Ludzie coraz bardziej zdają sobie sprawę, że nie ma jednego uniwersalnego wzorca monogamii, który pasuje do wszystkich – tłumaczy psycholożka i seksuolożka Sara Tylka. Jedna osoba partnerska przez całe życie to coraz trudniej osiągalny ideał. Czy w ogóle jeszcze o nim marzymy, czy może nową normą stała się seryjna monogamia? Na czym ona polega, jakie są jej przyczyny i czy trzeba się tego zjawiska obawiać?
Moi dziadkowie byli dla siebie pierwszymi partnerami i przeżyli razem nieprzerwanie ponad 60 lat, choć różnie się między nimi układało. Moi rodzice są razem już prawie 40 lat. Gdy rozmawiam ze znajomymi w okolicach trzydziestki – z których część jest singlami i singielkami albo ma za sobą już parę związków, w tym kilka poważnych – to głowimy się, jak naszym dziadkom i rodzicom udawało się spotkać miłość życia całkiem młodo, mieć pewność, że to właśnie z tą osobą chcą spędzić resztę życia i pozostać razem do grobowej deski. Nie narzekamy na naszą rzeczywistość i czerpiemy z życia pełnymi garściami: wykorzystujemy życie w pojedynkę do samorozwoju i wzmocnienia więzi z samymi sobą, a kiedy jesteśmy w relacjach, uczymy się kolejnych rzeczy o sobie oraz zmieniamy kształt współczesnych związków, poszerzając definicję monogamii. Jednak część z nas zaczyna prędzej czy później odczuwać, że trudno jest znaleźć prawdziwą miłość i stworzyć długotrwałą relację. Seryjnie randkujemy – aż czasami mamy dość i postanawiamy zrobić sobie przerwę, być boysober. Wchodząc w kolejne związki, stajemy się seryjnymi monogamistami, sami nie wiedząc, czy to w zasadzie jest w porządku.
Monogamia dzisiaj
Pojęcie monogamii przeszło znaczącą ewolucję i obecnie uwzględnia różnorodność i elastyczność w związkach. – Ludzie coraz bardziej zdają sobie sprawę, że nie ma uniwersalnego wzorca monogamii, który pasuje do wszystkich – tłumaczy psycholożka i seksuolożka Sara Tylka (@psychoseksuologicznie). – Zamiast tego pojawia się szersze spektrum możliwości, w których para może określić własne zasady i granice. W praktyce, coraz więcej par eksperymentuje z różnymi modelami związków, takimi jak monogamia otwarta, poliamoria, monogamia emocjonalna itp. Ludzie są bardziej skłonni rozmawiać o swoich potrzebach, oczekiwaniach i granicach, a także do wyrażania zgody na elastyczne podejście do wierności seksualnej i/lub emocjonalnej. Według antropolożki i ekspertki od związków, doktor Helen Fisher, seryjna monogamia jest obecnie nową normą. Psycholożka uważa, że większość z nas będzie mieć w życiu kilka znaczących relacji.
Czym jest seryjna monogamia
Seryjna monogamia odnosi się do wzorca zachowań, w którym jednostka angażuje się w serię kolejnych związków monogamicznych z różnymi partnerami na przestrzeni czasu. – W przeciwieństwie do poligamii, gdzie jednostka może utrzymywać kilka równoczesnych związków, seryjna monogamia opisuje sytuację, w której jedna osoba angażuje się w związek z jednym partnerem jednocześnie, ale w swoim życiu może mieć kilka takich związków z różnymi osobami w różnych okresach – wyjaśnia Sara Tylka. – Osoby praktykujące seryjną monogamię mogą mieć tendencję do zawierania kolejnych związków monogamicznych po zakończeniu poprzednich, zazwyczaj z innymi partnerami. To zjawisko jest często obserwowane w społeczeństwach, gdzie monogamia jest normą kulturową, a jednostki dążą do poszukiwania długoterminowych partnerstw, ale mogą mieć różne doświadczenia z różnymi partnerami w miarę rozwoju swojego życia osobistego.
