Molestowanie seksualne w pracy: Jak je rozpoznać i gdzie szukać pomocy
Szef podarował czekoladowego penisa, twierdząc, że to żart. O tym, jak najczęściej wygląda molestowanie seksualne w pracy, o innych rodzajach dyskryminacji ze względu na płeć, a także o realnej pomocy, którą można uzyskać dzięki bezpłatnej infolinii, rozmawiamy z Karoliną Kędziorą, prezeską Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego.
Ponad 30 proc. studentek i studentów doświadczyło jakichś form molestowania seksualnego, jak wynika z raportu Rzecznika Praw Obywatelskich z 2018 r. Dwa lata później Biuro Analiz Parlamentu Europejskiego ogłosiło, że ponad połowa kobiet w Europie, które ukończyły 15. rok życia, minimum raz doświadczyło molestowania. Brakuje nowszych danych.
Rzadko zdarza się, że takie dane są zbierane. W Polsce władze nie biorą odpowiedzialności za to, żeby badać to bardzo ważne zagadnienie społeczne, dlatego chcemy się tym zająć w ramach naszego projektu. Pytanie, jak często kobiety doświadczają molestowania seksualnego, to jedno, ale to, na ile prawidłowo identyfikują różne sytuacje jako molestowanie seksualne, jest jeszcze ważniejszym zagadnieniem. Bo o ile nikt nie ma wątpliwości w sytuacjach gwałtu czy naruszenia integralności cielesnej, o tyle żarty o podtekstach seksualnych dla wielu już nie są tak oczywiste.
Z jakimi jeszcze „nieoczywistymi” przejawami molestowania seksualnego możemy się spotkać w pracy?
Nie da się stworzyć zamkniętego katalogu takich sytuacji. Posiłkując się listą przygotowaną przez Agencję Praw Podstawowych, można wymienić: uwagi lub żarty o charakterze seksualnym, zapraszanie na randki, zaczepianie na portalach społecznościowych, pytanie o życie prywatne w określony sposób, uwagi na temat wyglądu. W sprawach, którymi się zajmuję, mam całą gamę przykładów, kiedy na przykład kolega z pracy mówił do kobiety: „Tak pięknie dzisiaj wyglądasz, przejdź się teraz tam i z powrotem, żebym lepiej mógł obejrzeć twoje nogi” albo: „Może byś jeszcze rozpięła jeden guziczek, zrobi się przyjemniej”. To też natrętne wpatrywanie się, które budzi w kobietach niepokój, czy wręczanie prezentów o jednoznacznym charakterze.
Na przykład bielizny?
Jedna z moich klientek dostała prezent, który był czekoladowym penisem. Według jej przełożonego to miał być taki żart, zabawna sytuacja.
Czy oskarżony może się w ten sposób bronić, gdy sprawa trafia do sądu?
W postępowaniu sądowym, które bada, czy doszło do molestowania, intencja nie jest brana pod uwagę, liczy się skutek. Nieważne, czy dane zachowanie jest wynikiem przypadku, niewiedzy czy żartu. Jestem często zapraszana jako ekspertka do wewnętrznych komisji, które mają za zadanie wyjaśniać skargi związane z molestowaniem. Osoby, którym stawiane były zarzuty, niejednokrotnie żaliły się i skarżyły, że nikt im nie powiedział, że tak nie wolno się zachowywać. Niewiedza nie zwalnia nikogo z odpowiedzialności.
A „kumpelski klimat w pracy”?
Świadczy tylko o pracodawcach, którzy nie dyscyplinując swoich pracowników, przez lata pozwalają na kształtowanie środowiska pracy, w którym następuje seksualizacja relacji. To się zwykle bagatelizuje, mówi się, że to są tylko żarty. Wciąż padają argumenty, że „mężczyźni przecież tacy są”. Nadal dużo jest normalizacji zachowań, które w świetle przepisów są naruszeniem.
