Nikki Glaser uznana przez „New York Timesa” za najlepszą komiczkę 2024 roku poprowadzi galę Złotych Globów. Z jakimi stereotypami rozprawia się w swoich stand-upach?
– Po każdym z roastów dla Comedy Central prosiłam przyjaciół, żeby powstrzymali mnie przed występem w kolejnym – opowiadała w wywiadzie dla „Interview” Nikki Glaser, niedościgniona mistrzyni roastów. – Roast rujnuje te trzy tygodnie z mojego życia, których potrzebuję, by się do niego przygotować. Nie tylko staję się suką, bo muszę zmienić sposób myślenia, by napisać okrutne żarty. Sam występ też jest wykańczający. Roast to największa platforma ekspozycji dla komika czy komiczki, zaraz po związku z Kim Kardashian [przytyk do Pete’a Davidsona – przyp. red.], więc dojeżdżam się, by stworzyć możliwie najlepszy set, a pomiędzy pisaniem żartów dużo płaczę, przerażona, że dam ciała.
Podczas tegorocznego roastu Toma Brady’ego, gwiazdora amerykańskiego futbolu, dawali ciała wszyscy zaproszeni na scenę, opowiadając czerstwe żarty z wymuszoną puentą. Wszyscy oprócz niej. Nikki Glaser zgnębiła komików biorących udział w wydarzeniu (w czasie roastu obrywa nie tylko gwiazda wieczoru), a potem słynnego futbolistę, który ogłosił emeryturę tylko po to, by za chwilę wrócić na boisko. – Rozumiem, trudno porzucić wielką miłość. Chyba że tą miłością jest twoja ciężarna dziewczyna – to tylko jeden z pocisków, które wystrzeliła. Tego wieczoru Nikki Glaser z dnia na dzień została królową amerykańskiej komedii.
Nikki Glaser została uznana za najlepszą komiczkę 2024 roku według „New York Timesa”
Komiczka 2024 roku – taki tytuł przyznał jej „New York Times” – poprowadzi ceremonię rozdania Złotych Globów. Organizatorzy gali nie po raz pierwszy odważnie stawiają na złośliwych gospodarzy i gospodynie. To na tej scenie Ricky Gervais opowiadał jedne ze swoich najlepszych żartów, jak ten o armii hollywoodzkich aktorów i aktorek, którzy pozują na społecznie wrażliwych, a grają w produkcjach tworzonych przez platformy streamingowe o średnio czystych sumieniach. – Gdyby ISIS ogłosiło, że wchodzi na rynek streamingów, już dzwonilibyście do swoich agentów – rzucił ze sceny. Tina Fey i Amy Poehler, które w duecie poprowadziły kilka edycji Złotych Globów, zasłynęły chociażby tym znakomitym żartem: – George Clooney w tym roku poślubił Amal Alamuddin, adwokatkę specjalizującą się w prawach człowieka, która była zaangażowana w sprawę Enron [koncern energetyczny uwikłany w głośny skandal finansowy – przyp. red.], doradzała Kofiemu Annanowi i została powołana do trzyosobowego organu doradczego ONZ, by zdefiniować zakres zbrodni wojennych w Strefie Gazy. Dlatego jej mąż odbierze dziś nagrodę za dorobek życia. Ach, Hollywood. Nikki Glaser, zahartowana w roastach, ciętym żartem potrafi przebić bańkę nieznośnego samozadowolenia. W wywiadach skromnie zaznacza jednak, że sławni goście jej nie znają. – Brad Pitt na pewno nie ma pojęcia, kim jestem – powtarza.
Ale to chyba przesada, bo niedługo po roaście Toma Brady’ego na platformie Max pojawił się autorski set komiczki „Nikki Glaser: I tak umrzemy”. Stand-up obejrzano ponad 3 mln razy. To najlepszy wynik w karierze aktorki, która debiutowała na scenie, mając zaledwie 18 lat (dziś ma 40). Satysfakcjonujący też dla platformy HBO, która nie produkuje treści z kategorii comedy special tak regularnie jak Netflix.
