Mamy, których biznesy podbijają świat
Zestawy prezentów dla noworodków, naturalne kosmetyki sprzedawane na cały świat, a może wygodne i ponadczasowe ubrania dla kobiet? Polskie marki coraz częściej szturmem zdobywają serca internetowej klienteli. Pragniemy przybliżyć Wam historie trzech biznesów założonych przez kobiety-mamy, które odnoszą sukcesy nie tylko w Polsce, ale również za granicą.
Petite Laure – czyli o czym marzą noworodki (i ich rodzice)
Paulina przez 18 lat pracowała w dużej firmie w analizie ryzyka finansowego. Mimo wielu obowiązków, czuła ogromny niedosyt, chciała zmierzyć się z czymś nowym. Po urodzeniu dwójki dzieci nie planowała wracać do korporacji. Marzyła o własnej firmie. „Pomysł na biznes pojawił się, gdy chciałam kupić znajomym prezent z okazji narodzin dziecka. Szukałam czegoś nietuzinkowego, dobrego jakościowo i ładnie zapakowanego, najlepiej w zestawie lub tematycznego, ale trudno to było znaleźć w polskich sklepach. Moim zamysłem było więc stworzenie marki, która będzie oferować akcesoria niemowlęce w postaci zestawów prezentowych”, wspomina Paulina. Z czasem marka rozwinęła swoją ofertę o produkty do wyprawki, kocyki, pieluszki i otulacze. Dziś pomysłów na poszerzenie asortymentu Paulinie nie brakuje.
Petite Laure od kilku lat przybywa klientów z całego świata. Pomysłem na dotarcie do klientów zagranicznych były targi mody dziecięcej i niemowlęcej. „Zaczęliśmy od targów w Paryżu i Nowym Jorku. Obawy były duże, ale zostaliśmy entuzjastycznie przyjęci przez przedsiębiorców i przedstawicieli sieci handlowych. Dzisiaj nasze produkty są już dostępne w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Skandynawii, Emiratach Arabskich, Meksyku i w większości krajów Europy”. Na początku działalności Paulina skorzystała z lokalnego operatora płatności. Jednak klienci zagraniczni, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, nie znali lokalnych metod płatności i dlatego niezbyt chętnie z nich korzystali. Już podczas pierwszych targów Paulina zarejestrowała firmę w PayPal i umożliwiła swoim klientom płatności za pośrednictwem tego systemu, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Dostawała coraz więcej zamówień z całego świata.
Paulina od dziecka była osobą bardzo zorganizowaną i poukładaną. Dzięki tym cechom zdecydowała się na własny biznes, ponieważ potrafiła odnaleźć równowagę między macierzyństwem a prowadzeniem firmy.
„Obie role traktuję priorytetowo i łączenie ich jest ważnym elementem mojego życia. Będąc rodzicem wspinam się na jeszcze wyższy poziom logistyki”. Dzieci Pauliny są często pierwszymi recenzentami produktów Petite Laure, ale także inspirują mamę do nowych projektów. „Pamiętam, gdy moja Córka przyniosła narysowany na kartce balon na gorące powietrze, unoszący się na wietrze. Spojrzałam na niego i od razu wiedziałam, że chcę go umieścić na moich otulaczach”. Być może córka w przyszłości zapragnie dołączyć do mamy i razem poprowadzą rodzinny biznes?
Hagi – jak dwie siostry i ich mama stworzyły markę kosmetyków
Jeszcze w latach 90. Hanna, doświadczona chemiczka, marzyła, aby tworzyć własne kosmetyki naturalne. Wraz z koleżankami, chemiczką i zielarką, na warszawskiej Pradze podjęła pierwsze próby, a kremy i maści, które wspomagały gojenie się ran, wzbudziły zainteresowanie klientów. Marzyły wtedy nawet o własnej firmie, ale projekt się rozsypał, koleżanki odeszły i pomysł Hanny wydawał się skazany na porażkę.
Wtedy do akcji wkroczyły obie córki, Agata i Gabriela. Gabriela wspomina: „W tamtym czasie pracowałam w korporacji, a siostra w branży artystycznej i obie zauważyłyśmy, że mamę bardzo zasmuciło odejście koleżanek z firmy. Wtedy spontanicznie zaproponowałyśmy, że jej pomożemy”.
I tak mama, i dwie córki rozpoczęły sprzedaż pierwszych wyrobów, które na początku można było znaleźć na biobazarze. Dzisiaj kosmetyki Hagi są dostępne w sieciach drogerii i aptek na całym świecie.
Gdy Gabriela i Agata zaangażowały się w rodzinny biznes, dużo czasu poświeciły na naukę, zarówno teoretyczną, jak i praktyczną. Pierwszymi produktami - tworzonymi przez Hannę - były kremy i mydła w kostkach. Potem siostry testowały nowe składniki, wprowadziły pudry do kąpieli, balsamy oraz sekcję aromaterapii i świec. Wszystko pod czujnym okiem mamy kosmetolog. Aby produkty były bezpieczne, zdrowe i miały w sobie „to coś”. „Bazą naszej firmy jest wielkie marzenie. Biznes powstał dodatkowo i dzięki temu, że każda z nas chciała jak najlepiej pomóc mamie”, dodaje Gabriela.
