Choć nowa „Plotkara” to wciąż sekreciki i skandaliki pięknie ubranych dzieciaków z nowojorskiej Upper East Side, w serialu widać większą różnorodność, inkluzywność i zmiany na polu postrzegania płci i seksualności. O tym, co jeszcze się zmieniło i jakie wyzwania czekają bohaterów, rozmawiamy z trójką młodych gwiazd serialu.
W oryginalnym serialu, który podbijał serca widzów w latach 2007–2012 było się nikim, jeśli nie było się na językach. Przez kilkanaście lat ta jedna rzecz się nie zmieniła, ale poza tym życie ponadprzeciętnie atrakcyjnych nastolatków z żeńskiej szkoły Constance Billard i męskiej St. Jude płynie w nowych realiach.
Twórcom – Joshui Safranowi i Stephanie Savage – trudno byłoby beztrosko dywagować nad uczuciowymi rozterkami nastoletnich bogaczy w oderwaniu od świadomości przebytego w 2008 roku kryzysu ekonomicznego, który przeorał mentalność odbiorców, przynajmniej w USA. Nie mogli zapomnieć o społecznych zmianach, które rozbudziły świadomość uprzywilejowania i współczesnej klasowości w młodych odbiorcach. Nie można było się odciąć od ogromnego wpływu #MeToo czy Black Lives Matter ani zlekceważyć zmiany na polu postrzegania płci i seksualności.
Nowa wersja „Plotkary” otwiera też drzwi do sukcesu nowym gwiazdom. Jordan Alexander wciela się w Julien Calloway, najbardziej „cool” dziewczynę w szkole, wpływową i zamożną influencerkę, która ma świat u swych stóp, jednak jej serce nie jest pełne. Whitney Peak to Zoya Lott – „ta nowa”, przybyszka z całkiem innych realiów i z inną grubością portfela, która ma prywatne zaszłości z Julien. Jej świeże spojrzenie pozwoli reszcie zobaczyć się w innym świetle. Wreszcie Eli Brown, czyli Otto „Obie” Bergmann IV, syn niebywale zamożnych rodziców. Chłopak uczy się żyć ze świadomością swojego przywileju, jako bogaty, biały mężczyzna.
Już powstaje drugi sezon. Tymczasem w Polsce nowa „Plotkara” debiutuje na HBO 26.10.2021. Z tej okazji rozmawiamy z trójką młodych gwiazd serialu.
Anna Tatarska: – Jordan, masz 28 lat, Whitney – 18, Eli – 22. O oryginalnej „Plotkarze” pisze się często, że to serial kultowy, ale czy wy się w ogóle na ten fenomen załapaliście?
Jordan Alexander: – Ja miałam szansę oglądać oryginał razem ze swoimi starszymi siostrami tuż po tym, jak wyszedł. Ale byłam wtedy na to za mała, po prostu pamiętam, że miałam takie doświadczenie. Całość udało mi się nadrobić, kiedy przyjechałam na zdjęcia do Nowego Jorku i miałam dwutygodniową kwarantannę. Chciałam wiedzieć, co dokładnie się wydarzyło, i się zainspirować. W końcu tylu ludzi pokochało tamten serial, chciałam zrozumieć dlaczego i może wykorzystać nieco tej magii na swoje potrzeby.
Eli Brown: – Moja siostra też kochała ten serial, bardzo często leciał u nas w domu. Podglądałem go znad jej ramienia. Nie ukrywam, że to był dla mnie dodatkowy punkt na plus przy tym zadaniu: grać w serialu, na którym wychowała się moja siostra! Wreszcie mogłem jej zaimponować.
Whitney Peak: – Ja obejrzałam oryginał po raz pierwszy jakieś trzy lata temu. Wtedy ten brak różnorodności, o którym dziś dużo mówimy, jakoś mnie bardzo nie dotknął. Może dlatego, że takimi obrazami karmiłam się od zawsze. Telewizja od zawsze oferowała czarnym dziewczynom historie białych dziewczyn i my je przyjmowałyśmy jak swoje. Sam udział w castingu był dla mnie wydarzeniem, przecież nie wyglądałam jak Serena, Blair czy inne dziewczyny z telewizji. Ale dostałam rolę, a potem rozejrzałam się wokół siebie i pomyślałam: „Wow, no to czeka nas duża zmiana!”.
– No właśnie, kiedy robi się nową wersję odnoszącej sukcesy produkcji, zawsze największym wyzwaniem jest to, by była ona na czasie. Jak w waszym odczuciu poradziła sobie z tym nowa „Plotkara”?
