Na początku dla teatru, baletu i opery stroje sceniczne projektowali Charles Worth, Paul Poiret i Coco Chanel. Związek między modą a sceną podtrzymywali Pierre Balmain, Yves Saint Laurent i Christian Dior. W ostatnich latach uwspółcześnioną wizją klasyki pomagali tworzyć Miuccia Prada, Rei Kawakubo i Jean-Paul Gaultier.
Valentino i „Traviata”
Ojciec Valentino Garavaniego marzył, żeby jego syn został tenorem. – Tata pasjonował się operą. Na pierwsze przedstawienie – „Traviatę” Giuseppe Verdiego – zabrał mnie, gdy miałem 13 lat – wspominał Valentino w rozmowie z „The Telegraph”. Jak podkreśla wieloletni partner projektanta, Giancarlo Giammetti, pasja zaszczepiona w dzieciństwie jest w nim żywa do dzisiaj. Choć Valentino w swojej karierze tworzył stroje dla tancerzy Wiedeńskiej Opery Narodowej i Baletu Nowojorskiego, dopiero w 2016 r. miał okazję połączyć pierwsze operowe przeżycia z dzieciństwa z projektowaniem mody.
„Traviata” w reżyserii Sofii Coppoli wymagała zaangażowania nie tylko Valentino, lecz także innych projektantów włoskiego domu mody. Stroje zaprezentowane na deskach Teatro Dell’Opera Di Roma musiały być skrojone na miarę współczesnych oczekiwań. – Chciałem przedstawić „Traviatę” w nowy sposób. Wszyscy wielcy mistrzowie, od Viscontiego po Zeffirellego, a także Maria Callas, Piero Tosi, Lila de Nobili zainspirowali mnie do tego nowego przedsięwzięcia. Chciałem klasycznej „Traviaty” z elementem zaskoczenia – podsumował designer. Valentino zaprojektował cztery suknie dla Violetty. Maria Grazia Chiuri i Pierpaolo Piccioli stworzyli natomiast kostiumy dla reszty obsady, w tym dwie suknie haute couture dla odtwórczyni roli Flory. Na deskach włoskiego teatru nie zabrakło sukni w charakterystycznej czerwieni Valentino. Jednak najbardziej spektakularna była czarna kreacja Violetty z długim trenem z niebieskiego tiulu, której wykonanie zajęło ponad 800 godzin.
Rei Kawakubo i „Orlando”
Założycielka Comme des Garçons została pierwszą japońską projektantką, która stworzyła stroje do spektaklu wystawianego na deskach Wiedeńskiej Opery Narodowej. Powierzono jej przygotowanie 142 kostiumów do nowej interpretacji powieści Virginii Woolf. „Orlando” z 1928 r. wydaje się idealnym tematem dla Rei Kawakubo, bo projektantka, podobnie jak pisarka w swoim dziele, ignoruje granice płci. – Moda jest jednym z najlepszych sposobów na wyrażenie swojej tożsamości – powiedziała projektantka w rozmowie z „New York Timesem”.
Kostiumy nie były oderwane od codziennej twórczości Rei Kawakubo. Co więcej, projektantka już wcześniej rozpoczęła projekt „Przemiana i wyzwolenie przez czas”, a opera „Orlando” stała się jego trzecim aktem. W czerwcu 2019 r. zaprezentowała męską kolekcję Comme des Garçons Homme Plus na wiosnę 2020. Na wybiegu pojawili się mężczyźni w sukienkach. Akt drugi to wrześniowa prezentacja damskiej kolekcji Comme des Garçons na sezon wiosna-lato 2020, gdzie projektantka skupiła się na własnej interpretacji mody od czasów elżbietańskich, w których rozpoczyna się akcja powieści. Akt trzeci, który został zaprezentowany już nie na wybiegu, a na scenie Wiedeńskiej Opery Narodowej, stanowił podsumowanie cyklu. Przerysowane, bogato zdobione i kolorowe stroje w stylu Rei Kawakubo pozwoliły wprowadzić powieść w XXI w.