Z czasem Hagi zdobywało kolejne nagrody w konkursach międzynarodowych (m.in. za jakość i design opakowań). Dzięki temu marka pozyskała nowych klientów zza granicy. „Nie przypuszczałyśmy wtedy, że ktokolwiek na świecie zainteresuje się małą firmą z Mazowsza. Musiałyśmy dopasować opakowania kosmetyków, stronę internetową, ale także płatności, aby były przystępne dla klientów zagranicznych. Wiedziałyśmy, że, gdy ktoś trafia na markę, która nie do końca jest znana - nawet jeżeli produkty mu się podobają - to zawsze płatność jest tym elementem weryfikującym. PayPal pomógł nam ze względu na pozytywną opinię, jaką ludzie mają o tym systemie. Na całym świecie jest postrzegany jako bezpieczny, godny zaufania, intuicyjny i łatwy w obsłudze. Również dla nas jako sprzedawców”.
Prowadzenie biznesu rodzinnego to zawsze dwie strony medalu, ponieważ ciężko rozdzielić firmę od spraw prywatnych. „Na początku nam się to nie udawało. Przenosiłyśmy pracę do domu i nieustannie o niej rozmawiałyśmy. Z czasem odseparowałyśmy te dwie sfery życia: w pracy rozmawiamy o pracy, a poza nią jesteśmy dla siebie siostrami, córkami i mamą”. Kreatywne połącznie osobowości Hanny, Agaty i Gabrieli z czasem okazało się ciekawą mieszanką charakterów, który spaja ich wspólne przedsięwzięcie. Agata nie boi się wyzwań, podczas gdy Gabriela dużo analizuje, a Hanna czuwa nad córkami ze swoją ogromną wiedzą i zdroworozsądkowym podejściem. Jak podkreśla Gabriela, „praca razem uczy cierpliwości, bo nawet jeśli jednego dnia się nie dogadujemy, to następnego dnia siadamy do wspólnego niedzielnego obiadu. To duża lekcja negocjacji”.
Moles & Freckles – ponadczasowa moda na co dzień
Pomysł na biznes Pauliny pojawił się, gdy po obronie pracy dyplomowej w Międzynarodowej Szkole Kostiumografii i Projektowania Ubioru (MSKPU) opublikowała zdjęcie jednej z sukienek w mediach społecznościowych. Zainteresowanie na Instagramie przerosło jej oczekiwania. To był ten impuls, choć już wcześniej myślała o własnej firmie i projektowaniu ubrań dla kobiet. „Przyświeca mi idea, aby tworzyć odzież ponadczasową, dobrej jakości, z dobrych tkanin i dobrze uszytą. Na to szczególnie zwracam uwagę, aby czuć się w niej dobrze, ubierając na co dzień” - podkreśla Paulina.
Tak narodziła się marka Moles&Freckles. Szybko powstała strona, sklep internetowy i profil na Instagramie. „Zakładając Moles&Freckles myślałam już bardzo przyszłościowo. Celowałam w markę nie tylko lokalną, ale dostępną międzynarodowo. Chciałam, aby to był biznes internetowy, dostępny dla każdego”. Obecnie sprzedaż za granicę stanowi już 30% przychodów marki, a celem Pauliny jest rozkład 50:50. Początkowo barierą w zbudowaniu dostępności marki dla klientów zagranicznych były płatności. „Sama bardzo często korzystałam z PayPal kupując ze sklepów zagranicznych. Gdy wdrażaliśmy płatności online, od razu o nich pomyśleliśmy. Wiedziałam, że umożliwienie płatności za zakupy za pośrednictwem znanego systemu jakim jest PayPal, jest kluczem do zdobycia zaufania ze strony zagranicznych klientów. I nie pomyliłam się”.
Paulina łączy prowadzenie biznesu z macierzyństwem. Jak mówi „doba ma tylko 24 godziny i czasem jest to za krótko”. Nie jest lekko, ale dzięki dobrym umiejętnościom organizacyjnym potrafi wysyłać maile jednocześnie usypiając dzieci oraz planować posty na Instagramie, szykując je rano do wyjścia do szkoły. Córka jest ogromnym wsparciem dla Pauliny. Lubi projektować, wymyśla kolory, ogląda sesje. Dzięki niej pojawiła się dedykowana linia dla dziewczynek, ponieważ bardzo chciała nosić to, co projektuje mama oraz z dumą prezentować logo na bluzach. Czy w przyszłości biznes przejmą dzieci? „Moja córka wykazuje zdolności artystyczne, a nawet i przywódcze, więc kto wie - może kiedyś przejmie po mnie ten biznes” – śmieje się Paulina.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.