Szyte z wełny, kaszmiru i aksamitu. Idealne zarówno na wieczór, jak i w casualowym wydaniu. Stonowane, a niekiedy zaskakujące formą. Przedstawiamy subiektywny przewodnik po najbardziej stylowych (i najcieplejszych) szalikach na długą zimę.
Massimo Dutti: Miękkie lądowanie
Zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym w długie wieczory na szydełku czy drutach można wyczarować prawdziwe cuda. Tym, którym brak czasu i cierpliwości do metod DIY, polecamy więc szalik z Massimo Dutti o nieregularnej formie hołdującej dawnemu rzemiosłu. Mimo znajomej faktury projekt został wykonany nie z klasycznej włóczki, ale wyplatanej z alpaki i wełny mięciutkiej przędzy frotté. Występuje w kolorach zbożowej kawy, buraczkowym bordo, farbkowych niebieskościach i naszym faworycie – waniliowej śmietance.
Ann Demeulemeester: Idzie nowe
Choć baczni obserwatorzy sceny mody już nie mogą się doczekać nowego oblicza Ann Demeulemeester po objęciu sterów marki przez projektanta młodego pokolenia Ludovica de Saint Sernina, warto sprezentować sobie pamiątkę po dawnym wizerunku marki. W końcu w przeciągu kilku miesięcy czeka nas niemała (i znając estetykę Ludovica, pewnie bardzo seksowna) rewolucja. Spośród drobiażdżków z archiwalnych już kolekcji Ann nam w oko wpadł komin, a właściwie swetrowe ponczo z golfem w śmietankowym beżu. Ma cienki, ale bardzo gęsty splot, piękne wykończenie i stworzy duet idealny z przebojowym puchowym szalikiem od LeMaire.
Lebrand: Szara eminencja
To właśnie na rzecz szarości Ann Demeulemeester zrezygnowała w projektach na jesień-zimę 2022 z ulubionej czerni. Christian Siriano uszył z popielatych jedwabi balowe suknie, 16Arlington imprezowe miniówki, a zakochana po uszy w antracycie i srebrze Alberta Ferretti – niemal całą kolekcję. Tym jeszcze nieprzekonanym do wytwornych odcieni szarości proponujemy subtelny romans z grafitem pod postacią szala polskiej marki Lebrand. Model Vilan o jednolitym splocie został wykonany z wełny jaka i alpaki. Ma mięsistą fakturę, długość pozwalającą na liczne eksperymenty z technikami wiązania i czapkę oraz rękawiczki do kompletu.
Mango: Na milenijną (nie)pogodę
Choć mówi się, że w 2023 r. moda Y2K ostatecznie odejdzie w niepamięć, na ostatniej prostej zaczęły powracać popularne w latach 2000. długie szaliczki o szerokości nieprzekraczającej 10 cm. Plecione z nieregularnej włóczki (Etro), poprzetykane srebrzystymi nićmi czy cekinami (Dries van Noten), zdobione broszami w kształcie róż (tak ekstrawagancki projekt znajdziecie m.in. w Zarze) lub silnie związane z nurtem indie sleaze, a co za tym idzie – szyte z czarnego lub rdzawego aksamitu i zwieńczone frędzlami (Mango). Miłośnikom awangardy i kontrolowanego kiczu nastałego po 2010 r. proponujemy z kolei krawaty (pożyczone z męskiej szafy lub dziergane), które zamiast zawiązać na klasyczny supeł, nonszalancko przerzucicie przez ramię.
Totême: Grzaniec
Choć nie zastąpi wełnianego szalika, podobnie jak swetrowy golf, stworzy dodatkową warstwę osłaniającą ciało przed przeszywającym zimnem. Wiązana wokół szyi na wzór komina (patrz: pokaz Emporio Armani i Jil Sander na jesień-zimę 2022), będzie znakomitym dopełnieniem sukienki czy bluzy o niskim dekolcie. W duecie z rozpiętą koszulą może posłużyć za fular, a upięta na głowie – za chustkę. Ten szeroki wachlarz możliwości dają przede wszystkim wielkość (80 x 80 cm) jedwabnej apaszki Totême, pokrywający ją minimalistyczny wzór drobnych prążków i jej rozgrzewające na samą myśl odcienie, przywodzące na myśl kolory rumu i miodu.
Burberry: Pogoda w kratkę
Kultowa krata Burberry (luźna reinterpretacja szkockiego tartanu, o beżowym tle i czarno-biało-czerwonych liniach) pojawiła się w latach 20. ubiegłego wieku na podszewce gabardynowego trencza. Wkrótce z płaszcza trafiła na parasole, a po ich sprzedażowym sukcesie również na kaszmirowe szale, których produkcja do dziś oparta jest na opracowanym wówczas protokole. Kaszmir płucze się w szkockiej wodzie źródlanej, a następnie starannie szczotkuje, co nadaje mu miękkiego wykończenia. Przez lata zmianie uległa jednak paleta kolorystyczna kraty, którą dziś wybarwia się na odcienie beży, szarości lub czekolady. A że szalik można spersonalizować haftowanymi inicjałami, będzie znakomitą propozycją na świąteczny prezent.
Saint Laurent: Kochanek lady Chatterley
Jedwab, szlachetny odcień kości słoniowej i srebrzysta plakietka „made in Italy” – szal z kolekcji Saint Laurent to zdecydowanie projekt nietuzinkowy. I choć pochodzi z działu męskiego, z łatwością zaadoptujecie go do damskiej szafy. Sprawdzi się w wydaniu wieczorowym, off-duty i całkowicie casualowym. Szlachetna poświata jedwabiu doda wytworności nawet błękitnym dżinsom, frędzle będą kolejną fakturą w śmietankowej stylizacji na cebulkę. Wypróbujcie go w duecie ze sztucznym futrem lub dla przełamania w zestawie z legginsami, krótkimi uggami na platformie i wełnianymi skarpetami.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.