Czasami wystarczy jedno ich słowo, tweet, a nawet grymas, by pogrzebać marzenia o wielkiej karierze w branży mody. I przeciwnie – mają wystarczającą moc, by wypromować nikomu nieznaną postać i wspierać młode talenty. Piszą, doradzają i stylizują. Inspirują projektantów i artystów, mają własne marki. Działają w świetle reflektorów lub z ukrycia. Nie tylko interpretują i analizują trendy, lecz także je kreują.
Anna Wintour: Królowa jest tylko jedna
Podobno nie lubi mówić o sobie jako o szefowej – woli określać się mianem „osoby wydającej instrukcje”. Wzbudza szacunek, ale czasami też strach. Do rangi legend miejskich przeszły historie byłych asystentek i pracownic amerykańskiego „Vogue’a”, które na początku kariery zetknęły się ze specyficznymi wymaganiami i usposobieniem Brytyjki.
Wintour jest dziś nie tylko najbardziej wpływową redaktorką naczelną magazynu mody na świecie i dyrektorką artystyczną wydawnictwa Conde Nast. Swoją wiedzę i doświadczenie wykorzystuje, żeby pomagać młodym zdolnym (to jej pomysłem było stworzenie CFDA / Vogue Fashion Fund), jest mecenaską sztuki (na jej cześć nazwano jedno ze skrzydeł w Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku), pilnuje, by „Vogue” stał nie tylko w centrum dyskusji o modzie, lecz był także pismem zaangażowanym politycznie, społecznie i kulturowo. Nie lubi spoufalania się. Zawsze zdystansowana i powściągliwa, wierzy w czyny, a nie słowa. Gdy którykolwiek z fotografów, projektantów lub stylistów znajdzie w niej sojusznika, wie, że może na nią liczyć nawet w najbardziej kryzysowych momentach.
Miuccia Prada: Moda jak sztuka
A właściwie Maria Brianchi, bo Miuccią stała się dopiero w latach 80., gdy adoptowała ją ciotka. Stery rodzinnego domu mody przejęła w 1978 roku – wtedy nadal był znany głównie z wysokiej jakości galanterii. W nieco przestarzałą firmę tchnęła życie młoda Miuccia, która z wykształcenia była politolożką (przez pewien czas należała też do Włoskiej Partii Komunistycznej), a z pasji – aktorką (przez pięć lat występowała w spektaklach sztuki mimu w Teatro Piccolo). Jej pierwszym dużym sukcesem była linia kultowych już nylonowych torebek, którą zaprezentowała po raz pierwszy w 1984 roku. Ich fenomen nie maleje zresztą do dziś – dwa sezony temu Prada wypuściła współczesną wariację na ich temat. Linię nazwała Re-Nylon, bo użyty do ich uszycia materiał pochodził z recyklingu.
Prada szybko dała się poznać w branży jako przedstawicielka progresywnego myślenia. Jej kolekcje z początków lat 90. (linia ready-to-wear zadebiutowała w 1989 roku) do dziś zajmują honorowe miejsca na moodboardach innych projektantów, którzy odnoszą się do szerzonej przez Miuccię wizji dyskretnej zmysłowości i minimalizmu. Przetarła także szlaki innym twórcom, gdy w 1993 roku powołała do życia markę Miu Miu, skierowaną do młodszych klientów i z założenia nieco tańszą niż Prada. O żonglowaniu między dwoma kompletnie różnymi procesami kreatywnymi opowiadała magazynowi „System”: – Prada jest bardzo wyrafinowana, przemyślana. Miu Miu symbolizuje coś, co dzieje się natychmiast, jest trochę „naiwna”. Kluczem do pracy nad Miu Miu jest dla mnie spontaniczność. Gdy łapię się na tym, że rozmyślam nad jedną rzeczą trzy razy, przestaję. Starszą markę prowadzi dziś wspólnie z Rafem Simonsem. Razem stanowią wzór dla innych kreatorów mody.
