MDMA pomaga w otwarciu psychologicznym, zrzuceniu lęku przed dotknięciem trudnych wspomnień – mówi psychoterapeutka Katarzyna Grunt-Mejer. Rozmawiamy o tym, jak wyglądają terapie z użyciem MDMA, dlaczego bywają skuteczne i kto może być ich największym beneficjentem.
Jakie są najważniejsze substancje psychoaktywne wykorzystywane w terapii?
Przeżywamy renesans włączania psychodelików w leczenie psychologiczno-psychiatryczne. Do psychodelików budzących nadzieje terapeutyczne należy m.in. psylocyna, która jest wynikiem rozpadu psylocybiny, LSD, ibogaina, DMT. Są to substancje, które wywołują odmienne stany świadomości, a także przyczyniają się do uruchomienia innych ścieżek przetwarzania informacji, zarówno ze świata zewnętrznego, jak i zmiany sposobu myślenia i postawy względem samego siebie i rzeczywistości. Osoba po zamknięciu oczu może mieć różnorakie wizje, doznania czasami wykraczające poza ciało, poczucie rozpływania się cielesnego i psychicznego, rozpad „ja”. Zdarzają się stany duchowego oczyszczenia, dostrzeżenie własnych psychologicznych konstruktów. Oprócz tego, w kontekście psychodelików wspomina się ketaminę, która jednak ma bardziej własności dysocjujące. Ketamina jest substancją legalną, wykorzystywaną, także w Polsce, do terapii depresji lekoopornej.
A MDMA?
W kontekście psychodelików mówi się często o MDMA, jednak ta substancja nie powoduje silnych zmian w percepcji rzeczywistości. Natomiast człowiek pod jej wpływem ma – podobnie, jak pod wpływem psychodelików – zdolność do zmiany emocjonalnego postrzegania pewnych kwestii, wzmocnienia ich ważności przy spadku ważności innych. Obserwujemy większą zdolność dostrzeżenia ograniczających schematów myślenia i emocjonalnych reakcji. Wspólną cechą różnych wspomnianych substancji jest zmiana intercepcji, sposobu myślenia oraz wyciągania wniosków na podstawie doznanych wglądów i przeżyć emocjonalnych. Warto zaznaczyć, że zarówno MDMA, jak i psychodeliki, nie są na razie substancjami legalnymi. Jednak znaczna liczba badań klinicznych nad ich zastosowaniem oraz bardzo dobre wyniki tych badań dają nadzieję, że medyczne ich użycie będzie wkrótce możliwe.
Za pomocą MDMA, potocznie nazywaną ecstasy, można leczyć na przykład PTSD. Jakie własności pozwalają na leczenie traum?
Opieramy się na próbach klinicznych przy użyciu MDMA w Stanach Zjednoczonych. Próby te uzyskały tam status potencjalnie przełomowej terapii, co oznacza możliwość przyspieszenia legalizacji. Co jest kluczowe w przypadku PTSD, czyli zespołu stresu pourazowego, to że osoby na niego cierpiące miewają niechciane, bardzo intensywne powracające żywe wspomnienia traumy w postaci obrazów, dźwięków, słów, tak zwane flashbacki. Wywołują one strach, czasami panikę, silną złość i utrudniają codzienne funkcjonowanie. Osoby te mają problemy ze snem, często towarzyszy im depresja czy utrata poczucia skuteczności i sprawczości. Te bardzo przykre doświadczenia wywołane są traumą – zarówno naturalną, jak klęska żywiołowa, jak i wynikającą z winy człowieka, na przykład kradzieżą, brutalną napaścią, wojną. Aby pomóc w pokonaniu ich konsekwencji, potrzebne są skuteczne interwencje lub leki. Do tej pory legalnie dostępne środki były skuteczne w bardzo ograniczonym stopniu, ponieważ są to leki stosowane głównie w depresji albo przeciwlękowe. W większości przypadków w ogóle nie działały albo miały niewielką kliniczną skuteczność. Co prawda MDMA nie jest substancją magiczną, ale możemy uzyskać dobry efekt w kontekście terapeutycznym, to znaczy kiedy zażyciu substancji towarzyszy opieka psychologiczna przed, po i w trakcie sesji z lekiem.
W jaki sposób?
Po pierwsze chodzi o przygotowanie klienta do sesji psychodelicznej, określenie pól problemowych, tego, jakiego rodzaju objawy mamy i jakich metod psychoterapeutycznych możemy użyć. MDMA pomaga w otwarciu psychologicznym, zrzuceniu lęku przed dotknięciem trudnych wspomnień, w dużo bezpieczniejszym i łatwiejszym przetwarzaniu emocjonalnym tych wspomnień. Przy pomocy terapeuty domyka się te wspomnienia w przeszłości. W teraźniejszości stają się one mniej wyraźne.
Można interpretować flashback jako próbę domknięcia traumy, ale ponieważ doświadczenie jest bardzo intensywne i nieprzyjemne, naturalną reakcją jest uruchomienie mechanizmów obronnych lub wejście w tak trudne emocje, że zamykamy się na przetwarzanie poznawcze treści flashbacku.