Nikki Glaser podejmuje polaryzujące tematy, takie jak bezdzietność
Glaser reprezentuje pokolenie komiczek, które – jak Amy Schumer, Sarah Silverman, Katherine Ryan czy Iliza Shlesinger – drwią z opresyjnych stereotypów, kruszą tabu wokół kobiecej seksualności i używają komedii, by wzmacniać feministyczną perspektywę. Pozbawione pruderii dowcipy o seksie opowiadane przez kobiety mają emancypacyjny potencjał. I to właśnie z takich obscenicznych żartów o przygodach bez zobowiązań słynie Nikki Glaser. Ale komiczka z St. Louis podejmuje w swoich setach także polaryzujące tematy. W „I tak umrzemy” opowiada się za dobrowolną bezdzietnością, przewrotnie kpiąc z przyjaciółek, które straciła, gdy zostały matkami. – Nie rozumiem tej jazdy na dzieci. Natura wrobiła nas w nie, robiąc z seksu taką frajdę. Orgazmy są tak super, jak dzieci są ch**owe – to tylko fragment, który nawet nie oddaje, jak wybitne jest w całości „I tak umrzemy”. – Potrzebowałam rozpakować ten temat, żeby kobiety, które nie chcą mieć dzieci, poczuły się dostrzeżone – tłumaczyła w niedawnej rozmowie z „Hollywood Reporter”. – Ale empatyzuję również z tymi, które marzą o macierzyństwie. Nie jadę po nich bezrefleksyjnie, próbuję je zrozumieć. Zgadza się, z twórczości Nikki Glaser wyraźnie wybrzmiewają gesty siostrzeńskiego wsparcia. Co nabiera wagi, gdy przyjrzymy się statystykom.
Kobiety stanowią zaledwie 26 proc. wszystkich osób zawodowo zajmujących się komedią
Choć coraz więcej komiczek odnosi sukcesy i zyskuje masową rozpoznawalność, kobiety stanowią zaledwie 26 proc. wszystkich osób zawodowo zajmujących się komedią (rozumianą nie tylko jako stand-up, lecz także seriale komediowe czy satyryczne show jak „Saturday Night Live”). W Wielkiej Brytanii kluby, w których komicy i komiczki występują na żywo, sześć razy częściej bukują występy mężczyzn. A naukowe badania przekonań niezmiennie pokazują, że spora część ludzkości dalej uważa kobiety za mało zabawne. Zresztą wiele komiczek, w tym Glaser, podkreśla, jak mizoginiczne uprzedzenia blokowały rozwój ich karier. „Humor, powaga i złość plączą się w chaosie sprzecznych społecznych oczekiwań wobec kobiet”, pisała Anna Lise Frey w swojej książce „Who’s Laughing Now? Feminist Perspectives on Humour and Laughter” („Komu jest teraz do śmiechu? Feministyczne spojrzenia na humor i śmiech”). „Z jednej strony, kulturowo, uważamy, że zabawni są wyłącznie mężczyźni, a z drugiej ganimy kobiety za to, że wszystko traktują zbyt serio: żarty z gwałtów, napastliwy podryw, opresyjne stereotypy płciowe”.
Nikki Glaser w swoich stand-upach opowiada o zaburzeniach odżywiania, zdrowiu psychicznym, feminizmie
W konstytucję nowoczesnej komedii wpisano niemądre założenie, że w stand-upie nawet najbardziej nieuczciwe chwyty są dozwolone. Można się śmiać ze wszystkich i wszystkiego. Taka konwencja? Mamy poważny problem, jeśli specyfiką konwencji usprawiedliwiamy transfobiczne żarty Dave’a Chapelle’a. Dlatego tak cenny jest dziś stand-up kobiet, bo to komiczki pokazują, jak robić komedię, która jest jednocześnie ekstremalna i polityczna, ale nie żeruje na dobrostanie osób z grup marginalizowanych. To stand-up kobiet podejmuje ważne tematy w sposób zasilający feministyczną walkę o równość. To stand-up kobiet zajmuje się przemocą seksualną i zdrowiem psychicznym. Nikki Glaser nie ucieka w swoich występach od opowieści o zaburzeniach odżywiania, z którymi mierzyła się jako młoda dziewczyna, i epizodami depresyjnymi, których doświadcza do tej pory. – Chcę doprowadzać ludzi do śmiechu, mówiąc to, co niewypowiadalne. Chcę zamieniać cierpienie w radość – deklarowała ostatnio w wywiadzie dla magazynu „Rolling Stone”. Dziś wreszcie, po latach występów na żywo na całym świecie, roastów i telewizyjnych programów, które prowadzi (jak randkowe reality „F-boy Island”), jej żarty niosą się naprawdę szeroko.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.