Na początku stycznia myślałyśmy, że kręcimy science fiction, dziś mam wrażenie, że nasz film w złowieszczy sposób zapowiada rzeczywistość, którą chcą nam zafundować rządzący – mówi Małgorzata Bela, która zagrała w netfliksowym filmie „Erotica 2022”. W tej dystopii kobiety zostają pozbawione podstawowych praw.
Chodzisz na protesty Strajku Kobiet?
Oczywiście, angażuję się w to, co dzieje się teraz na ulicach. Wzruszyłam się, gdy zobaczyłam zdjęcia z największego marszu na Warszawę. Obserwuję Strajk Kobiet także ze względu na syna, który ma teraz 16 lat i chodzi na protesty ze znajomymi. To jest nasza wspólna sprawa, ale czuję, że powinniśmy ustąpić miejsca młodym, bo walka światopoglądowa, która tak bardzo się teraz zaostrzyła, w największym stopniu dotknie osoby wchodzące dziś w dorosłość. Oni nie wyobrażają sobie życia w kraju, w którym aborcja jest zakazana. Nie chcą też czegoś, do czego my przywykliśmy, czyli tzw. kompromisu aborcyjnego. Nie dziwi mnie, że ta energia uwolniła się dzięki nośnym, często wulgarnym hasłom.
Nie masz problemu z przekleństwami na protestach?
Cieszę się, że ktoś pierwszy powiedział na protestach „wypierdalać”, i że nie musiałam to być ja. Osoby z dobrych domów mają zakodowane, że nie wypada przeklinać publicznie. Ale przyszedł czas, kiedy bardzo mocne słowa wyrażają uczucia wielu ludzi. Gdyby było inaczej, te hasła by nie chwyciły. Zastanawiamy się w domu, co uda nam się protestami osiągnąć.
Czego ty od nich oczekujesz?
Chciałabym wymiany całej klasy politycznej, a najbardziej tego strasznego rządu. Jestem chrześcijanką, ale denerwuje mnie, że grupa facetów powiązanych mafijnymi interesami z Kościołem, niemających kontaktu z rzeczywistością, chce decydować o naszym życiu intymnym.
Widzisz w protestach szansę na zdobycie większej równości między płciami? Wychowałaś się jeszcze w PRL, doświadczyłaś skutków patriarchatu?
Nie mam traumatycznych doświadczeń z mężczyznami. W domu rodzinnym był podział ról ze względu na płeć, ale sprowadzało się to do tego, że mój tata nigdy w domu nie zrobił kolacji, a mama nie wbiła gwoździa. Kobiety i tak rządziły, były prawdziwymi homemakers. Może dlatego ja dziś gotuję, potrafię naprawić spłuczkę, a domownicy mówią na mnie „inżynierek”. Nie czuję się więc ofiarą patriarchatu, także w świecie mody. Wkroczyłam do show-biznesu, gdy miałam 21 lat. Wyobrażam sobie, że trudniej jest dziewczynom, które zaczynają karierę, gdy mają 13 czy 15 lat.
Czy instrumentalne traktowanie nie jest jednak wpisane w zawód modelki?
Oczywiście, że jest. Pytanie, jaki ma się do tego stosunek i kto na co w ramach tego traktowania się godzi. Gdy rozpoczynałam pracę jako modelka, miałam świadomość, z czym to się wiąże. Nigdy nie idealizowałam modelingu. Świat mody, gdy spojrzy się na niego z boku, jest światem stricte wizualnym, kreuje wizerunki, żeby móc potem sprzedać produkt. Kiedyś było tu trochę miejsca na sztukę, dziś ta przestrzeń coraz bardziej się kurczy na rzecz komercji.
Jakie miejsce moda zajmuje dziś w twoim życiu?
Moda jest dziś dla mnie przede wszystkim sposobem zarabiania na życie. Lubię realizować się artystycznie poza światem mody. Gdy otrzymuję ciekawe propozycje, ochoczo się na nie zgadzam.
Twoja potrzeba realizowania się poza światem mody zaowocowała spotkaniem z reżyserką Olgą Chajdas. Jak do niego doszło?
Spotkałam Olgę w ubiegłym roku na festiwalu Tofifest, gdzie mój mąż, Paweł Pawlikowski, odbierał nagrodę. Tydzień później zaproponowała mi udział w nowym projekcie. Znałam jej reżyserski debiut, „Ninę”, która ujęła mnie swoją szczerością, więc zgodziłam się od razu, chociaż nie znałam szczegółów. Wiedziałam, że mogę jej zaufać.
W ramach „Erotica 2022”, składającego się z pięciu filmów polskich reżyserek, zrobiłyście feministyczną wariację na temat „Taksówkarza”. Grasz kobietę, która kieruje luksusową limuzyną, a po zmroku rozprawia się ze zdemoralizowanymi facetami. Twoja bohaterka mogłaby zostać twarzą rewolucji, która dzieje się na naszych oczach.
Nie myślałam o tym, gdy czytałam scenariusz, ale dziś ta postać rzeczywiście może być tak odbierana. Jeszcze na początku stycznia wydawało nam się, że robimy film science fiction, dziś mam wrażenie, że „Erotica 2022” w złowieszczy sposób zapowiada rzeczywistość, którą chcą nam zafundować rządzący.
Trudno było przygotować ci się do tej roli?
Musiałam się nauczyć strzelać i jeździć bardzo długą limuzyną. Bałam się ją prowadzić, ale w końcu się nauczyłam. Wychodziłam na zdjęcia o godzinie 15, wracałam o 5 rano. Mój mąż wtedy wstawał i mieliśmy okazję porozmawiać o tym, jak dobrze człowiekowi robi wywalenie z siebie złości, bo na planie miałam wiele okazji, żeby pomachać kijem bejsbolowym. Generalnie w życiu zawsze sobie radziłam z regulowaniem emocji dzięki aktywności fizycznej. Codziennie pływam. Zwykle myślałam o chodzeniu na basen jako obowiązku, ale w czasie pandemii pływanie stało się błogosławieństwem, a już szczególnie teraz, gdy mamy depresyjną aurę za oknem. Staram się z nią aktywnie walczyć.
Jesteśmy w momencie, w którym chyba każdy ma prawo powiedzieć sobie, że jest ciężko?
Tak, ale ważne jest, aby nie dać się ściągnąć w dół ponurym myślom. Zresztą sama odczuwam pozytywne skutki uboczne siedzenia w domu i wymuszonego kontaktu z bliskimi.
Co jest w tym dobrego?
Dzięki pandemii mój syn i ja dostaliśmy nieoczekiwany prezent: wspólny czas. Podczas pierwszego zamknięcia udało nam się zaprzyjaźnić. Gdyby nie pandemia, być może nie mielibyśmy szansy, żeby się lepiej poznać.
To ciekawe, że czasem trzeba zmusić się do bliskości, aby zrozumieć, jak bardzo nam jej brakuje.
To paradoks. Mnie ten czas uczy większej troski o bliskich. A że nie wyjeżdżam tak często, jak kiedyś? Trudno. Korzystają na tym mój mąż, syn i pies.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.