Filmowy debiut Danny’ego i Michaela Philippou to bez wątpienia najgłośniejszy horror 2023 roku. „Mów do mnie” chwalili mistrzowie gatunku, Jordan Peele i Ari Aster. Sprawdzamy, na czym polega fenomen produkcji.
Australijscy filmowcy mają rękę do horrorów. „The Loved Ones” Seana Byrne’a zapewniło sobie oddane grono fanów, „Relikt” Natalie James zapoczątkował nowy nurt filmów grozy, a „Babadook” Jennifer Kent uchodzi za jedną z najstraszniejszych produkcji w historii kina.
Najnowsze „Mów do mnie” australijskich youtuberów Danny’ego i Michaela Philippou kontynuuje te tradycję. Film już okrzyknięto najlepszym horrorem roku, produkcję chwalili nawet Jordan Peele i Ari Aster. Mimo niespełna pięciomilionowego budżetu tytuł zarobił już ponad 50 mln dol. na całym świecie.
Podobnie jak wcześniej „Midsommar” czy „M3GAN”, „Mów do mnie” stał się popkulturowym fenomenem.
„Mów do mnie” to film na miarę trzeciej dekady XXI wieku
Od śmierci mamy Mia (wschodząca gwiazda kina Sophie Wilde) stała się klasową outsiderką. Aby na nowo zaskarbić sobie uznanie kolegów i koleżanek z klasy, zgłasza się do udziału w obrzędzie wywoływania duchów, który stał się ich nową, ulubioną rozrywką. Łączniczką z zaświatami jest zabalsamowana dłoń rzekomo należąca do pradawnego medium. Każdy, kto weźmie ją do ręki i wypowie tytułowe „Mów do mnie”, użyczy swojego ciała zbłądzonej duszy, ku rozrywce zebranych. W mrocznej grze obowiązuje tylko jedna reguła: kontakt nie może przekroczyć 90 sekund. Gdy seans Mii wymyka się spod kontroli, grupa nastolatków musi znaleźć sposób, by odesłać demony w zaświaty.
Sukces „Mów do mnie” to jednak nie tylko zasługa świetnej obsady (obok Wilde na uwagę zasługuje Miranda Otto z „Władcy pierścieni” i debiutant Joe Bird), mrocznej atmosfery i ciekawej fabuły wykorzystującej gatunkowe motywy, takie jak seanse okultystyczne, demoniczne historie czy opętania. Najbardziej przerażająca w filmie braci Philippou jest dobitna współczesność ich opowieści.
Bohaterami są nastolatkowie z pokolenia Zalfa, których formatywne lata przypadły na czas cyfrowych rewolucji, pandemii i kolejnych kryzysów. „Mów do mnie” to przede wszystkim opowieść o pragnieniu dotyku (symbolizowanego przez przekazywaną sobie dłoń), bliskości i poczucia wspólnoty. Wyciągnięta dłoń nie zawsze oznacza jednak ratunek. Szczególnie gdy dzierży smartfon filmujący całe zajście, by następnie ktoś mógł opublikować nagranie w mediach społecznościowych, licząc, że stanie się wiralem. Widać to dobrze w otwierającej film sekwencji. Rzeczywistość przeobraża się w content, interakcje w relacje, a dotyk drugiej osoby w chłód ekranu. „Mów do mnie” to film skrojony na miarę trzeciej dekady XXI wieku.
Gdzie obejrzeć horror „Mów do mnie”?
Film „Mów do mnie” zadebiutował w polskich kinach 18 sierpnia, od tego czasu obejrzało go blisko 50 tys. widzów. Po zakończeniu kinowego tournée tytuł bez wątpienia trafi na platformy streamingowe, choć na razie szczegóły nie są znane.
Czy „Mów do mnie” doczeka się kontynuacji?
Twórcy mają ambicje rozbudować filmowe uniwersum; w rozmowie z „The Hollywood Reporter” zdradzili, że prequel filmu jest już gotowy. Produkcja ma przybliżyć widzom historię Cole’a i Ducketta, którzy pojawiają się w otwierającej sekwencji. Całość została nakręcona smartfonami, by naśladować relacje naocznych świadków eskalujących wydarzeń, zwieńczonych tragedią.
Trwają też rozmowy nad potencjalnymi spin-offami: – Jeśli studio A24 będzie zainteresowane kontynuowaniem historii, na pewno nie odmówimy. Chcielibyśmy, aby widzowie stopniowo odkrywali kolejne elementy układanki i sami rozwiązali tajemnicę dłoni – tłumaczą bracia Philippou.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.