Często posługuję się orzeczeniem sądu, które dotyczyło sytuacji, w jakiej znalazła się młoda, dopiero co z przyjęta do pracy kobieta. Jeden z przedstawicieli kadry kierowniczej w firmie dopytywał ją o wiek, a następnie komentował, że jest w dobrym momencie na seks. Myślę, że wiele kobiet może sobie przypomnieć co najmniej jedną podobną sytuację w swoim życiu. Ciekawy był finał: mężczyzna, po złożeniu przez kobietę skargi, został po trzech dniach zwolniony dyscyplinarnie. Odwołał się do sądu, ale ostatecznie sąd zgodził się z decyzją pracodawcy.
Ciekawe, że w sprawę między pracownikami zaingerował pracodawca.
Za wszystkie sytuacje związane z molestowaniem seksualnym lub każdą inną formę dyskryminacji odpowiada nie kolega z pracy, tylko podmiot, czyli firma, która go zatrudnia – urząd, szkoła, uczelnia. To ważna wiedza. Organizacje mają ustawowy obowiązek przeciwdziałania dyskryminacji w miejscu pracy. Zawsze w pierwszej kolejności zalecam dać szansę pracodawcy, żeby rozwiązał sytuację.
Niezależnie od środowiska, to najczęściej zachowania, które wychodzą od mężczyzn w stosunku do kobiet.
To nie przypadek. Molestowanie seksualne jest ściśle związane z władzą, przewagą w relacjach czy to w miejscu pracy, czy na uczelni. W związku z tym, że mężczyźni częściej mają realną władzę, czyli są dyrektorami, członkami zarządów, profesorami, mają więcej okazji, żeby jej nadużywać. W naszym, wciąż patriarchalnym społeczeństwie ta przewaga dotyczy wszystkich relacji społecznych, koledzy z pracy czy ze studiów też molestują, korzystając ze swojego przywileju bycia mężczyzną.
Jakie kroki powinna podjąć osoba, która doświadczyła molestowania?
Przede wszystkim powinna złożyć skargę w formie pisemnej. Należy w niej dokładnie opisać, z czyjej strony doświadczyliśmy molestowania, czy byli świadkowie tej sytuacji, ale też warto powołać się na przepisy. To właśnie w tym momencie przychodzimy z pomocą, którą można uzyskać przez infolinię stworzoną w ramach projektu „Wsparcie dla kobiet doświadczających molestowania seksualnego”. Razem z moimi koleżankami ekspertkami przygotowujemy zestaw informacji na temat prawa, np. tłumacząc, czym jest sprzeciw, który musi być zgłoszony, żeby można było mówić o molestowaniu seksualnym na gruncie prawa.
Czym jest?
W Kodeksie pracy oraz w Ustawie o wdrożeniu niektórych przepisów Unii Europejskiej w zakresie równego traktowania definicja molestowania seksualnego jest taka sama: to „niepożądane zachowanie o charakterze seksualnym lub odnoszące się do płci pracownika, którego celem lub skutkiem jest naruszenie godności (…)”. Z tego przepisu wynika obowiązek zasygnalizowania, że dana sytuacja mi się nie podoba. Wystarczy czytelne zachowanie informujące, że dana osoba sobie tego nie życzy. To może być gest, odsunięcie się, unikanie pracownika lub przełożonego.
A opisanie sprawy w mediach społecznościowych?
Wyobrażam sobie, że w niektórych sytuacjach można mieć poczucie bezradności. Było tak w jednej głośnej sprawie związanej z uczelnią wyższą. Komisja ustaliła, że zarzuty stawiane profesorowi są zasadne i trzeba podjąć wobec niego i w ramach wydziału działania naprawcze. Przez kolejne dwa miesiące uczelnia nic nie zrobiła. Pokrzywdzone – sfrustrowane, w poczuciu, że zostały zignorowane – poszły ze sprawą do mediów. Następnego dnia rano rektor poinformował, że składa zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Czy to by się wydarzyło bez nagłośnienia sytuacji? Śmiem twierdzić, że niekoniecznie.