Chanel i „Apollo”
Karl Lagerfeld podejmował się wielu wyzwań wykraczających daleko poza podstawowe wymagania stawiane projektantowi mody. Jako godny następca Coco Chanel chciał też realizować się jako kostiumograf. Właśnie dlatego najbardziej znaczące dla historii francuskiego domu mody wydają się stroje do „Apolla”. Coco Chanel zaprojektowała kostiumy do tego spektaklu w 1929 r., romansując jednocześnie z kompozytorem baletu, Igorem Strawińskim. Lagerfeld stworzył nowe wersje tych strojów w 1997 r. dla Les Ballets de Monte-Carlo, a potem w 2009 r., w setną rocznicę powstania Ballets Russes Siergieja Diagilewa, dla Angielskiego Baletu Narodowego. – Głównym wyzwaniem jest to, żeby tancerze mogli poruszać się w tych ubraniach – podsumował Lagerfeld w rozmowie z „The Independent”. – Są one czymś w rodzaju ponadczasowej wersji mitologii greckiej. Uaktualnienie nie jest słowem, którego bym użył – wyjaśnił Lagerfeld w rozmowie z amerykańskim „Vogiem”, opisując proste, białe stroje. Apollo nosi rajstopy i szarfę, a towarzyszące mu muzy – zwiewne sukienki z lekko plisowanymi spódnicami. – Piękny kostium da ci pewność siebie, której potrzebujesz, by dobrze tańczyć – podsumowała Agnes Oaks, odtwórczyni roli Terpsychory.
Jean-Paul Gaultier i „Królewna Śnieżka”
Projektant przyznał w rozmowie z „The Washington Post”, że na początku nie był przekonany do pomysłu tworzenia strojów scenicznych. Francuski choreograf Angelin Preljocaj prosząc swojego rodaka o ich przygotowanie, nie liczył jednak na konwencjonalne kostiumy. Od początku zakładał, że jego Śnieżka będzie dość mroczna, Gaultier był zatem idealnym kandydatem do stworzenia oprawy współgrającej z jego wizją.
– Arogancka, sadystyczna, okrutna, prymitywna i niebezpieczna. Ma tren i gorset, a brzeg kreacji zdobi krwawe wykończenie. To dlatego, że w jej pamięci jest trochę krwi– tak Gaultier opisuje macochę w „The Washington Post”. Ta postać wydaje się jakby dla niego stworzona. Dużo większym wyzwaniem była Śnieżka. Inspirację znalazł, obserwując tancerkę podczas prób. Dostrzegł wtedy, że Śnieżka jest nie tylko niewinna, lecz także zmysłowa. Połączył zatem czystą biel z sukienką w greckim stylu, która po bokach odsłaniała ciało baletnicy. W ten sposób Śnieżka tańcząca najpierw podczas Biennale w Lyonie, a następnie w teatrach na całym świecie, uwodziła nie tylko księcia, lecz także widzów.
Prada i „Attyla”
Po premierze opery Giuseppe Verdiego w 2010 r. w Metropolitan Opera gazety rozpisywały się o władcy Hunów, który ubiera się u Prady. Miuccia Prada długo wzbraniała się przed przygotowaniem kostiumów do spektaklu, ale zetknięcie się z teatrem nie było dla niej zupełnie nowym doświadczeniem. Zanim została projektantką mody, bardziej od ubrań interesowała ją sztuka. Uczyła się pantomimy w Piccolo Teatro w Mediolanie. Nawet kiedy zdecydowała się przejąć rodzinny biznes, wciąż podkreślała, że bardziej interesuje ją piękno konkretnych przedmiotów niż moda sama w sobie. Kiedy skontaktował się z nią duet architektów, Jacques Herzog i Pierre de Meuron z londyńskiego Tate Modern, poczuła, że nadszedł czas, by po latach powrócić do teatru.
Inspiracji do stworzenia strojów szukała nie tylko w historii wodza Hunów, lecz także w archiwach własnych marek. Na scenie można było zobaczyć długie skórzane płaszcze, które nawiązywały do kolekcji Prady na jesień-zimę 2009, jak i postrzępione sukienki, podobne do tych, które pojawiły się wśród propozycji Miu Miu na wiosnę-lato 2009. Rekwizytem, który najbardziej przyciągał uwagę, był jednak hełm Attyli, ozdobiony nie tylko pióropuszem, lecz także diodami LED. Znoszone, pogniecione i poszarpane tkaniny podkreślały uwspółcześniony charakter widowiska.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.