Ola Rudnicka od siedmiu lat występuje w każdym pokazie Chanel, od niedawna uznawana jest za oficjalną przyjaciółkę marki. Opowiada o tym w „Vogue Polska”
Gdy dzwonię na wideo do Oli, zastaję ją na trawie w jednym z paryskich parków. Na jej twarzy odbijają się pierwsze promienie wiosennego słońca, a długie, utlenione na biało włosy fruwają na wietrze we wszystkie strony.
W Paryżu mieszka już ósmy rok, choć twierdzi, że w sercu pozostaje warszawianką. Wybór miejsca do życia nie był dziełem przypadku. Dała się namówić rodzicom najpierw na polsko-francuskie gimnazjum, a później na liceum im. Narcyzy Żmichowskiej w Warszawie. – To była świetna państwowa szkoła, ze wspaniałymi nauczycielami. Poszerzyła moje horyzonty i rozwinęła zainteresowania – opowiada. Gdy miała 16 lat, do Paryża przeprowadziła się jej mama, Ola została, żeby skończyć szkołę. Jak się później okazało, dobrze zrobiła, bo w tym samym roku właściciel agencji Model Plus wypatrzył ją na zakupach i zaproponował pracę modelki. Zaczęła dzielić czas między naukę w Warszawie a wybiegi w Paryżu. Kiedy poznała swojego chłopaka, francuskiego kompozytora muzyki do pokazów Wladimira Schalla, wyjechała do Paryża na stałe, o ile w ogóle można powiedzieć, że rozchwytywana modelka mieszka gdzieś „na stałe”. – Przed pandemią dużo jeździłam służbowo, rzadko byłam w domu dłużej niż tydzień. Na szczęście zdarza się, że oboje z Wladimirem pracujemy przy tym samym projekcie i możemy podróżować razem – tłumaczy. Dwa lata temu ich grafik ułożył się we wspólną wyprawę dookoła świata. – Wyruszyliśmy z Paryża do Stambułu, stamtąd do Seulu, Hongkongu i dalej do Los Angeles. W Seulu pracowaliśmy przy inspirowanym starożytnym Egiptem pokazie Chanel, który wcześniej miał premierę w Nowym Jorku.
W ciągu ostatnich siedmiu lat 26-letnia Ola wzięła udział we wszystkich pokazach Chanel, od Nowego Jorku, przez Dubaj, Hawanę, Seul po Grand Palais – gdzie zawsze odbywają się paryskie prezentacje marki – i XVI-wieczny zamek Chenonceau, w którym pokazano kolekcję pre-fall 2021. Gdy po śmierci Karla Lagerfelda w marcu 2019 roku Virginie Viard objęła stanowisko dyrektor kreatywnej, współpraca z Olą weszła w nowy etap. – To wtedy po raz pierwszy dostąpiłam zaszczytu zamknięcia pokazu Chanel. Czarna, wąska suknia ze sztywnym białym kołnierzykiem, którą miałam na sobie, była hołdem Virginie dla Karla – wspomina. Jako pierwsza Polka w historii Ola dołączyła do zaufanego grona „przyjaciółek domu Chanel”, do którego należą Caroline de Maigret, Amanda Sanchez (od 20 lat pracująca jako modelka do przymiarek wyłącznie dla Chanel), DJ-ka Soo Joo Park oraz całe grono aktorek, w tym Kristen Stewart, Margot Robbie, Marion Cotillard czy Lily-Rose Depp. – Virgine Viard jest niezwykłą kobietą, bardzo mi imponuje. Mimo sukcesu pozostała skromna. Nie sądzę, żeby kiedykolwiek zależało jej na tym, by stać się osobą publiczną. Pod tym względem jest przeciwieństwem Karla – mówi Ola. – Gdy przychodziłam na przymiarki, Lagerfeld zawsze siedział za wielkim biurkiem, otoczony dziennikarzami, którzy przedpremierowo oglądali kolekcję. Virginie była wtedy z tyłu z modelkami i projektantami z poszczególnych działów, dbając o to, żeby Karlowi zaprezentować końcową wersję sylwetek. Dzisiaj miejsce za biurkiem jest puste, a Virginie nadal jest z tyłu, w akcji. Nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek siedziała.
Cały tekst i sesję okładkową z Olą Rudnicką w roli głównej znajdziecie w czerwcowym wydaniu magazynu „Vogue Polska”. Do kupienia w salonach prasowych i z dostawą do domu online.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.