Znaleziono 0 artykułów
25.06.2024

Paperclipping to kolejny toksyczny trend w randkowaniu. Jak go uniknąć?

25.06.2024
Ilustracja Malwina Hajduk

Paperclipping to randkowy trend jeszcze gorszy od ghostingu. Ktoś, z kim randkujecie, pojawia się i znika, zaczepia, rozpala nadzieje, znowu znika i nagle lajkuje wasze ostatnie zdjęcia w social mediach. Wyjaśniamy, co toksyczne randkowanie ma wspólnego ze Spinaczem z programu Microsoft Word i radzimy, jak uniknąć paperclippingu.

Paperclipping to kolejny toksyczny randkowy trend – obok ghostingubreadcrumbingu czy catfishingu. W świecie randek online coraz łatwiej o zagubienie i frustrację.

Nowe czasy, stare zagrywki. Na czym polega paperclipping?

Wiele osób ma dosyć aplikacji randkowych , tęsknią do analogowego randkowania. Jednak już wówczas istniały toskyczne randkowe zagrywki. Paperclipping wydaje się nowym zwyczajem, ale był dobrze znany długo przed erą Tindera i mediów społecznościowych. Technologie tylko ułatwiły sprawę niezdecydowanym randkowiczom.

Czym właściwie jest paperclipping? Polega na wzbudzaniu zainteresowania, znikaniu i znienacka pojawianiu się z powrotem. To coś gorszego niż ghosting. Osoba dręcząca metodą paperclippingu znika bez śladu, by po jakimś czasie polajkować hurtowo twoje zdjęcia i relacje na Instagramie albo napisać wiadomość prywatną z pytaniem, jak się masz. Jak gdyby nic się nie stało proponuje kawę lub wino. Zaczyna konwersację i szybko ją urywa. Słowem, unika zaangażowania, zostawiając drugą osobę z rozbudzoną nadzieją i bez odpowiedzi, o co w tej relacji chodzi. 

Kto stosuje paperclipping? Może to być twój crush, ktoś, z kim ci nie wyszło, kto zniknął po pierwszej lub kilku randkach a może nigdy na zaproszenie na randkę się nie zdobył. Może poznaliście się za pośrednictwem aplikacji randkowej lub wśliznął się do twoich DM'ów. Potem słuch po nim zaginął. Ghosting? Niestety, jak widać, coś  w sumie gorszego.

Skąd się wzięło określenie paperclipping?

Dawno, dawno temu w edytorze tekstu Word i innych programach Microsoftu był sobie Clippy, czyli Spinacz, który wyskakiwał znienacka, by zaoferować pomoc. Przypominając o swoim istnieniu, raczej rozpraszał i przeszkadzał. Doktor Bruce Y. Lee na łamach serwisu Psychology Today twierdzi, że randkowy trend, o którym mowa, wziął nazwę właśnie od Clippyego. 

Niestety osoby stosujące paperclipping nie są tak niewinne jak Clippy. On potrafił zniknąć na dobre. One, chcąc wzbudzić zainteresowanie, manipulują. Dla własnego dowartościowania trzymają nas na ławce rezerwowych. My łudzimy się, że może chodzi o miłość albo chociaż romans, bo trudno nam uwierzyć, że jedynym celem jest uprzykrzenie życia. 

Hej, jak się masz? Paperclipping w praktyce i jego przykre konsekwencje

Dla trzydziestoletniej Kasi, która padła ofiarą paperclippingu, tego rodzaju zachowanie to zawracanie głowy. Adriana poznała za pośrednictwem Instagrama. Najpierw wpadła na jego podcast, potem zaobserwowała jego profil, bo ciekawie opowiadał o współczesnej męskości. To on napisał pierwszy, w odpowiedzi na jej stories. Zaczęli ze sobą pisać, a wkrótce spotykać się. Żadne z nich nie szukało poważnej historii, byli otwarci na to, co przyniesie los. Wydawało się, że układa się super, trochę się zaangażowali. Aż nagle Adrian zaczął się wycofywać, po kilku tygodniach płomiennego romansu zaproponował przyjaźń. Kasi to nie odpowiadało. Czuła, że on się wystraszył albo nie wie, czego chce. Zakończyła znajomość. 

Fot. Ilustracja Malwina Hajduk

Przynajmniej tak się jej wydawało, bo jakimś czasie zasypał ją lajkami. Chwilę wcześniej przestał ją obserwować na Instagramie, więc poczuła się zdezorientowana. Nie reagowała nawet, gdy zaczepiał ją w odpowiedzi na stories. Po jakimś czasie zapytał w wiadomości, co u niej słychać i czy akurat nie ma ochoty na kawę. – Byłam skłonna uwierzyć, że chce kontynuować romans – opowiada Kasia. – Na szczęście koleżanki przypomniały mi, jak zachował się wcześniej. Odpisałam mu, że u mnie wszystko w porządku i podziękowałam za kawę, ponieważ znajomość z nim uważam za zakończoną. Mam nadzieję, że już się nie odezwie, bo to wzbudza niepotrzebne emocje i domysły. Nie potrzebuję tego – kwituje Kasia.

Takie zachowanie sprawia, że można stać się nieufną w relacjach, wywołuje stres, budzi wspomnienia, podkopuje poczucie własnej wartości.

Dlaczego ktoś stosuje paperclipping?

Powodów uciekania się do paperclippingu może być wiele, niektóre nieuświadomione, ale żaden z nich tego toksycznego zachowania nie usprawiedliwia. 

Może być tak, że osoba stosująca paperclipping boi się zaangażowania, odrzucenia, nie wie, czego chce i jak o tym rozmawiać, jest uzależniona od dopaminowych skoków związanych z poznawaniem nowych osób. Niektórzy po prostu nie mają przestrzeni na poważną relację, bo są w innej.

Paperclipping może świadczyć o tym, że stosująca go osoba jest niedojrzała emocjonalnie. Albo zależy jej jedynie na utrzymanie kontaktu, by mieć poczucie, że ktoś jest nią zainteresowany, jest na ławce rezerwowych w razie czego.

Zwykle jest przy okazji tak, że paperclipping rani w równym stopniu ofiary i sprawców, o czym warto pamiętać.

Jak nie stać się ofiarą paperclippingu?

Kiedy rozpoznajemy, że osoba, która nas zaczepia w sieci, urywa konwersację, nie jest konkretna w propozycjach, nie potrafi powiedzieć, czego chce, lepiej skończyć tę znajomość. Jeśli dręczący nie posłucha, zablokujmy go – jest to możliwe w większości aplikacji. Uwalniając się, zyskamy emocjonalny spokój. To bezcenne w ogóle, a w obliczu bezustannego tracenia czasu, energii i nerwów – w szczególności.

Zobacz także:

Paulina Klepacz
  1. Styl życia
  2. Społeczeństwo
  3. Paperclipping to kolejny toksyczny trend w randkowaniu. Jak go uniknąć?
Proszę czekać..
Zamknij