Gunia Project chroni dziedzictwo Ukrainy. Marka przepracowuje trudne doświadczenia wojenne z szacunkiem dla rzemiosła i symboliki narodowej. Maria Gavryliuk, CEO GUNIA Project, wystąpi w panelu „Moda jako akt oporu” podczas Business Fashion Environment Summit 2024. Konferencja odbędzie się 8 października 2024 roku w Warszawie.
Według szacunków UNHCR i ONZ od pełnoskalowej inwazji rosyjskiej w Ukrainie zginęło 10 tys. cywilów, 5,9 mln znalazło schronienie poza granicami kraju, a 5,1 mln zostało przesiedlonych wewnętrznie. Nie sposób opowiedzieć o Gunia Project bez kontekstu wojny. Marka działa w samym sercu bombardowanego Kijowa i prowadzi showroom we Lwowie. Oddolne inicjatywy Ukraińców dokumentują nie tylko okrucieństwa wojny, lecz również skalę zniszczeń, jakie dotknęły zabytki. Ochroną dziedzictwa kulturowego kraju zajęły się Maria Gavryliuk i Natasha Kamenska z Gunia Project.
Założycielki Gunia Project lepiej poznały ukraińską kulturę po rozpoczęciu się pełnoskalowej inwazji
– Nie wiedziałyśmy nic o kulturze naszego kraju – mówią współzałożycielki Guni, które, choć urodziły się i wychowały w Ukrainie, padły ofiarą sowieckiej propagandy. – W szkole literatury i języka ukraińskiego uczono powierzchownie – tłumaczą artystki. – To rzemiosło sprawiło, że postanowiłyśmy się dowiedzieć więcej o naszym dziedzictwie – dodają.
Właścicielkom Guni wystarczyła wizyta w muzeach Kijowa, aby przekonać się, jak inspirująca może być sztuka ludowa. W Muzeum Iwana Honczara zachwyciła je bogata kolekcja malarstwa, tradycyjnych strojów, ceramiki. Do ich ulubionych eksponatów należały też haftowane tekstylia. – Znalazłyśmy urocze obrazy kotów, ludzi, gołębi i wszelkiego rodzaju pięknych scen. To było zupełnie inne od wszystkiego, co widziałyśmy wcześniej! – wspominają. Zaczęły kupować książki, studiować sztukę i chłonąć tę kulturę, dotychczas dla nich obcą.
Jak dzielić się swoim dziedzictwem, zachowując przy tym współczesnego ducha? Założycielki ostrożnie, w sposób przemyślany podchodzą do tworzenia kolekcji. – Czasem pojedynczy obiekt staje się punktem wyjścia, tak jak figurka syreny w kolekcji „Mermaid” – mówią. W tym procesie łączą malarstwo ścienne, haft, rzeźbę czy rysunek na drewnie.
Wizję uzupełnia praca rąk – sukces Guni jest oparty na współpracy z rzemieślnikami z całej Ukrainy. Gunia kultywuje techniki ręcznych malunków czy produkcji szkła hartowanego. Z tradycją sięgającą XVII w. należy do najstarszych rzemiosł w Ukrainie. Dzięki niemu powstają kieliszki, wazy, popielniczki i świeczniki z metką Guni.
W swoich projektach Gunia Project nawiązuje do tradycji, a równocześnie spogląda w przyszłość
Nadążanie za kulturą, która nieustannie się rozwija, żyje i oddycha, wymaga stałej uwagi, dlatego też kluczowa okazuje się współpraca z etnografami. – Sięgamy po opinię ekspertów, aby zweryfikować pochodzenie przedmiotów i symbolikę, która się za nimi kryje. Sporo w tym temacie dezinformacji – podkreślają założycielki.
Nie chodzi jednak wyłącznie o zachowanie kultury. Marka interpretuje źródła przez pryzmat współczesnych trendów we wzornictwie. Powstałe przedmioty łączą w sobie autentyczność sztuki ludowej z nowoczesnym designem. Każda miseczka, dzbanek czy talerz to opowieść – zakorzeniona w kulturze, a jednocześnie zaskakująca estetycznie.
– Ludzie na całym świecie teraz poszukują czegoś prawdziwego, indywidualnego – wyjaśniają założycielki. – Przez długi czas podążaliśmy ścieżką konsumpcjonizmu. Doszliśmy do momentu, w którym zaczynamy się zastanawiać, dlaczego tego potrzebuję, jaką to ma wartość? Zrównoważony rozwój stał się integralną częścią działalności Guni. Marka kładzie nacisk na jakość, dba o recykling opakowań i sprawdza trwałość produktów.
Działania marki Gunia Project to element „miękkiej siły”
Autentyczność, rzemiosło i dziedzictwo od początku stanowiły fundament Guni. Ale gdy 24 lutego 2022 r. Rosja zaatakowała Ukrainę, inspirowane folklorem haftowane wyroby, ręcznie malowana ceramika i tradycyjna biżuteria marki zyskały jeszcze głębsze znaczenie – pomagają przetrwać ukraińskiej kulturze. Zapytane o flagowy przedmiot, wskazują na koguta. Na początku wojny z doszczętnie zniszczonego budynku w Borodziance ocalała ozdobna karafka. – Ten kogut stał się symbolem wytrwałości Ukraińców – tłumaczy Gavryliuk. Dochody ze sprzedaży ich projektu przeznaczone zostały na odbudowę szkół i innych obiektów. Drugi przedmiot to wisiorek z jeleniem i ptakiem, motywem zaczerpniętym z kolekcji złotych artefaktów, które po 10 latach batalii prawnej wróciły z wypożyczenia Holendrom nie do zaanektowanego w międzyczasie przez Rosję Krymu, a do Kijowa. – Ten przedmiot symbolizuje kulturowe zwycięstwo Ukrainy w sporze z Rosją o jego własność – mówią założycielki. Cały dochód ze sprzedaży tego przedmiotu wspiera Brygadę Szturmową „Azow”. – Chcemy zebrać milion hrywien.W półtora miesiąca prawie osiągnęłyśmy cel.
– Od inwazji jeszcze mocniej chcemy powiedzieć światu, że jesteśmy Ukrainą, Ukraińcami, a nie Rosjanami. Mamy swoją kulturę, swoją historię i swój naród – deklarują założycielki. Misję odzwierciedla każdy przedmiot, który wychodzi spod ich rąk. – To część „miękkiej siły” – mówią Gavryliuk i Kamenska o władzy kojarzonej z dyplomacją czy edukacją. W obliczu przeciwności losu, moda i design mogą być jej potężnymi narzędziami komunikacji. – Poprzez kulturę zwracamy się do świata – podkreślają założycielki.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.