Przyczyny seryjnej monogamii
Czy wierzymy, że za rogiem zawsze czeka ktoś następny, gotów wziąć nas w ramiona? Stephanie Coontz, ekspertka ds. małżeństw, twierdzi, że nasze relacje zmieniły się w istotny sposób w ciągu ostatnich 30 lat. Okazuje się, że chyba nigdy wcześniej tak dobrze nie znaliśmy swoich pragnień, potrzeb i nie oczekiwaliśmy tak dużo od naszych osób partnerskich, co obecnie. Z jednej strony wciąż czekamy na miłosny grom z jasnego nieba, ale nie wiemy, gdzie spotkać tę prawdziwą miłość, a nie chcemy szukać jej już przez aplikacje randkowe. Z drugiej strony mamy długą listę oczekiwań – chcemy przyjaźni, pożądania, równości, bratniej duszy… Oczywiście dobrze wiedzieć, czego się chce i mierzyć wysoko, ale przy okazji należy pamiętać, że ideały nie istnieją, a związek to wspólna codzienna „praca”. Ogromną rolę w tych zmianach odegrały procesy emancypacyjne kobiet. Już niekoniecznie szukamy wyłącznego żywiciela rodziny, księcia na białym koniu, osoby, która zapewni nam dobrobyt i szczęście. No i mamy coraz większą wiedzę o toksycznych relacjach, potrafimy rozpoznać ich pierwsze znamiona i w porę zakończyć. Wiemy także, gdzie zwrócić się po profesjonalną pomoc, jeśli jej potrzebujemy, w przeciwieństwie na przykład do naszych babć i dziadków. Nie tkwimy więc w związkach za wszelką cenę, kończymy je i szukamy szczęścia dalej.
Lepszy jakikolwiek związek niż bycie singlem?
Naturalnie można zauważyć, że dla części osób przerwy między kolejnymi relacjami w ramach seryjnej monogamii są czymś niewygodnym. Choć życie w pojedynkę jest coraz bardziej akceptowane i potrafimy docenić czas, kiedy możemy zająć się tylko sobą lub bez zobowiązań randkować, to niektórzy z jednego związku przechodzą niemal od razu w drugi. Czy przyczyną tego jest obawa przed życiem w pojedynkę? – Społeczne normy i oczekiwania wciąż mogą sugerować, że szczęśliwe życie to życie w ramach stabilnego związku. A to niekoniecznie jest prawda. Single mogą odczuwać presję społeczną lub wręcz swojego otoczenia, by znaleźć osobę partnerską i osiągnąć taki „standard” – mówi ekspertka. – Obawa przed ewentualną samotnością może być naprawdę dla niektórych bardzo trudna. Niektórzy ludzie potrzebują bliskości i relacji, aby czuć się pewniej, czuć spełnienie. Single mogą również doświadczać braku wsparcia społecznego, szczególnie w społecznościach, gdzie życie w związku jest jakiegoś rodzaju „normą”. Co ciekawe, może to prowadzić do poczucia alienacji, izolacji. Ponadto niektórzy ludzie obawiają się zmiany i niepewności, która może towarzyszyć w byciu singlem/singielką, zwłaszcza jeśli wcześniej byli w dłuższym związku. My – ludzie naturalnie dążymy do relacji – przyjacielskich, intymnych i bliskości emocjonalnej, więc brak osoby partnerskiej może oznaczać brak tych aspektów życia – zaznacza Sara Tylka. – Oczywiście każda osoba może mieć swoje własne indywidualne powody obawy przed byciem singlem, które wynikają z osobistych doświadczeń i przekonań.
Czy trzeba najpierw poznać siebie, by tworzyć udane relacje z innymi?
