Rynek kosmetyków dla osób uprawiających sport rozwija się bardzo szybko. Na trening można się malować, po treningu trzeba się zregenerować.
Wśród kosmetyków dostosowanych do warunków, na jakie skóra wystawiona jest podczas treningu w siłowni, zajęć fitness, biegania czy innego rodzaju wysiłku fizycznego, obserwujemy nowy trend, który podbija światowe rynki, a w Stanach Zjednoczonych już generuje miliardowe zyski. A nam wszystkim pozwala się malować na trening.
Aktywne piękno
Trend athleisure beauty, w wolnym tłumaczeniu – aktywne piękno, zapoczątkowała w 2013 roku firma Sweat Cosmetics. Założona przez pięć zawodowych piłkarek nożnych, które – we współpracy ze specjalistami z branży kosmetycznej – opracowały receptury kosmetyków mineralnych, reklamuje swoje produkty jako „makijaż, który porusza się razem z tobą”. Courtney Jones, jedna z twórczyń, przekonuje, że ich kosmetyki są alternatywą dla ciężkiego makijażu, który może szkodzić cerze. Opierają się też działaniu potu i wody – podkład przez 80 minut, puder, bronzer i rozświetlacz przez 40. Są naturalne, hipoalergiczne, pozwalają skórze oddychać i nie zawierają silikonu, który mógłby zatrzymywać na jej powierzchni bakterie i nadmiar sebum. Zawierają mineralne filtry przeciwsłoneczne, które działają od razu po nałożeniu kosmetyku.
Pod koniec 2016 roku z odporną na pot linią Athleisure zadebiutowała inna amerykańska firma Tarte Cosmetics. Według zamysłu jej twórczyni Maureen Kelly, kosmetyki z serii dla osób aktywnych mają być niewidzialne i niezauważalnie poprawiać wygląd skóry. Marka Birchbox, również z USA, wypuściła nawiązującą do nurtu athleisure beauty linię Arrow. Należące do niej kosmetyki, takie jak lekki, trwały podkład, nawilżająca pomadka do ust, rozświetlająca kredka do powiek, żelowy róż do policzków w formie poręcznego markera zakończonego pędzelkiem czy rozświetlający korektor pod oczy, pozwalają wykonać kompletny makijaż, który przetrwa każdy trening. Włoska firma Pupa dwa lata temu wprowadziła linię Sport Addicted i zadbała o to, by obok kosmetyków do makijażu pojawiły się w niej odświeżająca mgiełka z ekstraktem z mięty nadwodnej i chusteczki dezodorujące z kojącą wodą rumiankową i aloesem, których można używać w trakcie i po treningu.
W Polsce większość wymienionych produktów jest dostępna w sprzedaży internetowej.
Jeśli ktoś, jak ja, lubi przed zakupem wziąć kosmetyk do ręki i go przetestować, może to zrobić w perfumeriach Sephory. Przed treningiem stosuję wypatrzone tam kosmetyki Clinique z serii Fit – odporną na wilgoć i pot maskarę do rzęs oraz lekki podkład. Nadmiernego zmęczenia pozbywam się dzięki nawilżającemu sprayowi, którym spryskuję nie tylko twarz, ale też ciało.
Akcja regeneracja
Zgodnie z obowiązującymi trendami kosmetyki dla sportowców i osób prowadzących aktywny tryb życia nie są testowane na zwierzętach oraz nie zawierają parabenów czy innych szkodliwych dla skóry związków chemicznych. Nierzadko są wegańskie, co oznacza, że nie ma w nich składników pochodzenia zwierzęcego.
Instruktorka golfa i wielokrotna mistrzyni Polski w tej dziedzinie Martyna Mierzwa-Szwonder na czas ćwiczeń w siłowni rezygnuje z kolorowych kosmetyków. Gdy jednak wie, że cały dzień spędzi na polu golfowym, pod makijaż stosuje preparaty, które ochronią cerę przed atakami wolnych rodników. Do jej ulubionych należą koncentrat Detox z olejem z nasion słonecznika z serii Bio Natural Vegan AA oraz serum i krem z filtrem firmy Kiehl’s. – By zrobiony rano makijaż utrzymał się przez cały dzień, spryskuję na koniec twarz mgiełką utrwalającą – mówi golfistka.
Inne sportsmenki, a w końcu troskę o urodę mają wpisaną w codzienny program treningowy, przypominają, jak ważne są pielęgnacja i regeneracja.
Co polecają? O tym i o wielu innych rzeczach przeczytasz w „Vogue Uroda”. Magazyn dostępny jest w kioskach i salonach prasowych.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.