Od 1987 roku przez niemal osiem lat rozczulały widzów „Pełnej chaty”. Dziś dzięki autorskiej marce The Row przyprawiają o szybsze bicie serca fanki wyrafinowanej mody. Świętujące dziś 36. urodziny Mary-Kate i Ashley Olsen jako partnerki w biznesie codziennie pracują na wspólny sukces, ale nie chcą być już traktowane jak jeden byt.
„Ich projekty z pewnością mają ponadczasową jakość” – zachwycała się słynąca raczej z krytycznych opinii Nicole Phelps z Vogue Runway w swojej recenzji kolekcji The Row na jesień-zimę 2020-21. Pokazem pełnym wyrafinowanych, surowych i minimalistycznych sylwetek siostry Olsen świętowały wtedy dziesiątą rocznicę obecności na tygodniu mody w Nowym Jorku. Była to jedynie kontynuacja ich znakomitej passy – w 2019 roku miał miejsce relaunch ich sklepu internetowego, Ginza, zaprojektowane przez nie japonki na platformie okrzyknięto najgorętszym dodatkiem sezonu, a na koncie miały aż cztery nagrody CFDA. The Row kochają jednak nie tylko oceniający merytoryczną wartość kolekcji przedstawiciele branży. Klientek, które pożądają minimalistycznych form i wyrazistych dodatków, nie zrażają nawet zawrotne ceny. Są w stanie zapłacić prawie dwa tysiące dolarów za skórzane klapki, nie mają nawet zahamowań przed tym, by nabyć trzy pary jednocześnie. Marka The Row, której początki sięgają 2006 roku (początkowo była projektem, którym siostry Olsen zajmowały się podczas nauki na uniwersytecie), kojarzy się dziś z modą wartą inwestycji. Klasyczne projekty, które zawsze wyróżnia charakterystyczny detal, są z kolei uosobieniem niewymuszonej elegancji oraz najlepszej jakości krawiectwa i tworzone są przede wszystkim z myślą o klientkach, które od przepełnionej logotypami ekstrawagancji wolą zaburzające proporcje formy i nienaganną konstrukcję.
Jeśli produkt jest dobry, sam się obroni. To motto przyświecało siostrom Olsen od momentu założenia The Row. Mary-Kate i Ashley tak bardzo zależało na tym, by świat najpierw dobrze poznał ich markę, a dopiero później zaczął utożsamiać ją z nimi, że pierwszego wywiadu o nowym koncepcie udzieliły dopiero trzy lata po jego powstaniu. – Tylko kilka najbliższych nam osób wiedziało, że to my jesteśmy odpowiedzialne za The Row – powiedziała Mary-Kate w 2016 roku w rozmowie z „Women’s Wear Daily”. – Nie udzielałyśmy żadnych wywiadów. Był to celowy zamysł. Doskonale wiedziałyśmy, jak funkcjonuje ta branża.
W przeciwieństwie do innych marek zakładanych przez celebrytów The Row celowo rozwijane było metodą małych kroczków. Mary-Kate i Ashley zaczęły od białego T-shirtu, którego nie wyposażyły nawet w metkę z logo marki (nad karkiem przyszywano jedynie malutki złoty łańcuszek). Projekt ten, mimo że nie wskazywał przecież, że stoi za nim konkretna marka, okazał się sukcesem i stał się podwaliną do kolejnych, bardziej skomplikowanych modeli. Siostry się nie spieszyły. Każdy nowy projekt wprowadzały do sprzedaży stopniowo, badały opinie przedstawicieli rynku i klientek, analizowały, czy projekty uszyte z najwyższej jakości materiału, o wypracowanym kroju, ale kompletnie pozbawione brandingu, mają szansę się sprzedać. Po małych butikach w Los Angeles ubraniami The Row zainteresował się dom handlowy Barneys, a następnie kupcy z Paryża. The Row przestało być eksperymentalnym projektem, a stało się jedną z najciekawszych marek na amerykańskiej mapie mody. Kierując nią anonimowo, siostry mogły spokojnie zacząć budować swoją pozycję projektantek i kobiet biznesu. Oczywiście nie odcinały się od przeszłości i nie zapominały o tym, jak zaczęła się ich kariera. Bardzo chciały jednak zrobić krok w przód – zerwać z wizerunkiem gwiazd filmów i seriali dla młodzieży, nie być w centrum zainteresowania, stworzyć coś, co będzie mówiło za siebie i pod czym naprawdę będą chciały się podpisać.
35-letnie bliźniaczki chcą wszystkim zainteresowanym powiedzieć coś jezcze: „Przestańcie traktować nas jak jedną i tę samą osobę”. W nielicznych wywiadach sporo mówią o tym, co je różni, jak często spierają się w sprawach zawodowych i osobistych i o tym, dlaczego coraz częściej rozważają, by dać sobie więcej przestrzeni. – Od 32 uczymy się, jak skutecznie się ze sobą komunikować – powiedziała Ashley w wywiadzie opublikowanym w 2018 roku w „Wall Street Journal”, porównując relację z siostrą do małżeństwa. Łączy je wiele: więzy krwi, cele zawodowe i biznes. Doceniają też, że zawsze mogą liczyć na swoje wsparcie, gdy czują się samotne. Prowadzą jednak osobne i bardzo spokojne życia: Mary-Kate przez pięć lat była żoną Oliviera Sarkozy’ego i macochą dla jego dwóch córek (w maju ogłosiła jednak, że odchodzi od męża), a jej czas wolny często ograniczał się do przygotowywania rodzinnych posiłków i hobbystycznej jazdy konnej. Ashley po kilku nieudanych związkach ze starszymi partnerami znalazła szczęście u boku 30-letniego artysty Louisa Eisnera. Coraz częściej myśli też o przeprowadzce do Los Angeles. Być może Mary-Kate też zapragnie rozpocząć tam nowy rozdział swojego życia.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.