Sunset anxiety, czyli dlaczego czujemy niepokój, gdy zapada zmierzch
Sunset anxiety, czyli lęk przed zachodem słońca, towarzyszy wielu osobom, zwłaszcza jesienią i zimą, kiedy dni stają się coraz krótsze. Skąd bierze się ten niepokój i jak sobie z nim radzić?
Żyjemy w świecie, w którym wielu z nas zmaga się z lękiem niemal codziennie. Każda osoba odczuwa go inaczej i z innych powodów. Rano, tuż przy przebudzeniu zwykle bywa największy. Jednak jesienią i zimą, kiedy szybciej zapada zmierzch, pojawia się właśnie wtedy.
Na czym polega sunset anxiety?
Sunset anxiety, czyli lęk przed zachodem słońca, to stan niepokoju, który pojawia się zwykle późnym popołudniem lub wczesnym wieczorem. Jak podaje National Library of Medicine, charakteryzuje się nagłym pojawianiem się objawów neuropsychiatrycznych, takich jak pobudzenie, dezorientacja i lęk.
Zachody słońca to obok jego wschodów jedne z najbardziej romantycznych momentów. Ale ciemność nocy powoli zastępująca jasność dnia może prowadzić do mieszanki trudnych do udźwignięcia emocji. Niepokój czy nawet strach, smutek, poczucie straty i winy, że nie zdążyło się ze wszystkimi obowiązkami. Doświadcza tego wiele osób. Choć Syndrom Zachodzącego Słońca nie jest oficjalnie wpisany do Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders (DSM-5), nie oznacza to, że zjawisko nie istnieje i że można je ignorować. Debra Kissen, psycholożka i dyrektorka generalna Light On Anxiety CBT Treatment Center w Chicago, w rozmowie z Self.com podkreśla, że lęk odczuwany przez każdego z nas jest uniwersalny i jednocześnie bardzo wyjątkowy. A już samo nazwanie w jakiś sposób tego zjawiska i świadomość, że są ludzie, którzy doświadczają czegoś podobnego, może przynieść odrobinę ulgi.
Kogo i dlaczego dotyka sunset anxiety?
Zwłaszcza osoby z zaburzeniami lękowymi, samotne, starsze, z demencją, z objawami depresyjnymi, z natury niespokojne mogą być szczególnie wrażliwe na moment zachodu słońca i w związku z tym zgłaszać pogorszenie samopoczucia, nasilenie objawów, które im towarzyszą. Jednak to niejedyne przypadki. Praktycznie każda osoba, która jest mocno zestresowana, przemęczona, przebodźcowana, może szczególnie mocno i negatywnie reagować na zmianę oświetlenia. Dr Kissen na łamach Self.com opowiada, że z sunset anxiety zgłaszają się do niej często osoby pracujące z domu, które żyją w swego rodzaju izolacji – generalnie osoby mocno skupione na pracy, zabiegane, przebodźcowane, niemające czasu i przestrzeni, by zadbać o siebie, o swój dobrostan. „Lęk przed zachodem słońca” występuje też u osób perfekcyjnych lub nakładających na siebie zbyt wiele obowiązków – nie tylko zawodowych, lecz także domowych lub nawet zajęć na czas wolny. Wraz z nadchodzącym wieczorem i spadającą energią wpadają w panikę, że dzień się kończy, a one nie zrobiły wszystkiego, co miały zaplanowane, albo mają za mało czasu, by ze wszystkim zdążyć. A kolejny dzień ma już długą listę spraw do załatwienia.
Wieczór bywa też tym momentem, kiedy wypada skonfrontować się z odkładanymi na później sprawami czy niewygodnymi myślami. W ciągu dnia, szczególnie gdy świeci słońce, trochę łatwiej być w dobrym nastroju, zająć się pracą. Wieczorem, kiedy zwalniamy tempa, wszystko to, co od siebie odsuwaliśmy, czego nie chcieliśmy przetworzyć, potrafi wrócić ze zdwojoną siłą. Wtedy właśnie lęk wychodzi z ukrycia, zalewają nas myśli i uczucia, które nie są przyjemne. Niektórym po dniu pełnym zdarzeń, pędu i adrenaliny trudno odpocząć. Po wielu godzinach intensywnej pracy, przeskakiwaniu z obowiązku na obowiązek czas wolny, wyraźnie zasygnalizowany przez zmianę pory dnia, potrafi wyzwolić niepokój. Z jednej strony chcielibyśmy zrobić coś dla siebie, z drugiej nie ma na to wystarczająco dużo czasu.
Jak sobie radzić z lękiem przed zachodem słońca?
Uniwersalnym antidotum na sunset anxiety jest radzenie sobie ze stresem i zwolnienie tempa życia. Łatwe w teorii, z praktyką bywa niestety gorzej. Najlepiej byłoby działać zgodnie z rytmem natury. Pozwolić sobie na wyciszenie, gdy zapada zmrok. Trudno jednak przejść w taki spokojny tryb po dniu pełnym napięć. Wyczerpani, gdy zwalniamy, jesteś atakowani przez lęk. Zamiast cieszyć się życiem, czujemy pustkę. Świetnie byłoby pójść wówczas na spacer, ale przecież przyjemniejszy byłby w pełnym słońcu niż w nocy. Dlatego też, o ile to możliwe, świetnie byłoby wygospodarować w ciągu dnia czas na przerwy, na ochłonięcie, inaczej rozłożyć zadania i mieć przestrzeń na wyjście na zewnątrz, kiedy jeszcze świeci słońce i może nas choć trochę naładować energią.
Przeciwdziałaniu lękowi przychodzącemu o zmroku sprzyjać będzie zaobserwowanie, jakie inne nasze stany go nasilają. Pojawiający się regularnie niepokój o zachodzie słońca to nie tylko nic przyjemnego, ale i sytuacja, której lepiej nie lekceważyć. To wyraźny sygnał, że należy zadbać o siebie za wszelką cenę. Układać realne plany na każdy dzień, mierzyć siły na zamiary, robić sobie obowiązkowe chwile dla siebie, które pozwalają zachować higienę pracy i życia. Nie zapominać o ruchu, regularnym i zdrowym jedzeniu, spotkaniach z ludźmi, których towarzystwo wprawia nas w dobry nastrój.
Być może warto zawczasu planować też wieczorne przyjemności, by kiedy wieczór nadejdzie, nie mierzyć się niepokojem, co z nim zrobić i jak wykrzesać z siebie energię. Dobrym sposobem na wyciszenie są też powtarzalne wieczorne rytuały, które pozwolą praktykować uważność (przydaje się ona również w ciągu dnia, pozwalając nie rozpraszać się i nie przebodźcowywać), zwolnić i stworzyć swego rodzaju rutynę pomagającą przejść z trybu dziennego w nocny. Jak najbardziej warto też skorzystać z profesjonalnej pomocy, wybrać się do psychoterapeutki lub psychoterapeuty i opowiedzieć o swoich trudnościach, lękach. Każdy z nas ich doświadcza i nie ma nic wstydliwego w tym, że nie potrafimy sobie z tym poradzić. Po prostu pozwólmy sobie pomóc, dowiedzmy się, skąd się bierze nasz lęk i co w naszym przypadku można na niego poradzić. Żeby znów móc zachwycać się beztrosko zachodami słońca.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.