Vanessa Friedman: Ostre pióro
Projektanci przed nią drżą, a młodzi dziennikarze stawiają jako wzór świetnego i kąśliwego pióra.
Friedmann jest szefową działu krytyki mody w „The New York Timesie”, stanowisko to objęła w 2014 roku. Wcześniej przez prawie 11 lat była główną redaktorką mody w „Financial Times”. W „NYT” nie zamieszcza jednak wyłącznie recenzji kolekcji. Analizuje i wyśmiewa, zastanawia się nad przyszłością mody, kąśliwie interpretuje poczynania marek luksusowych.
Kopalnią świetnie sformułowanych i trafnych uwag jest także jej konto na Twitterze. Oto jak podsumowała kontrowersyjną współpracę Fendi i SKIMS: – Ponieważ Fendace nie wystarczyło, przygotuj się na Fendi x SKIMS. Teraz wystarczy tylko poczekać na Yeezy x Balenciaga, a wszechświat współpracy dobiegnie końca. Nie warto z nią zadzierać.
Christine Centenera: Za kulisami
Choć większość obserwujących świat mody doskonale zna ją z prowadzenia działu mody w „Vogue Australia”, a także z fenomenalnych stylizacji, jakimi bryluje na fashion weekach, strefa jej wpływów jest znacznie bardziej rozległa.
Działanie Centenery jest świetnym przykładem tego, jak wiele można osiągnąć, pracując z drugiego planu. To ona doradzała Kanyemu Westowi, gdy ten na długo przed powstaniem Yeezy postanowił projektować modę dla kobiet (kolekcja butów powstała wtedy we współpracy z Giuseppem Zanottim, a debiutancki pokaz w Paryżu otworzyła Anja Rubik). To także ona była konsultantką Virgila Abloha, gdy w 2017 roku został dyrektorem kreatywnym męskiej linii Louis Vuitton – stylizowała każdy jego pokaz i każdą kampanię. W tym samym roku zrealizowała duży autorski projekt. Wspólnie z przyjacielem Joshem Gootem powołała do życia innowacyjny koncept Wardrobe NYC, który oferował klientom gotowe, złożone z czterech lub ośmiu elementów zestawy ubrań. Dziś Wardrobe NYC działa także jak marka ready-to-wear, ale jego oferta nadal funkcjonuje poza sezonami. Od początku 2023 r. Centenera łączy prowadzenie marki z kierowaniem australijską edycją "Vogue'a", w którym pełni rolę redaktorki naczelnej. Gwiazdą pierwszej okładki pod jej przywództwem została Hailey Bieber.
Phoebe Philo: Wielka nieobecna
Philo to przypadek wyjątkowy – lubi znikać. Ostatnio w 2017 roku, gdy postanowiła zrezygnować ze stanowiska dyrektorki kreatywnej domu mody Céline i zrobić sobie przerwę od branży mody.
Wiadomo już, że powróci w styczniu 2022 roku z autorską marką Phoebe Philo Studio. Jednak nawet przez pięć lat nieobecności wiatr jej wpływów wiał w świecie mody głośno i intensywnie.
Philo, która szeregi Céline zasiliła w 2009 roku, pokazała kobietom, że moda luksusowa, owszem, może być pełna blichtru, lecz może być także łatwa w noszeniu. „Projektuje ubrania, które kobiety naprawdę chcą zakładać” – pisał po jej pierwszej kolekcji magazyn „Gentlewoman”. Słowa te nie tylko stały się viralem, lecz także okazały się prorocze. Ubrania z metką Céline (dziś tzw. „old Celine”) były i są przedmiotem pożądania – synonimem wyrafinowanej estetyki i kunsztu, który pozwala uczynić z mody dziedzinę sztuki, a jednocześnie nie zapomina o jej funkcjonalności. We wrześniu 2023 r. nareszcie zaprezentuje pierwszą kolekcję autorskiej marki.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.