Znaleziono 0 artykułów
07.12.2024

Maja Hoffman przeobraziła Arles w miasto sztuki. Jak działa centrum Luma?

07.12.2024
(Fot. Adrian Deweerdt)

Maja Hoffmann, filantropka i kolekcjonerka, łączy ducha i materię. W Arles na południu Francji zbudowała centrum sztuki LUMA. Pokazywane są tam prace artystów, którzy funkcjonują na prawach gwiazd kultury popularnej.

Maja Hoffmann, która stworzyła LUMA Arles, jest kolekcjonerką w trzecim pokoleniu. Podobnie jak ona sama dzisiaj, prawie stulecie wcześniej jej przodkowie Emanuel (Manno) Hoffmann i Maja Sacher budowali zbiory, opierając je na pracach najbardziej niepokornych, współczesnych sobie awangardzistów – na takich prawach funkcjonowali wtedy Picasso, Max Ernst, Jean Arp, obecnie koła zamachowe rynku sztuki i artyści należący do kategorii masters. Filantropami i patronami instytucji kultury byli rodzice Mai – Daria Hoffmann-Razumovsky i Luc Hoffmann, założyciel wielkich biznesów farmaceutycznych oraz aktywista ekologiczny. Sama Maja Hoffmann kolekcjonować sztukę zaczęła około 1980 roku. Tak jak jej antenaci, na zakupy wybierała się wprost do pracowni skandalizujących eksperymentatorów ówczesności: a to do Juliana Schnabla, a to Jeana-Michela Basquiata czy Andyego Warhola. Można by myśleć – rodzinna busola kazała szukać na obrzeżach pola sztuki, tam, gdzie odważnie, przekornie, alternatywnie. Ale jej działania nie przynależą do świata i poetyki skandali. Równocześnie z powiększaniem śmiałych zbiorów Hoffmann rozwijała wyważoną instytucjonalną obecność i wspierała sztukę w miejscach, skąd trafia ona do masowego odbiorcy. Pomagała organizować wydarzenia m.in. w Palais de Tokyo w Paryżu i Serpentine Gallery w Londynie. Do dziś jest donatorką Swiss Institute, alternatywnej przestrzeni wystawienniczej w Nowym Jorku i zajmuje miejsce w zarządzie Schaulager, prywatnego centrum sztuki na peryferiach Bazylei, stworzonego przez jej kuzynkę Maję Oeri. Mało? Szwajcarka działa też na rzecz Human Rights Watch w Nowym Jorku, a od zeszłego roku jest przewodniczącą rady Locarno Film Festival.

Dzieła wystawiane w LUMA Arles najczęściej są wymagające w odbiorze – to politycznie zaangażowane przestrzenne zapiski

W LUMA Arles pokazywane są prace artystów, którzy funkcjonują na prawach gwiazd kultury popularnej. Stałe miejsce zajmuje widowiskowa instalacja Olafura Eliassona zbudowana z zapętlonych i odbitych w gigantycznym lustrze schodów i spektakularna rzeźba Franza Westa w kształcie gigantycznego 13-metrowego precla, w ramach wystaw czasowych prezentowano dźwiękowe performanse Tino Sehgala i liryczne wideo Anriego Sali. Wszystko to świetnie wypada w nowych mediach i jest zrozumiałe nawet dla niewprawnego w opowieściach sztuki współczesnej widza. Ale materia sztuki prezentowana w instytucji Mai Hoffmann cały czas przypomina, że fundatorka i filantropka całe życie stroniła od zbierania werniksowanego na wysoki połysk malarstwa i koniunkturalnych obiektów. Dzieła wystawiane W LUMA Arles najczęściej są wymagające w odbiorze; politycznie zaangażowane przestrzenne zapiski. I tak w przestrzeni centrum sztuki do połowy stycznia 2025 można oglądać teatralne wideo południowoafrykańskiego artysty Williama Kentridgea. W wielkoformatowej projekcji migają twarze twórców kultury z lat 30. XX wieku, do tego wprawione w ruch wyobrażenia masek, lalek, postaci z głowami ptaków, ucięte sylwetki. Surrealistyczna opowieść stanowi polityczny komentarz do historii życia kulturalnego w Johannesburgu. Kilka kroków dalej prezentowana jest (do początku stycznia 2025) instalacja amerykańskiego mistrza przestrzennych gier Theastera Gatesa, przypominająca wielki warsztat albo archiwum wypełnione stołami roboczymi, skrzyniami, regałami. Zatytułowana The Songs of Center (Pieśni centrum) niemal od razu sugeruje, o jakim centrum mowa; to miejsce, w którym decyduje się o ważności rzeczy, wykuwa definicje, jak opowiadać o „reszcie świata”. Inna praca, autorstwa Rirkrita Tiravaniji, zaprasza nas do stołu pingpongowego, przy którym każdy może zagrać swoją partię (do początku stycznia 2025). Na ścianie obok znalazł się szybki, utrzymany w klimacie gazetowym rysunek przedstawiający twarze protestujących w ulicznych wiecach. A więc: polityczne manifesty ubrane w język sztuki.

Maja Hoffmann / (Fot. Brigitte Lacombe)

Cały tekst przeczytasz w nowym wydaniu „Vogue Polska Leaders”. Numer możesz zamówić już teraz. Jest też dostępny w kioskach przez trzy miesiące.

Anna Theiss
  1. Kultura
  2. Sztuka
  3. Maja Hoffman przeobraziła Arles w miasto sztuki. Jak działa centrum Luma?
Proszę czekać..
Zamknij