MDMA skutecznie obniża lęk towarzyszący powrotowi wspomnienia, łagodzi też złość oraz sprawia, że jesteśmy mniej wrażliwi na sygnały złości ze strony innych osób (w tym tych ze wspomnień).
Możemy dzięki temu poznawczo opracować przeszłość, a w konsekwencji obniżyć natężenie emocjonalne wspomnienia. To nie oznacza, że dana osoba zapomni wydarzenie albo nie będzie już uważała je za złe. Za to może uwolnić się od flashbacków wytrącających z równowagi i budzących trudne do opanowania emocje.
Jak wygląda to z punktu widzenia biologii?
Mamy do czynienia z bardzo intensywnym i jednoczesnym wyrzutem serotoniny, dopaminy i oksytocyny. Te trzy składniki, naturalnie występujące w naszym organizmie, wyrzucone naraz, tworzą niepowtarzalną mieszankę, której nie da się uzyskać żadną inną substancją. Serotonina łagodzi lęk i podwyższa nastrój. Nie mówimy tutaj o euforii, tylko o wyciszeniu, spokojnej radości. Dopamina jest środkiem motywującym, dzięki któremu chcemy przetwarzać informacje. Dostajemy bodziec, by działać i nie zanurzamy się we wspomnianej spokojnej radości. Oksytocyna zwiększa poczucie więzi i bezpieczeństwa, daje poczucie zaufania.
Ma to bardzo duże znaczenie w przypadku więzi terapeutycznej, która jest niezbędna w procesie zdrowienia. MDMA pomaga wzmocnić zaufanie do samego siebie, dzięki czemu mamy energię do zajęcia się problemem. Zwiększa też zaufanie do terapeuty, co jest jednym z głównych czynników leczących w psychoterapii. Innymi słowy, ta substancja zwiększa szansę na zaangażowany, świadomy i zrównoważony wgląd w to, co dzieje się w procesach poznawczych oraz na dobry kontakt z emocjami.
PTSD jest bardzo ekstremalnym stanem. MDMA wykorzystuje się też w terapiach relacyjnych. Dla kogo ona jest?
W latach 70. i 80., czyli wtedy, kiedy była jeszcze taka legalna możliwość, przeprowadzono około pół miliona terapii dla jednostek i par opartych na MDMA. Podobnie jak przy PTSD, dzięki działaniu serotoniny, dopaminy i oksytocyny, obserwowano obniżenie poziomu lęku, zwiększenie autentyczności i zaufania do siebie i własnych kompetencji. Partnerzy mogli otworzyć się przed sobą, bo ich lęk przed oceną ze strony drugiej osoby znikał. Pojawiła się większa pewność kompetencji komunikacyjnych. Partnerzy, którzy mieli przekonanie, że nie potrafią siebie precyzyjnie wyrazić, albo obawiali się, że nie powinni czegoś mówić, bo mogą skrzywdzić drugą osobę, przestawali się bać. Poczucie spokoju i kompetencji pozwalało formułować myśli w sposób niezagrażający i z ogromną empatią.
Pomaga w tym oksytocyna, która wywołuje empatię, a to w terapii par ma ogromne znaczenie. Pojawiało się też otwarcie na słuchanie i mówienie z zaufaniem co do dobrych intencji pozostałych osób; a także wyjście do drugiej osoby z zaciekawieniem dotyczącym tego, co ona myśli, jaka jest, z pozbawioną lęku fascynacją tą innością. Wszystkie te elementy to podstawa dobrej terapii par.
W takim razie po co używać w niej MDMA?
Takie stany psychoterapeuci starają się osiągnąć metodami psychoterapeutycznymi, stwarzając bardzo bezpieczne warunki i przeprowadzając bezpieczne typy rozmów. Mamy na to sposoby. Ale to, co obecnie zajmuje mi kilka tygodni, mogłoby zostać znacznie przyspieszone przy użyciu MDMA.
Jak wygląda rola osoby terapeutycznej w terapii relacyjnej przy użyciu MDMA?
Niektóre pary mają trudności w komunikacji, inne z regulacją emocji, jeszcze inne z odbudowaniem zaufania. Terapeuta pozwala zidentyfikować te problemy i przyspieszyć cały proces, koncentrując się na tych polach i stosując dobrane dla nich odpowiednie techniki. Dzięki wcześniejszym sesjom przygotowującym, na których terapeuta ustala z klientami cele terapii, w sesji z użyciem MDMA, osoby są już przygotowane do tego, by rozmawiać o konkretnych problemach.
Doświadczenia spontaniczne [czyli stosowanie MDMA rekreacyjnie – przyp. red.] pokazują, że część par rzeczywiście wykorzystuje substancję autoterapeutycznie. Najskuteczniejsze działanie jest wtedy, gdy partnerzy wcześniej omawiają, co chcieliby poruszyć na sesji z MDMA, czyli podchodzą do doświadczenia z konkretną intencją. Część par jednak stosuje MDMA jak odpoczynek albo ucieczkę od konfliktowych sytuacji dnia codziennego i w ten sposób nie wykorzystuje potencjału terapeutycznego substancji. Nawet jeśli przez chwilę partnerzy patrzą na siebie z innej perspektywy, to bez intencji rzadko kiedy ten sposób patrzenia zostaje utrwalony.