Peak: – Otwarcie dotykamy tematu rasizmu, który towarzyszy nam nieustanie, po prostu w niektórych środowiskach jest on bardziej rozmyty. Dlatego tak ważne jest to dbanie o pełną reprezentację, a „Plotkara” to robi. Oczywiście jeden show nie wymaże problemu, ale to nie znaczy, że nie warto się starać. Już widzę, że wzbudzamy dyskusje wokół tego tematu.
Brown: – Wydaje mi się, że na każdym kroku nawiązujemy relację ze współczesnością. Oczywiście ważną rolę w życiu bohaterów, a przez to w narracji i akcji, odgrywają media społecznościowe. Obsada jest o wiele bardziej różnorodna, pod każdym względem, i jestem przekonany, że będzie się dalej rozwijać w tym inkluzywnym kierunku.
Alexander: – Twórcy podjęli aktywny wysiłek, by uwzględnić w obsadzie ludzi reprezentatywnych dla dzisiejszego świata, przedstawicieli rozmaitych grup, idei. Dzięki temu „Plotkara” nieustannie inicjuje rozmowę, interesuje się tym, co młodzi mają dziś w sercach i głowie, jakie są ich priorytety i jakie społeczne trendy dominują w danym momencie. Dla mnie to bardzo ciekawa i ważna perspektywa.
Peak: – No i ciekawie jest patrzeć, jak zmieniło się postrzeganie mody, w końcu bardzo w „Plotkarze” ważnej. Samo porównanie tego, co było postrzegane jako „cool”, ekskluzywne, na czasie w 2010 i 2020 roku, jest dość wymowne i wiele mówi o dzisiejszych młodych ludziach.
– Bo w „Plotkarze” niezwykle ważna jest moda, a bohaterowie wyrażają się poprzez stylizacje.
Alexander: – Ekranowe wizerunki bohaterów to niezmiennie dzieło genialnego Erica Damana. Możliwość noszenia jego niesamowitych stylizacji to dla nas dodatkowa frajda. Dla mnie tym bardziej, że poczucie stylu moje i Julien dość często się przecinają, choć sama na co dzień wybieram znacznie bardziej casualowe stylizacje niż ona i chyba bardziej androgyniczne. I zamiast po duże marki chętnie sięgam po lokalnych artystów, na przykład sukienka, w której pozowałam w sesji dla „Rolling Stone”, była dziełem genialnej kanadyjskiej projektantki Sey. Bardzo podobają mi się też projekty Sandy Liang i Laquana Smitha.
– Julien jest dla mnie symbolem dzisiejszych czasów. Najpopularniejsza w szkole dziewczyna wydaje się być gotowym, w pełni przemyślanym produktem, w każdej chwili gotowym, by wrzucić snapa, TikToka czy płatny kadr na Insta.
Alexander: – Julien nawet porusza się w pełni przemyślany sposób, jej krok, pozy to zasługa jej przyjaciółek i samozwańczych agentek Luny i Monet. Doskonale zdaje sobie sprawę ze swojej władzy i wykorzystuje ją do kreowania idealnego, atrakcyjnego wizerunku. Jednocześnie mam wrażenie, że to jej metoda na radzenie sobie ze światem, taka zbroja. W środku, który powolutku z odcinka na odcinek odkrywamy, kryje się jednak prawdziwy, pełen uczuć człowiek.
– Na ekranie Jordan i Zoya „walczą” o chłopaka. Zwykle taki motyw wydawał mi się dość antyfeministyczny, bo zamiast budowania siostrzanej relacji i wzmacniania siebie nawzajem dziewczyny stawiają w centrum faceta. Czy trudno było „unowocześnić” ten wątek?
Alexander: – Miłosny trójkąt to poniekąd klasyczny dramaturgiczny element takich show i samo jego pojawienie się wydaje się logiczne. Z mojej perspektywy priorytetem jest tu więź sióstr, jej odkrywanie i wzmacnianie. Ileż ja się nakłóciłam z moimi siostrami, nawet były rwane włosy – a przecież kocham je najbardziej na świecie. Walka jest nieodłącznym elementem siostrzanej bliskości. Takie pokazanie relacji bohaterek postrzegam jako autentyczne.
Peak: – Myślę, że bez względu na to, jak wyedukowani, świadomi i oświeceni byliby nasi bohaterowie, to wciąż nastolatki. Muszą być niedojrzali i wdawać się w miałkie konflikty. Ta walka jest etapem w budowaniu głębokiej więzi. To naturalna faza, którą należy przejść, żeby potem mieć w sobie szacunek dla drugiej osoby i jej odrębności.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.