W niektórych sytuacjach wpis w mediach społecznościowych może być nawet bezpieczniejszą formą niż pójście do sądu, co wiąże się z kosztami, jest długotrwałe, nie daje pewności co do rezultatu. Wszelkie formy nagłośnienia sprawy są mocnym bodźcem do działania odpowiednich instytucji. Oczywiście trzeba pamiętać o ryzyku, które wiąże się z wybraniem takiej drogi działania, np. oskarżeniem sygnalistek o zniesławienie.
Czy dziś kobiety śmielej niż jeszcze kilka lat temu mówią głośno o tym, że są ofiarami molestowania seksualnego?
Dużą rolę odegrał ruch #MeToo. Znamienne jest to, że coraz więcej jest skarg grupowych. W takich przypadkach często słyszę od kobiet, że same by się nigdy nie odważyły, ale to, że działają wspólnie i przeciwstawiają się molestowaniu, myśląc o innych kobietach, dodało im sił.
W ramach projektu „Wsparcie dla kobiet doświadczających molestowania seksualnego”, skierowanego do kobiet spoza Warszawy, została uruchomiona bezpłatna infolinia. Jaką pomoc uzyskamy, dzwoniąc pod numer 739 975 506?
To, co robimy w ramach telefonu interwencyjnego, to doradzanie w przypadkach każdej dyskryminacji motywowanej płcią, a więc nie tylko molestowania, lecz także innych sytuacji, gdy jesteśmy nierówno traktowane np. w pracy. Dzwonią do nas kobiety, które nie dostają awansu, bo np. mają trójkę dzieci i ich pracodawcy kwestionują prewencyjnie godzenie obowiązków służbowych z rolą matki (co ciekawe, mężczyźni z tą samą liczbą dzieci nigdy takich wątpliwości nie wzbudzają). To może być również sytuacja odmowy sprzedaży antykoncepcji w aptece. Telefon do nas nie oznacza, że jest się zobligowanym od razu iść do sądu.
Ruszacie też z bezpłatnymi webinarami. Co będzie ich tematem i do kogo są skierowane?
W pierwszym moją gościnią jest Natalia de Barbaro, z którą chcę porozmawiać o tym, dlaczego tak trudno bronić naszych granic i jak się w tym wspierać. Na drugie spotkanie zaprosiliśmy Paulinę Młynarską, która wielokrotnie, korzystając ze swojej widoczności w mediach, głośno mówiła o dyskryminacji kobiet. Podczas webinarów będziemy też przeprowadzać ankiety, które pozwolą nam zgromadzić wiedzę na temat obecnej sytuacji. W przyszłości można się na takie dane powołać w rozmowie z pracodawcami, w oparciu o nie kształtować zachowania na uczelniach wyższych oraz wprowadzać pewne polityki równościowe w zakresie usług. Zależy nam na zmianie.
Czy można mieć nadzieję, że nastąpi szybko?
W 2006 r., gdy zakładaliśmy organizację, w środowisku prawniczym była to dosyć niszowa działalność, a zajmowanie się tematem dyskryminacji nie było traktowane jako działalność prestiżowa, ważna i potrzebna społecznie. Dziś w PTPA zarządzamy siecią ponad 70 prawniczek i prawników działających pro bono w całej Polsce. Oznacza to, że jesteśmy w lepszym miejscu, niż byliśmy 15 lat temu, a grupa osób działających dla równościowej zmiany rośnie.
Z bezpłatnych porad prawnych w formie konsultacji telefonicznych dostępnych w ramach projektu „Wsparcie dla kobiet doświadczających molestowania seksualnego” można skorzystać, dzwoniąc pod numer infolinii +48 739 975 506, w każdy wtorek w godzinach od 16:00 do 18:00 oraz czwartek od 10:00 do 12:00.
Projekt "Wsparcie dla kobiet doświadczających molestowania seksualnego" jest finansowany przez Islandię, Lichtenstein i Norwegię z Funduszy EOG w ramach Programu Aktywni Obywatele - Fundusz Regionalny". Więcej o projekcie na stronie PTPA.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.