Czy nie wpadamy ze skrajności w skrajność i nie gloryfikujemy obecnie podejścia, że bez nawiązania odpowiednio głębokiej relacji ze sobą, nie stworzymy zdrowego związku? Panuje przekonanie, że łatwo wtedy uzależnić swoje poczucie wartości od osoby partnerskiej. Choć oczywiście wiedza o sobie, dobra więź ze sobą, doświadczanie autonomii i czasu wyłącznie dla siebie to przecież same pozytywy. – Coraz bardziej powszechne jest przekonanie, że aby nawiązać udane relacje z innymi, najpierw należy nawiązać dobrą relację ze sobą – zgadza się psychoseksuolożka. – Poznanie samego/samej siebie oraz praca nad samoświadomością i samopoczuciem stanowią kluczowy fundament dla budowania trwałych i satysfakcjonujących związków. Kiedy jesteśmy świadomi swoich własnych pragnień, wartości, granic i potrzeb, łatwiej nam porozumieć się z innymi i wyrazić nasze oczekiwania w relacjach. Budowanie zdrowego poczucia własnej wartości oraz akceptacji samego/samej siebie pozwala nam unikać niezdrowych zależności i manipulacji, a także podejmować lepsze decyzje dotyczące relacji. Głębsze zrozumienie siebie pozwala nam także na lepsze radzenie sobie z trudnościami i konfliktami, które mogą pojawić się w relacjach. Kiedy jesteśmy świadomi swoich emocji i potrzeb, łatwiej nam komunikować się z osobą partnerską, wyrażać swoje uczucia i rozwiązywać problemy – przekonuje ekspertka.
Czy relacja z osobą, która ma już parę związków za sobą, ma szanse na „żyli długo i szczęśliwie”?
Według ekspertki rozpoznanie osoby praktykującej seryjną monogamię może być wyzwaniem, ponieważ tego typu zachowania mogą być ukryte lub trudne do zidentyfikowania na pierwszy rzut oka. Jednakże istnieją pewne sygnały i zachowania, na które warto zwrócić uwagę, aby lepiej zrozumieć czyjąś postawę wobec związków. – Osoby praktykujące seryjną monogamię mogą mieć historię krótkich, ale intensywnych związków, które często się rozpadają i zastępowane są nowymi. Mogą także wykazywać tendencję do szybkiego angażowania się w nowe relacje po zakończeniu poprzednich oraz wykazywać pewne wzorce zachowań w relacjach, takie jak trudności w utrzymaniu długoterminowej stabilności czy tendencję do nudy i poszukiwania nowych bodźców emocjonalnych. Po trzecie, osoby praktykujące seryjną monogamię mogą wykazywać brak zaangażowania w rozwój i pogłębianie relacji, skupiając się raczej na nowości i ekscytacji związanej z początkiem nowego związku – wylicza Sara Tylka. Dodaje jednak, że te sygnały same w sobie niekoniecznie wskazują na praktykowanie seryjnej monogamii i przekreślają szanse na stworzenie długotrwałego związku. – Ważne jest, aby podchodzić do oceny zachowań i postaw w relacjach z empatią i zrozumieniem, z uwzględnieniem kontekstu życiowego danej osoby oraz indywidualnych doświadczeń. Każdy człowiek jest unikalny, a jego podejście do związków może być wynikiem różnych czynników, takich jak historia życiowa, potrzeby emocjonalne czy doświadczenia z poprzednich relacji – przypomina ekspertka.
Czy dziś jesteśmy w stanie tworzyć trwałe związki? Czy można się „wyrwać” z seryjnej monogamii?
– Jeśli chcemy się z czegoś „wyrywać”, to dobrze by było, gdyby wynikało to z naszych własnych potrzeb, a nie z powodu nacisku ludzi, społeczeństwa czy kultury – zaznacza Sara Tylka. – Kluczowe jest zrozumienie, dlaczego wpadamy w ten wzorzec zachowań i czego naprawdę poszukujemy w relacjach. Może to wymagać pracy nad samopoznaniem, określenia swoich wartości i celów życiowych, a także rozwijania pasji i zainteresowań poza obszarem romantycznych związków. Istotne jest także ustalenie zdrowych granic w relacjach oraz otwarcie się na pomoc terapeutyczną, jeśli zajdzie taka potrzeba. Proces ten jest indywidualny i wymaga zaangażowania, ale może prowadzić do głębokiej transformacji i lepszego zrozumienia samego/samej siebie.
Pamiętajmy też o tym, że dzięki seryjnej monogamii i temu, że nie jesteśmy „skazane” czy „skazani” na jedną osobę partnerską w życiu, możemy się rozwijać, doświadczać różnych rzeczy i nie tkwić w toksycznych relacjach w imię sztywno pojętej monogamii.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.