To po prostu obiekty. Zacząłem je robić z potrzeby obcowania z pięknem. Brzmi patetycznie, ale tak właśnie było – mówi twórca nagradzanej na świecie marki Grôpk. Marcin Kuberna w ceramice znajduje ukojenie.
Technika wałeczkowa, w której pracuje twórca Grôpk Marcin Kuberna, to jedna z najstarszych i zarazem najprostszych technik ceramicznych. Używano jej m.in. w Biskupinie. Dziś, jeśli już się pojawia, to na pierwszych zajęciach kursu ceramicznego jako wstęp dla nowicjuszy. – Ale mnie nie interesowała bardziej zaawansowana technologia. Nie chciałem koła garncarskiego, płynnej masy, form odlewniczych. Moja filozofia to minimalizm. Za pomocą najskromniejszych środków chcę osiągnąć największy efekt – mówi.
To możliwe dzięki skupieniu i cierpliwości, których ten proces wymaga. Najpierw lepienie, czyli kilkanaście godzin mozolnej pracy nad strukturą, która, przy odrobinie brawury – o kilka milimetrów za cienkie ścianki, odrobinę zbyt wybujała krzywizna – może gwałtownie runąć. Potem wykańczanie, suszenie, które trwa minimum tydzień, a czasem półtora, w zależności od kształtu i rozmiaru pracy. Następnie szlifowanie, transport do pracowni z piecem, pierwszy wypał, szkliwienie wnętrza, delikatne bielenie części zewnętrznej i kolejny wypał.
Żeby zajmować się ceramiką, trzeba mieć specyficzne usposobienie – skupiać się na zadaniu wręcz obsesyjnie, obserwować, konsekwentnie i spokojnie dążyć do celu. – To rodzaj zajęcia, które nadaje ci własny rytm, zupełnie wyłącza ze świata. Mnie to odpowiada – przyznaje Kuberna. Wnętrze jego pracowni dopełnia tę opowieść o pochwale pracy i stałości zasad – żadnego krzesła (pracuje zawsze na stojąco), czajnika (jeśli pije kawę, to w pobliskiej kawiarni), czy głośnika (podcasty go rozpraszają, lubi słuchać dźwięków budynku). Żadnych zalegających prac – żeby uniknąć nadprodukcji tworzy wyłącznie na zamówienie, zazwyczaj jedną pracę w jednym czasie. Życie toczące się wokół ceramiki Marcin zbudował świadomie i to zupełnie niedawno. Jeszcze trzy lata temu był znany przede wszystkim jako stylista. Z wykształcenia filozof, z zamiłowania esteta śledzący trendy. Pracował dla najlepszych polskich magazynów w tym „Vogue Polska”. Ubierał gwiazdy i znane modelki, jeździł po świecie. Aż przyszedł lockdown. – Gdyby nie pandemia nigdy nie znalazłbym czasu na siedzenie w pracowni czy jakiekolwiek inne hobby – opowiada. A kiedy to się stało i wziął glinę do ręki, wszedł w zupełnie nowy tryb. – Nie poznawałem samego siebie – to zdanie powtórzy w naszej rozmowie jeszcze kilkukrotnie.
„Lekcje wartości” są tematem przewodnim czerwcowego wydania „Vogue Polska”. W sprzedaży od 25 maja. Już dziś zamów numer z dostawą do domu i jedną z dwóch okładek do wyboru.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.