Zatracenie tożsamości marki poprzez pogoń za trendami jest czymś wręcz upokarzającym – mówi Massimiliano Giornetti, kierownik Wydziału Projektowania florenckiej Polimody. W rozmowie o tej włoskiej uczelni oraz o roli wykładowcy w szkoleniu projektantów Giornetti podpowiada, jak osiągnąć sukces.
Dynamiczny rozwój branży mody na przestrzeni ostatnich lat sprawił, że zarówno praca, jak i kierunki studiów w tej dziedzinie z roku na rok cieszą się coraz większym zainteresowaniem. Przyczyniły się do tego także media społecznościowe, które pozwoliły fanom zajrzeć za kulisy niedostępnego do tej pory świata. Podczas gdy polskie uczelnie kładą nacisk głównie na artystyczny rozwój przyszłych projektantów, zagraniczne starają się połączyć to z nauką o biznesie.
Jedną z takich szkół jest włoska Polimoda, która – zapewniając studentom współpracę z firmami działającymi w branży, a także budowanie sieci kontaktów przydatnych w przyszłości – uczy zarówno projektowania, jak i rozumienia nieustannie zmieniających się realiów rynku: – Nasi studenci muszą mieć kontakt z doświadczonymi profesjonalistami, którzy poprowadzą ich proces twórczy, tak aby ujednolicić ich wizję z oczekiwaniami rynku – tłumaczy Massimiliano Giornetti w rozmowie z Vogue.pl. – Ostatnio rozwijam w Polimodzie zajęcia, których celem jest zadbanie właśnie o ten proces. Pozwalają nam w ciągu czterech lat kompleksowo przygotować studentów pod kątem poszukiwania wzorców i inspiracji, ćwiczenia wyobraźni, a także wejścia na rynek. Chcę pracować nad rozwojem indywidualnych talentów i umiejętności studentów, a nie tylko pozwalać im na tworzenie pod wpływem sezonowych trendów.
Giornetti sam jest absolwentem tej florenckiej uczelni i wie, jak ważne jest odpowiednie przygotowanie młodych twórców: – Edukacja jest niezbędna. Nieistotne, czy chcesz tworzyć małą markę, czy robić karierę w luksusowym domu mody – musisz wiedzieć, jak funkcjonuje prawdziwy biznes – mówi kierownik Wydziału Projektowania. – Zrozumienie procesu sprzedażowego czy też poznanie opinii innych osób – wszystko to jest niezbędne, by umocnić proces twórczy. Wierzę, że nawet jeśli zaczyna się z pułapu małej marki, każdy talent można dynamicznie rozwijać.
Giornetti, który był gościem honorowym tegorocznej edycji KTW Fashion Week, przygodę z branżą rozpoczął od pracy przy kreacjach haute couture rzymskiego projektanta Antona Giulia Grande’a. W 2000 roku dołączył do domu mody Salvatore Ferragamo, gdzie piął się po szczeblach kariery. Najpierw odpowiedzialny wyłącznie za męską linię ubrań po jakimś czasie zaczął projektować także damskie kolekcje ready-to-wear, by ostatecznie zostać pierwszym w historii dyrektorem kreatywnym odpowiedzialnym za wszystkie linie. Pod jego rządami Ferragamo zyskało nowe, świeże oblicze. Na pokazach podziwialiśmy odważne printy, mocne kolory i zabawę konwencją.
Massimiliano pożegnał się z marką dopiero po 16 latach pracy. Obecnie jest dyrektorem kreatywnym Shanghai Tang, o którym mówi, że to pierwszy prawdziwie luksusowy dom mody z Chin.
Nie ukrywa, że praca w Ferragamo była dla niego wyzwaniem. – Najtrudniejsze okazało się połączenie mojego wyczucia smaku i mojej wizji z ponad stuletnim dziedzictwem marki. Najciekawsze – obserwowanie, jak cenione na świecie wartości Ferragamo przetrwały próbę czasu – mówi Giornetti. – Zatracenie tożsamości marki poprzez pogoń za trendami jest wręcz upokarzające – dodaje.
Latem tego roku przyjął propozycję dyrektora Polimody Danila Venturiego, by pokierować tamtejszym Wydziałem Projektowania. – To idealny moment na podzielenie się wiedzą, którą zdobyłem – mówi. – We włoskim domu mody nie tylko projektowałem męskie i damskie kolekcje oraz akcesoria, lecz także zajmowałem się eventami, pokazami mody oraz kampaniami reklamowymi. Bliska współpraca z najlepszymi agencjami, modelkami, fotografami oraz tworzenie brand booków i strategii marki były niezwykle rozwijające.
