
W „Substancji” Demi Moore poddaje się kultowi młodości. Za rolę w body horrorze typowano ją na faworytkę do Oscara. Ostatecznie pokonała ją młodsza o niemal 40 lat Mikey Madison. Choć obie aktorki stworzyły wybitne kreacje, fani zastanawiają się, czy o zwycięstwie dwudziestolatki nie zdecydował hollywoodzki ageizm.
Odbierając pierwszą w karierze nagrodę, Złoty Glob, Demi Moore wzruszyła fanów swoją przemową. Przypomniała, że w Hollywood uchodziła do niedawna za „popcornową” gwiazdę, a nie aktorkę z prawdziwego zdarzenia. Zwierzyła się z momentów słabości, w których chciała porzucić karierę. Wyraziła też dumę z siebie – z tego, że przetrwała w niesprzyjających warunkach, nie poddała się, podążała za marzeniami. Gwiazda „Substancji” otrzymała jeszcze kilka liczących się nagród – SAG czy Critics’ Choice Awards. Liczyła też z pewnością na Oscara. Jej szanse oceniano wysoko. Po skandalu Karla Sofía Gascón z „Emilii Pérez” odpadła z wyścigu. Fernanda Torres z „I’m still here” – tak jak Demi Moore – otrzymała już Złoty Glob. Notowania Cynthii Erivo na oscarowej giełdzie od początku nie były specjalnie wysokie. Na placu boju zostały Moore i Mikey Madison, młodsza od niej o niemal 40 lat gwiazda „Anory”. Ostatecznie szala zwycięstwa przechyliła się na stronę tej drugiej.
Czy przegrana Demi Moore i zwycięstwo Adriena Brody’ego na Oscarach 2025 to dowód, że w Hollywood nic od lat się nie zmienia?
Sama Madison wydawała się zaskoczona zwycięstwem. Ze sceny mówiła o „surrealistycznym” doświadczeniu, przekonując, że nie przygotowała sobie żadnej przemowy. Równocześnie Adrien Brody z „The Brutalist” pokonał Timothéego Chalameta, który ostrzył sobie zęby na nagrodę za kreację Boba Dylana w „Kompletnie nieznanym”. Co ciekawe, gdyby zwyciężył, wygrałby z Brodym podwójnie, zajmując należące do tamtego pierwsze miejsce na liście najmłodszych laureatów Oscara za pierwszoplanową rolę męską (Brody otrzymał ją przed trzydziestką za „Pianistę” z 2002 roku). Nie udało się. W tym przypadku 51-letni Brody uzyskał przewagę nad 29-letnim Chalametem.
Po ceremonii rozgorzała dyskusja na temat ageizmu. Czy Hollywood faworyzuje młode aktorki? Czy spełnił się czarny scenariusz z „Substancji”? Czy mając do wyboru dwie równie dobre aktorki, Akademia wybrała młodszą? No i dlaczego patriarchat zawsze działa tak, że nagradza młodsze kobiety, ale za to starszych mężczyzn?
Mikey Madison z pewnością kibicowała Demi Moore, a Demi Moore cieszy się dziś z nagrody dla Mikey Madison
Demi Moore – bez wątpienia najjaśniejsza gwiazda sezonu nagród – zagrała w filmie o szkodliwym, niszczącym, zabójczym kulcie młodości. By zachować przywileje, jej bohaterka – gwiazda telewizji – decyduje się na ryzykowny zabieg. Tak rodzi się młodsza (lepsza?) wersja jej samej (gra ją Margaret Qualley), która przejmuje kontrolę nad jej życiem. Poza ekranem Moore nie daje sobie dyktować warunków. Ale coś w narracji wokół jej wielkiego comebacku niepokoi. Fani zachwycają się jej „młodzieńczym” wyglądem, media rozpisują się, że „60-latka jest piękniejsza niż jej młodsze koleżanki”, w mediach społecznościowych dominują komentarze w stylu: „nigdy nie wyglądała lepiej”. Z jednej strony wyrażają pochwałę dojrzałości, kobiecości, samoświadomości zdobywanej wraz z wiekiem. Z drugiej – wciąż zwracają uwagę na kategorię, która raczej dzieli, niż łączy.
Ageizm niekoniecznie musi polegać na tym, że odsuwamy starzejące się osoby (oczywiście przede wszystkim kobiety) od życia, odmawiając im autonomii, decyzyjności, sprawczości. Zwracanie uwagi na wiek – czy to „zbyt” młody, czy „za” dojrzały – samo w sobie stanowi przejaw dyskryminacji.
Na Oscarach mówimy o sukcesach i porażkach, trudno więc uniknąć posługiwania się kategorią zwycięzców i przegranych. Ale za każdym razem, gdy stawiamy przeciwko sobie kobiety, zwłaszcza młodsze przeciw starszym czy starsze przeciw młodszym, na chwilę zapominamy o wzajemnej solidarności. Mikey Madison z pewnością kibicowała Demi Moore, a Demi Moore cieszy się dziś z nagrody dla Mikey Madison. To widzowie pragną widzieć w nich antagonistki. Obie wykreowały doskonałe role, obie zasługują na laury, obie jeszcze nie powiedziały ostatniego słowa.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.