Nie trzymamy się kurczowo jednej epoki czy estetyki. Czerpiemy zarówno z lat 90., jak i 30. ubiegłego wieku. Miksujemy nowe z dobrze znanym, przełamujemy barierę między minimalizmem i maksymalizmem. A przede wszystkim szerokim łukiem omijamy jednosezonowe pomysły oraz projekty tak popularne, że w krótkim czasie wywołują przesyt. Oto pięć trendów, w które warto zainwestować.
Business attire: Wilczyce z Wall Street
Dobrze skrojony garnitur da wam jeszcze więcej możliwości niż wciąż (bo od niemal 100 lat) zaskakująca uniwersalnością mała czarna. Smoking okaże się ulubioną opcją na elegancki wieczór. Krawat będzie niecodzienną alternatywą dla biżuterii. Mokasyny (w wydaniu off-duty, koniecznie w zestawie z białymi skarpetami), zastąpią nawet wygodne szpilki, a wełniany płaszcz o męskim kroju – wyrazistych ramionach, pudełkowej sylwetce i długości do kostek – będzie jak ulubiony trencz. Nie trzeba nikogo dłużej przekonywać, że proponowana przez projektantów nowa odsłona ejtisowego power dressingu to stylowy (i biznesowy) strzał w dziesiątkę. Zwłaszcza że, w zależności od sezonu, biurową estetykę można zahaczać o powracający co kilka lat uczelniany styl preppy lub wiecznie młody i pożądany vintage. Sold!
PS Dla uniknięcia dewaluacji poszczególnych elementów, szukajcie tych w szlachetnych odcieniach szarości oraz wybarwianych na melanż, a nie w popularną obecnie kratę. I, za przykładem domów mody Alaïa, Dior czy Monse, zaszalejcie z koszulą.
Seksapil: Nić widmo
Nagie sukienki, kokieteryjne wycięcia i zmysłowe transparentności zawładnęły wyobraźnią projektantów. W modowych fantazjach uciekali do kreacji w stylu starego Hollywood (satynowych peniuarów, szlafroków obszytych kaskadami strusich piór) oraz śnili o latach 70. odartych z pruderii. W ich jesienno-zimowych, jak i wiosenno-letnich kolekcjach wybrzmiewały też inspiracje uwodzicielską modą końcówki XX w., odwołania do bogatego zbioru bieliźnianych sukienek Kate Moss, pojawiały się też próby romansu z BDSM.
Chcąc wyłowić wyłącznie ponadczasowe motywy, proponujemy szukać opływających ciało sylwetek (patrz: Ludovic de Saint Sernin, Saint Laurent, Michael Kors), pięknych dekoltów, subtelnych przejrzystości (na przykład w postaci wstawek, jak na spódnicach Prady). Można zafundować sobie jedwabno-koronkową koszulę w stylu Cindy Crawford, przynajmniej jedną naked dress i body, będące znakomitym kompromisem dla trudnych kombinezonów typu catsuit. A z nurtu BDSM – wieczne skórzane spodnie.
Sztuczne futra: Jutro będzie…
Wcale nie musi być krótkie, jakie uchodziło za obiekt pożądania w końcówce XX w. A nawet lepiej, by przeczyło ówczesnym gustom, czyli wydawało się ciężkie, sięgało kostek, miało monumentalny kołnierz, majestatyczne rękawy, wiązanie w talii lub pudełkowy krój. Słowem – żeby było ciotkowate (w przełożeniu na trendy: utrzymane w nurcie auntiecore), a przede wszystkim sztuczne.
W takiej odsłonie futro pojawiało na pokazach Michaela Korsa, Stelli McCartney czy Saint Laurent. Z oranżowego misia szyto płaszcze Etro, z fałszywych norek – okrycia Coperni. W Del Core konstruowano kurtki w stylu Yeti, a w Acne nawet futrzane torebki. Wciąż rosnąca popularność projektu nie dziwi. Raz, że to wyraźny zwrot w kierunku vintage. Dwa, że sztuczne futro daje projektantom szeroką paletę możliwości (i pole do niewykorzystanego jeszcze popisu). I trzy, że chroni przed mrozem lepiej niż niejedna puchówka.
Pilotki: Pasażer na gapę
Tej jesieni i zimy obok sztucznego futra na jednym wydechu powinno się wymieniać jeszcze trzy okrycia wierzchnie: klasyczny kożuch, przeskalowaną bomberkę oraz powracającą niemal co sezon, ale w tym roku ze zdwojoną siłą, ramoneskę. Wszystko, co najlepsze z tych projektów – podszewkę z baranka, bomblastą formę i pazura – łączy w sobie zyskująca na popularności pilotka. Kurtka pojawiła się między pierwszą a drugą wojną światową wraz z rozpoczęciem masowej produkcji bombowców. Jako że samoloty te osiągały znacznie większe wysokości, należało znaleźć odzież, która ochroni pilotów przed działaniem niekorzystnych warunków atmosferycznych. Gwarantujemy więc, że pilotka zdaje wszystkie – pogodowe, wytrzymałościowe, a także odpornościowe (zwłaszcza na przemijanie trendów) testy.
Referencji, jak stylizować projekt, poszukajcie w lookbookach Khaite, Louis Vuitton, Prady czy Stelli McCartney, choć tak naprawdę sprawdza się w niemal każdym wydaniu. I, co podczas grudniowej zawieruchy ważne, mieści nadprogramowe warstwy zimowych swetrów!
Maksymalizm: Vabank
Mówiono, że maksymalistyczna moda to odpowiedź na koniec trudnego 2020 r. Popandemiczne antidotum. Ale zdaje się, że (na przekór wybijającej się na niepodległość oszczędności formy) projektanci coraz chętniej czerpią z szalonych lat 20. i 80. XX w., kusząc nawet zadeklarowane minimalistki. Do nostalgii tej nie podchodzą jednak metodą „kopiuj, wklej”, a kreują słownik nowych terminów.
Definiują na nowo ekstrawagancję, fantazyjność, czar. Sukienki i spódnice wyciągają do maksymalnych długości (to trend zdecydowanie wart inwestycji. Nawet jeśli wróci mini, będzie doskonałą alternatywą na eleganckie wyjścia). Koszule ozdabiają formowanymi z najróżniejszych tkanin kiściami róż. Wybierają mozaikowe materiały, tworzą bogato zdobione dodatki, masywną biżuterię.
Wśród projektów ponadczasowych szukajcie przede wszystkim tych o unikatowych fakturach (Tom Ford). Dajcie się skusić kwiatowym motywom (Loewe), cekinom i srebru. Pozwólcie sobie choćby na mały błysk w postaci popularnych wśród influencerek metalicznych balerinek i obcasów. Są jak małe dzieła sztuki, a te uznaje się za jedną z najlepszych lokat kapitału.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.