Polimoda, która – według prestiżowego rankingu The Business of Fashion – plasuje się w pierwszej dziesiątce najlepszych szkół mody na świecie, zapewnia studentom nie tylko edukację, lecz także zaprasza ich do bycia częścią kreatywnego kampusu – kuźni wizjonerów i liderów opinii świata mody, kultury i edukacji. Założona w 1986 roku dzięki inicjatywie i wsparciu finansowemu dwóch miast – Florencji i Prato – szkoli w swoich murach ponad 2 tys. studentów, z czego 70 proc. pochodzi z zagranicy. Niemal wszystkie zajęcia na czterech wydziałach – Fashion Design, Fashion Business, Design Management i Art Direction – prowadzone są po angielsku.
Aż 91 proc. absolwentów Polimody znajduje pracę w ciągu pół roku od zakończenia nauki. Coraz większa ich liczba zajmuje prestiżowe stanowiska w luksusowych domach mody: – Studiowanie w Polimodzie to przywilej – podkreśla Giornetti.
Florencka uczelnia kładzie duży nacisk na biznesowe przygotowanie swoich studentów i dogłębne zapoznanie ich z funkcjonowaniem marek mody poprzez liczne kursy i programy tworzone m.in. we współpracy z koncernem LVMH, domem mody Gucci, a także Valentino. To jednak nie wszystko. Giornetti wierzy, że kluczowym elementem jest przekonanie studentów do porzucenia własnej strefy komfortu: – Nie chcę, by na naszej uczelni studenci zgłębiali modę – opowiada. – Kieruję ich poszukiwania w stronę tematów związanych z poszerzaniem ram wyobraźni, sztuką i polityką. Niezbędne jest, by wypracowali własną wizję, a nie tworzyli na już istniejącej. Tak jak sto lat temu mówili i robili twórcy Bauhausu: kopiowanie jest zabronione.
Jakiej rady udzieliłby studentom, którzy dopiero zaczynają szkołę? – Żeby nie bali się ubrudzić sobie rąk. Żeby otworzyli swoje umysły na zmiany, które zachodzą w społeczeństwie. Internet udostępnił kanały komunikacji, które łączą ludzi za pośrednictwem obrazów. Ale moda to nie tylko obrazy, lecz także ciało i emocje. Z sukienki powinno emanować życie. Dlatego wierzę, że należy ręcznie pracować nad szkicami czy drapowaniem kreacji, a nie polegać tylko na komputerach. Bez żadnych ograniczeń powinni dać upust swojej wyobraźni – dodaje projektant. I, oczywiście, pamiętać o komercyjnym wymiarze mody.
Czy projektanci, których kolekcje bardziej przypominają dzieła sztuki, są w stanie przekuć swoją kreatywność na komercyjny sukces? – Nie wierzę w słowo „komercyjny”. Co to w ogóle znaczy? – Giornetti odpowiada pytaniem. – Wszystko zależy od celu, który marka sobie postawi. Teraz każdy mówi o zrównoważonej modzie, ale – moim zdaniem – prawdziwe zrównoważone podejście polega na zmniejszeniu produkcji przy jednoczesnym jej usprawnieniu. Każdy produkt powinien nadawać się do noszenia, mieć godność, tożsamość, ale również przynależeć do ducha epoki. Musimy tworzyć projekty, których ludzie pragną, a nie tylko kupują.
W czasach mediów społecznościowych wiele firm, które odnoszą chwilowy sukces dzięki jednemu bestsellerowemu produktowi, bardzo szybko znika z rynku (o uwagę konsumentów walczą przecież także luksusowe domy mody). Idealnym przykładem jest Vetements, które jeszcze kilka sezonów temu było jedną z najpopularniejszych marek. Dziś, po odejściu Demny Gvasalii, w ekspresowym tempie znika z mapy fashion.
By temu zapobiec, należy – zdaniem Massimiliana – przed startem opracować spójną koncepcję: – Wiele współczesnych marek wywodzi się z marketingowych i komunikacyjnych procesów. Nie mają jednej unikatowej wizji. Płyną na fali sezonowego sukcesu pojedynczego produktu, ale w dłuższej perspektywie znikną z powodu braku kreatywnej struktury. Dlatego właśnie instytucje mody są tak istotne. Aby ukształtować konkretną i profesjonalną tożsamość ze spójną strategią, która przetrwa ekonomiczne zawirowania.
Kluczem do sukcesu, o którym mówi kierownik Wydziału Projektowania Polimody, jest wykreowanie własnego stylu i jasne określenie tego, co dany projektant tak naprawdę chce przekazać: – We współczesnej branży, którą rządzą klony, imitacje, sukces polega na zdolności stworzenia narracji, która będzie wyjątkowym i niezależnym głosem – podsumowuje. Podczas prezentacji w ramach KTW Fashion Week Giornetti podkreślił, że nadszedł czas, by projektanci na nowo stali się magikami, którzy zaskoczą i zachwycą jak dawniej Christian Dior czy Alexander McQueen.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.