O karierze aktorskiej marzyła od dziecka, a na ekranie debiutowała już jako nastolatka. Szeroka publiczność poznała ją jako Jen Lindley w „Jeziorze marzeń”, jednak tytuł gwiazdy telewizji nigdy jej nie interesował. Dziś jest specjalistką od ról kobiet z trudnym życiorysem, co udowodniła m. in. w „Blue Valentine” czy „Moim tygodniu z Marilyn”. W dniu urodzin Michelle Williams przypominamy jej najlepsze występy.
„Jezioro marzeń” (1998-2003)
Michelle Williams zadebiutowała na małym ekranie jako trzynastolatka. Przez kolejne dwa lata kursowała między San Diego i Los Angeles, aby brać udział w castingach. Gościnne występy w takich produkcjach jak „Słoneczny Patrol” czy „Lassie” sprawiły, że przyszła aktorka zdecydowała się przerwać szkołę i przeprowadzić do Miasta Aniołów, żeby być bliżej Hollywood. Ta decyzja miała jej wyjść na dobre. Na chwilę przed 18. urodzinami Williams otrzymała rolę w serialu „Jezioro marzeń”. Kreacja Jen Lindley zapewniła aktorce popularność oraz oddane grono fanów.
„Tajemnica Brokeback Mountain” (2005)
Po zakończeniu serialu Williams postanowiła skupić się na karierze filmowej. W zerwaniu z wizerunkiem gwiazdy telewizyjnej pomógł jej występ w filmie „Tajemnica Brokeback Mountain”. Aktorka wcieliła się w Almę, żonę Ennisa (Heath Ledger), niewyoutowanego geja, którego miłością jest Jack (Jake Gyllenhaal). Poruszający występ Williams zapewnił jej pierwszą nominację do Oscara. To również na planie kowbojskiego romansu aktorka zaczęła spotykać się z Heathem Ledgerem. Para doczekała się jednego dziecka, córki Matildy, i rozstała po trzech latach związku, na kilka miesięcy przed tragiczną śmiercią aktora.
„Wendy i Lucy” (2008)
Williams wielokrotnie powtarzała, że to z pomocą Kelly Reichardt udało jej się znaleźć swoje miejsce w Hollywood. Ich współpraca wyznaczyła kierunek przyszłej kariery aktorki, która stała się specjalistką od postaci z trudnymi życiorysami. W „Wendy i Lucy” wcieliła się w kobietę w kryzysie bezdomności, mieszkającą w samochodzie z ukochanym psem. Williams błyszczy w kameralnym dramacie, ograniczając swoją grę do absolutnego minimum. Dzięki temu nawet najdrobniejszy gest, uśmiech czy łza mają duże znaczenie.
„Blue Valentine” (2010)
Przygotowując się do wejścia na plan, Michelle Williams i Ryan Gosling zamieszkali razem w nowojorskiej kawalerce. Miało im to pomóc wejść w rolę młodego małżeństwa w kryzysie. W „Blue Valentine” aktorka wcieliła się w Cindy, której poszukiwania samej siebie – najpierw w relacji z partnerem, a potem obok niej – okazały się silnie rezonować z widzkami z pokolenia millenialsów. Zbudowana przez Williams postać zapewniła jej szereg nominacji, w tym do Oscara. Aktorka nie miała jednak szans z Natalie Portman, która zgarnęła statuetkę za występ w „Czarnym łabędziu”.
„Mój tydzień z Marilyn” (2011)
Wiele aktorek próbowało zagrać Marilyn Monroe, z różnym powodzeniem – najlepszym przykładem jest tu ostatnia „Blondynka” z Aną de Armas. „Mój tydzień z Marilyn” nie popełnił jednak błędów netfliksowej klapy. Zamiast na relacjach bohaterki z mężczyznami skupia się na ikonie kina, jej lękach i aspiracjach. Na ekranie Williams przeistacza się w Monroe tak skutecznie, że momentami ma się wrażenie, że oglądamy archiwalne nagrania z życia legendy kina. Rola – nagrodzona Złotym Globem – przypieczętowała status Michelle Williams jako jednej z najzdolniejszych aktorek nowego pokolenia.
„Manchester by the Sea”, (2016)
Choć grana przez aktorkę Randi, była żona głównego bohatera Lee (Casey Affleck), pojawia się na ekranie w zaledwie kilku scenach, jej występ zostaje w pamięci na długo po zakończeniu seansu. Z krótkich konfrontacji między byłymi małżonkami jesteśmy w stanie dopowiedzieć sobie ich historie, wraz z bagażem emocjonalnym, od którego nie potrafią się uwolnić. Na dodatek występ Williams oferuje kobiecą perspektywę doświadczenia straty, żałoby i poszukiwania nadziei. W pełni zasłużona czwarta nominacja do Oscara.
„Fosse/Verdom” (2019)
Jeśli jakimś cudem do tej pory nie oglądaliście „Fosse/Verdom”, wykorzystajcie długie jesienne wieczory na nadrobienie tych zaległości. Serial śledzi pięć dekad kreatywnej współpracy między reżyserem i choreografem Bobem Fossem (Sam Rockwell) a tancerką Gwen Verdon (Williams). Razem zredefiniowali współczesną scenę broadwayowską, zapłacili za to jednak wysoką cenę. Od aktorki nie sposób oderwać wzroku. Tego samego zdania byli krytycy, którzy przyznali jej drugi Złoty Glob, statuetkę Emmy i SAG.
„Fabelmanowie” (2022)
Z piątą nominacją do Oscara Michelle Williams dołączyła do grona aktorów i aktorek, którzy wciąż nie doczekali się upragnionej statuetki. Zdaniem wielu to właśnie ona, a nie Michelle Yeoh powinna była dostać nagrodę za swój występ w „Fabelmanach”, quasi-biograficznym filmie Stevena Spielberga. Aktorka wcieliła się w Mitzi, matkę głównego bohatera. To ona rozbudziła w nim fascynację dokumentowaniem rzeczywistości, chroniła jego dziecięcą wrażliwość, wspierała jego filmowe aspiracje. Williams jest sercem „Fabelmanów”, co potwierdził sam reżyser. – Kiedy pierwszy raz zobaczyłem Michelle w charakteryzacji, zobaczyłem moją mamę – mówił.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.