Jeden z 30 najzdolniejszych absolwentów Central Saint Martins według „Bloomberg New Contemporaries”. Twórca kolaży, grafik i filmów. Współpracował z największymi domami mody. Piotr Krzymowski inspiracji szuka w przeszłości, jednak my wróżymy mu świetlaną przyszłość w branży.
Urodził się w Darłowie, z którego w wieku 12 lat przeprowadził się wraz z rodziną do Warszawy. Stolica była miejscem, w którym nie tylko dorastał, ale też po raz pierwszy zetknął się ze sztuką. – To w Warszawie chodziłem na lekcje malarstwa i rysunku, biegałem po galeriach, to w niej poznawałem wszystko i wszystkich po raz pierwszy – mówi Piotr Krzymowski w rozmowie z Vogue.pl. To jednak mu nie wystarczyło. Edukację postanowił kontynuować w Londynie, na prestiżowym Central Saint Martins.
To właśnie w stolicy Wielkiej Brytanii odkrył, jak bardzo fascynujące może być tworzenie sztuki bazującej na tym, co należy już do historii i podawanie tego w odmienionej formie. Osią zainteresowań Krzymowskiego początkowo był film (jego praca dyplomowa dotyczyła francuskiego kina Nowej Fali). Szybko odkrył jednak, że zaskakująco dużo wspólnego może mieć on z… polskimi czasopismami z lat 50. i 60. Te ostatnie otrzymał od babci, której przez lata udało się zebrać całkiem pokaźną kolekcję tytułów.
Krzymowski, jak wielu twórców młodego pokolenia, inspiracji szuka w przeszłości. Artysta (jak powiedział w rozmowie z Vogue.pl, mimo początkowej niechęci – powoli przekonuje się do tego określenia) pracując na takim, a nie innym materiale, zdaje się zastanawiać, dlaczego współczesny przekaz, szczególnie reklamowy, stracił swoją ironię, humor i swego rodzaju zawadiackość. Nie jest to jednak nostalgia. To raczej fascynacja analogową formą, którą sam nazwał kiedyś zdecydowanie bardziej ludzką i szczerą niż cyfrowa. Tworząc plakaty do nieistniejących filmów, kolaże, w których fragmenty reklam z lat 60. zestawia z sylwetkami z wybiegu czy tapety, które będąc zlepkiem powtarzalnych obrazków przypominają ścianę pokrytą filmowymi plakatami, Krzymowski proponuje przekaz, który do przeszłości odnosi się równocześnie z szacunkiem i z dystansem.
O Krzymowskiego, który znalazł się w gronie 30 najzdolniejszych absolwentów Central Saint Martins według „Bloomberg New Contemporaries”, szybko upomniał się nie tylko świat sztuki. Talent Polaka zauważyli także przedstawiciele branży mody i urody. Do tej pory stworzył kampanie dla takich marek jak YSL, Guerlain i Dior, filmy zza kulis sesji tajskiego, portugalskiego i ukraińskiego „Vogue’a”, jest także autorem ilustracji promującej Art & Fashion Forum by Grażyna Kulczyk.
Jakiś czas temu premierę miała seria gifów, które Krzymowski stworzył we współpracy z projektantką Magdą Butrym, z którą prywatnie się przyjaźni. Mimo że prace Piotra często stanowią element projektów związanych z modą, daleko mu jednak do stawiania jej na równi ze sztuką. – Chociaż w swojej pracy korzystam z magazynów mody i współpracuję z projektantami, nigdy nie myślałem o modzie, pokazie czy ubraniu w kategoriach sztuki. Oczywiście, coś może być bardzo wyjątkowe i wychodzić poza ramy mody, ale jestem za tym, aby rozgraniczyć oba te pojęcia.
Mimo młodego wieku (w tym roku skończy 29 lat), Krzymowski wystawiał swoje prace w Saatchi Gallery i brał udział w prestiżowych targach sztuki Art Basel w Miami. Jednak, jak sam przyznaje, uprawia spontaniczne planowanie, a każdy większy projekt powstaje organicznie. Na szczęście może sobie na to pozwolić. Londyn dał mu bowiem sporo artystycznej wolności, wspiera go też grono zaufanych i życzliwych osób.
– Mam własną pracownię, otaczam się ludźmi, którzy mnie inspirują i którzy mówią mi uczciwie, co myślą, gdy pokazuję im swoje projekty. Ważne jest, aby znaleźć sobie przestrzeń, w której możemy czuć się swobodnie i w której możemy robić to, co chcemy, bez zawracania sobie głowy zbędnymi rzeczami. To jest dla mnie największym sukcesem – deklaruje Krzymowski.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.