkie materiały trafiały do recyklingu. Pozostawiały po sobie ślad jedynie w postaci fotografii i szkiców. Te z pozoru cyklopowe prace były subtelne i kruche. Miały unikalną i efemeryczną naturę, która stanowiła kwintesencję sztuki Christo i Jeanne-Claude. – To bardzo ludzkie. Nic nie trwa wiecznie i na tym polega piękno życia – mówił Christo.
Łuk Triumfalny został opakowany po śmierci autorów pomysłu
Gdy w 2009 r. zmarła Jeanne-Claude, Christo postanowił zrobić to, co wzajemnie sobie obiecali: urzeczywistnić wspólnie zaplanowane projekty. Jednym z nich było opakowanie Łuku Triumfalnego. Po 56 latach od powstania pierwszego szkicu francuskie Narodowe Centrum Zabytków wydało oficjalną zgodę na jego realizację. Artysta niezwłocznie zabrał się do pracy, w czym pomagał mu sztab architektów i inżynierów. Prezentację „L'Arc de Triomphe, Wrapped” zaplanowano na październik 2020 r. Niestety, już w maju media obiegła wieść o niespodziewanej śmierci Christo, a powstanie jego ostatniego dzieła odroczono ze względu na trwającą pandemię.
Marzenie Christo i Jeanne-Claude, które snuli w mieszkanku przy Avenue Foch, ziściło się. Paryski Łuk Triumfalny wygląda dzisiaj inaczej niż zwykle. Jego bogato rzeźbione elewacje zasłania ze wszystkich stron falująca tkanina. Gdy grupa wspinaczy linowych opuszczała ją kawałek po kawałku, przechodnie przystawali, a krążące po rondzie auta zwalniały. Nawet ci, którzy przemierzają tę trasę każdego dnia, zastygali na widok niepowszedniego wydarzenia. Cały plac de Gaulle’a stał się świadkiem tworzenia nowego dzieła sztuki.
Opakowany Łuk Triumfalny to ukoronowanie, a zarazem kontynuacja twórczości Christo i Jeanne-Claude. Ich ulotne realizacje zmuszały widza, by zwrócił uwagę na miejsca, do których przywykł lub których na co dzień nie zauważał. Pozwalały zatrzymać się, doświadczyć otaczającej przestrzeni, być tu i teraz. Czasem, by naprawdę ujrzeć świat w pełnej krasie, trzeba go wpierw zasłonić.
Projekt „L'Arc de Triomphe, Wrapped” oglądać można od 18 września do 3 października 2021 r. Dziełu towarzyszą dwie paryskie wystawy: „Christo: Early Works and Unrealized Projects” (w Cathiers d’Art) oraz „The Final Christo: Original Works for the Arc de Triomphe” (w Sotheby’s Paris).
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.