Znacie mnie, ale nie do końca. Jeszcze was zaskoczę. Mam więcej niż jedno oblicze. Hasło reklamowe kampanii spreju do ciała i kremu do rąk N°5 L’Eau przewrotnie pokazuje, że kobieta zmienną jest. Tak jak zapach, który nosi.
Wystarczyło, że Marylin Monroe wyznała, że do łóżka ubiera się tylko w kilka kropli Chanel N°5, żeby paryskie perfumy przeszły do historii tak jak mała czarna, torebka 2.55 i tweedowa marynarka projektu Mademoiselle. Ale przedmiotem pożądania zapach był już znacznie wcześniej. Niedługo po premierze sprzedawał się w dziewięciu milionach egzemplarzy rocznie. Na debiut swojego pierwszego eau de parfum Coco Chanel nieprzypadkowo wybrała datę 5 maja 1921 roku. Tego samego dnia każdego roku pokazywała nową kolekcję, bo właśnie piątka była od dzieciństwa jej szczęśliwą cyfrą. Z kilkudziesięciu przedstawionych jej przez perfumiarza Ernesta Beaux próbek musiała więc wybrać tę opatrzoną numerem pięć. Pachnącą emancypacją, seksapilem i swingiem.
Najsłynniejsze do dziś perfumy na świecie, zamknięte w prostym flakonie przypominającym podobno karafkę na whisky ukochanego Coco, Arthura „Boya” Capela, łączą słodkie nuty kwiatowe z uwodzicielsko ciężkim piżmem. Nic dziwnego, że pokochała je MM, najsłynniejsza blondynka świata, niewinna w swojej zmysłowości i zmysłowa w niewinności. W 2013 roku dom mody Chanel wykorzystał wizerunek ikony kina w kampanii reklamowej Chanel N°5.
Twarzami perfum były też Catherine Deneuve (w latach 80. szeptała po francusku w filmie reklamowym Ridleya Scotta), Carole Bouquet, czyli francuska dziewczyna Bonda przejęła po niej schedę w latach 90., a w ostatnich dekadach reżyser Baz Luhrmann zobaczył kobietę Chanel w Nicole Kidman, a potem wylansował ikonę na miarę nowych czasów, w postaci Gisele Bündchen. Jean-Pierre Jeunet nakręcił reklamę z Audrey Tautou, czyli słodką Amelią, a potem Chanel zaprosiło do współpracy pierwszego mężczyznę, Brada Pitta. Najnowszą ulubienicą Karla Lagerfelda, który tradycję Coco Chanel przenosi w nowoczesność, jest Lily-Rose Depp. Córka Johnny'ego Deppa i Vanessy Paradis, supermodelka, ikona stylu w kampanii lżejszej odsłony N°5 odgrywa wszystkie role współczesnej kobiety – aktywistki, artystki i muzy.
Tę wielowymiarowość pokazuje najświeższa kampania spreju do ciała i kremu do rąk N°5 L'EAU. W filmie „You Know Me and You Don’t”, nakręconym przez Jacoba Suttona, londyńskiego fotografa współpracującego m.in. z paryskim baletem, do dźwięków piosenki „Look” Leikeli47, bohaterka (ubrana oczywiście w czarno-białe kostiumy projektu Karla Lagerfelda) tańczy układ stworzony przez choreografa Dimitriego Chamblasa z Opery Paryskiej. Tańczy dwojako – po jednej stronie ekranu lekko, spokojnie, zwiewnie (niczym mgiełka spreju N°5 L’EAU), po drugiej energicznie, mocno, uwodzicielsko (to odzwierciedla krem do rąk), czasami jej role odwracają się, czasami staje się jedną i tą samą dziewczyną.
„You Know Me And You Don't” – mówi, wskazując na to, że prawdziwej dziewczyny Chanel nigdy do końca nie da się poznać, bo ma tyle osobowości, co nastrojów. Jednak niezależnie od tego, jak się czuje, jaką rolę odgrywa i jak chce się jawić innym, pozostaje wierna N°5. Wielbicielki perfum też mogą poczuć się jak jego ambasadorki. Dzięki potędze technologii cyfrowej, gdy narysuje się na ekranie odzwierciedlenie własnych tanecznych ruchów, bohaterka kampanii powtórzy je na filmie. Choć wciąż wymyka się schematom, Chanel jeszcze nigdy nie było tak blisko swoich fanek.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.