Ian Griffiths, który we włoskim domu mody pracuje od 25 lat, dopiero niedawno wyszedł z cienia. I nie zamierza już do anonimowości wrócić. Jego głos wybrzmiewa w wiosennej kolekcji jeszcze mocniej niż dotychczas.
Włoch Riccardo Tisci kilka dni temu zadebiutował kolekcją dla najbardziej z brytyjskich domów mody, czyli Burberry. Anglik Ian Griffiths zaczynał karierę u Max Mary w Reggio nell’Emilia ponad dwie dekady temu. Ale niewielu fanów mody, a nawet zagorzałych wielbicieli marki zna jego nazwisko.
Najpotężniejszy z najmniej znanych projektantów ma jednak dosyć anonimowości. Sezon temu na wybieg posłał Halimę Aden, pierwszą modelkę w hidżabie. O niej i o nim natychmiast zrobiło się głośno. Kolekcję Max Mary na sezon wiosna-lato 2019 roku prezentują supermodelki, które teraz są na topie – Gigi Hadid i Kaia Gerber, ale także ikony branży – Karen Elson i Irina Shayk. Ich silne osobowości były w stanie unieść mocną modę, którą Griffiths postanowił potraktować jak zbroję.
Projektant z powodzeniem łączy to, co w modzie włoskie, czyli szacunek do jakości, najbardziej luksusowe tkaniny i elegancką kobiecość z londyńskim dziedzictwem – ubraniem, które powinno być przede wszystkim easy, co nie zwalnia oczywiście od troski o perfekcyjne odszycie. W końcu to przy Savile Row ma swoje korzenie tradycja brytyjskiego krawiectwa. Dyrektor artystyczny czerpie jednak także z tej niegrzecznej odsłony londyńskiej mody. Sam w latach 80. był niesfornym chłopcem z punkowych klubów. Mody, w jej najbardziej praktycznym wymiarze, uczył się od Ossiego Clarka. – To dzięki niemu zrozumiałem, że szyje się dla konkretnych ludzi – mówi Griffiths.
Dla konkretnej kobiety, bezkompromisowej, niezależnej, silnej powstała też najnowsza kolekcja. Brytyjczyk inspirował się najbardziej wyrazistymi postaciami greckiej mitologii, w tym wierną Penelopą. Te motywy postanowił połączyć z DNA Max Mary.
....
W wywiadzie dla „The Guardian” Ian podkreślał ostatnio radykalny charakter Max Mary. Chociaż kojarzy się z uszytymi z luksusowej wełny płaszczami, garniturami do pracy czy skórzanymi dodatkami włoski dom mody jako jeden z pierwszych zaczął szyć dla kobiety pracującej. Profesjonalistka w biurze chce się czuć jednocześnie piękną i niepokonaną. Przed światem broni się wielką modą.
Griffiths, choć dopiero niedawno zaistniał pod nazwiskiem, od poklasku dla siebie woli obserwować sukces marki. Gdy widzi na ulicy kobietę ubraną w płaszcz Max Mary, czuje, że dobrze wykonał swoją pracę. – Jeśli kamelowe okrycia nosi się na ulicach, dlaczego nie miałbym ich lansować na wybiegu? – pyta retorycznie. Oprócz płaszczy, które pzoostają znakiem rozpoznawczym Max Mary, w kolekcji na wiosnę pojawiły się obcisłe sukienki z lakierowanej skóry, asymetryczne sukienki w wojskowym odcieniu zieleni, drapowane sukienki na co dzień, a także szare garnitury z wełny. To wszystko do pracy. Na co dzień sprawdzą się ubrania w słonecznym odcieniu, który stanowi kontrapunkt dla neutralnego beżu. Fankom Max Mary spodobają się także małe czarne – trochę w stylu lat 40., a odrobinę też z motywami z lat 80. Z tej pierwszej dekady pochodzą wąskie talie, ołówkowe spódnice i rękawiczki, z lat 80. bufki, baskinki i falbanki. W połowie amazonka, w połowie bogini musi być przygotowana na każdą okazję. Griffiths podkreśla zmienność pogody, w związku z czym ubrania muszą sprawdzić się w okresie przejściowym. Ale tak jak u początków marki znaczenie mają także odmienne role, które pełni współczesna kobieta. Nie zaszkodzi jej być boginią i wojowniczką w każdej z nich.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.