Po sesji przychodzi czas na integrację doświadczeń, czyli zapamiętujemy i przetwarzamy nowe sposoby myślenia i emocjonalnego odczuwania. Utrwalamy je jako nowy szlak nerwowy w mózgu.
Jak długo trwa taka integracja?
Rozłożona jest na kilka spotkań. Integracja zakłada także ćwiczenia, by móc te nowe sposoby myślenia zapamiętać i przełożyć na codzienne funkcjonowanie. Bez integracji doznania przy użyciu MDMA nie będą niczym więcej niż miłym wspomnieniem, a nie motorem zmiany sposobu życia. Część osób ma spontaniczną potrzebę i zdolność integracji doświadczeń psychodelicznych – ze swoich przeżyć wyciąga wnioski i przekuwa je na działanie. Ale duża część ma nadzieję na magiczną i trwałą zmianę po jednorazowym doświadczeniu. Taka zmiana bez intencji oraz integracji najczęściej się nie udaje.
Pracuje pani w Poradni Psychoaktywnej, powołanej przez Polską Sieć Polityki Narkotykowej i Polskie Towarzystwo Psychodeliczne. Na czym polega jej pomoc?
Wraz z innymi zrzeszonymi psychoterapeutami pomagamy w integracji doświadczeń psychodelicznych oraz prowadzimy psychoedukację. Nie mamy w Polsce jeszcze możliwości prowadzenia terapii przy użyciu MDMA, ale tych, którzy mieli styczność z psychodelikami, możemy wesprzeć w pozytywnym przełożeniu doświadczeń na rzeczywistość. Nie patologizujemy użycia MDMA, tylko rzetelnie odnosimy się do potencjalnych konsekwencji, jak i ryzyka szkód.
Jakie mogą być niepożądane skutki uboczne przy użyciu tych substancji?
Skutki uboczne po zażyciu psychodelików klasycznych, takich jak LSD czy psylocybina, mogą być inne niż te po użyciu MDMA. Pierwsze w żadnej mierze nie są zalecane osobom, które mają w historii rodzinnej objawy psychozy, schizofrenii czy innych trudnych stanów emocjonalno-poznawczych, jakie mogą zostać wywołane przez pierwszy kontakt z daną substancją.
Psychodeliki często oddziałują na receptory serotoninowe. W związku z tym, jeśli ktoś zażywa leki przeciwdepresyjne, oparte na zmniejszeniu wychwytu zwrotnego serotoniny, będą one osłabiać działanie wszystkich wspomnianych substancji. Taka terapia może być nieskuteczna psychologicznie. Dodatkowo, znaczna część psychodelików po zażyciu budzi tak zwany fizjologiczny niepokój. Może pojawić się wzmożona potliwość, zawroty głowy, mdłości, przyspieszone bicie serca z poczuciem, że coś dziwnego dzieje się w ciele. Są to w znakomitej większości szybko przemijające stany, jednak mogą wystraszyć osoby wrażliwsze na sygnały z ciała i skłonne do paniki.
A tak zwane bad tripy?
Przy użyciu MDMA występują bardzo rzadko. W przypadkach klasycznych psychodelików traktujemy je jako kontakt z ważną i bardzo trudną treścią, która wyłania się podczas podróży psychodelicznej. Brak omówienia jej i nadania konstruktywnego znaczenia może bardzo negatywnie wpłynąć na konkretną osobę. Jednocześnie integracja tego doświadczenia może być pozytywna i wzmacniająca rozwój. Tutaj dostrzegam szczególną rolę specjalistów, którzy są przygotowani do objęcia tego trudnego doświadczenia.
Komu jeszcze MDMA może nie służyć?
Osobom, które mają wysokie ciśnienie; jak również tętniaki lub inne choroby grożące krwotokami wewnętrznymi. Największym problem jest jednak taki, że to, co na czarnym rynku chodzi jako „MDMA”, zazwyczaj nie ma nawet śladów MDMA, tylko inne, czasem bardzo szkodliwe substancje. Mogą mieć one długotrwałe negatywne skutki dla zdrowia.
Nielegalność użycia MDMA sprawia, że nie istnieje instytucja, która kontrolowałaby czystość substancji. Warto zauważyć jednak, że przy klinicznych próbach użycia czystego MDMA (od jednej do trzech sesji) określa się tę substancję jako dużo bardziej bezpieczną niż większość leków psychotropowych dostępnych w aptekach na receptę.
Katarzyna Grunt-Mejer – doktor nauk humanistycznych w dziedzinie psychologii, psychoterapeutka, z dodatkowym wykształceniem w zakresie seksuologii, filozofii i bioetyki. W pracy naukowej zajmuje się zagadnieniami etyki seksualnej, pomocy psychologicznej, funkcjonowania bliskich związków oraz seksuologią.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.