Od tych wzruszających po zupełnie rozczarowujące – wybieramy najlepsze i najgorsze finałowe odcinki popularnych seriali ostatnich lat.
Uwaga, artykuł zawiera spoilery.
Najlepsze: „Przyjaciele”
– Może pójdziemy na kawę? – pyta Rachel, ocierając łzy z twarzy. – Pewnie. Gdzie? – odpowiada pytaniem Chandler, po raz ostatni wprawiając w rozbawienie obsadę, widownię w studiu i widzów przed telewizorami. Ostatni odcinek serialu zapewnił widzom idealną mieszankę nostalgii i humoru, który choć odrobinę osłodził pożegnanie z ukochaną serią. Na dodatek twórcom udało się doprowadzić historie „Przyjaciół” do satysfakcjonującego punktu, w którym bez żalu, choć z łezką w oku pożegnaliśmy nowojorską szóstkę.
Najgorsze: „Seks w wielkim mieście”
Gdy Candace Bushnell i Darren Star przystąpili do pisania pierwszego odcinka „Seksu w wielkim mieście”, jedna kwestia była dla nich jasna – pod koniec serialu Carrie wybierze siebie, a nie Mr. Biga. To miał być finałowy zwrot akcji, a zarazem manifest dojrzałych singli, którzy do dziś nie doczekali się wielu mainstreamowych reprezentacji. Niestety po tym, jak Michael Patrick King przejął stery produkcji, „Seks w wielkim mieście” stracił swój rewolucyjny potencjał, a w finale ostatniego sezonu Carrie wróciła do Biga. Zmarnowany potencjał.
Najlepsze: „Breaking Bad”
Zdaniem wielu fanów finałowy odcinek serialu „Breaking Bad” to najlepsze zakończenie w historii telewizji. Walter rusza na ratunek Jessemu, do ostatniej chwili nie zdradzając jednak swoich prawdziwych intencji. Gdy więc bohater rzuca się na chłopaka, nawet widzowie nie mogą być pewni, co wydarzy się za chwilę. Po chwili okazuje się, że to ostatni przebiegły chwyt Waltera, który własnym ciałem osłania Jessego przed miotanymi wokół pociskami. Gdy oddano ostatni strzał, zapada przejmująca cisza, która sprawia, że milczące pożegnanie bohaterów wydaje się jeszcze bardziej przejmujące.
Najgorsze: „Zagubieni”
„Zagubieni” to bez wątpienia jeden z tych seriali, które powinny były skończyć się wcześniej. Najlepiej wraz z drugim sezonem. Niestety sukces produkcji sprawił, że historię rozbitków przeciągano w nieskończoność, aż kompletnie straciła sens. Nikt więc nie spodziewał się za dużo po finale produkcji, a jednak ostatni odcinek popularnej serii zawiódł nawet najbardziej oddanych widzów. Okazało się bowiem, że nieszczęsna wyspa była tak naprawdę czyśćcem, do którego trafili bohaterowie po tragicznym wypadku ich samolotu. Wszystko, co wydarzyło się na przestrzeni sezonów, było zatem pozaziemską walką o dusze pasażerów Oceanic 815.
Najlepsze: „Sukcesja”
Zaraz po premierze finał Sukcesji stał się popkulturowym fenomenem. Nie tylko ze względu na nieskończony materiał na memy, który dał światu. Jak przystało na rodzinny dramat, kultowy serial zakończył się wielką kłótnią rodzeństwa Royów. – Kocham cię, ale nie mogę cię znieść – mówi Shiv do Kendalla, na chwilę przed przypieczętowaniem sprzedaży firmy ich ojca, o którą tak długo walczyli. Ostatni odcinek produkcji jak w soczewce skupia to, co najlepsze w „Sukcesji” – świetnie napisane dialogi, genialnie zagrane postacie i uniwersalne doświadczenia opowiedziane poprzez rzeczywistość jednego procenta najbogatszych. W końcu nawet wszystkie pieniądze tego świata nie kupią nam miłości bliskich.
Najgorsze: „Gra o tron”
„Straciliśmy osiem lat życia na ten serial, żeby dostać to?!”, pisali wściekli widzowie na chwilę po premierze finałowego odcinka ostatniego sezonu serialu. Zawód fanów był tak dotkliwy, że w sieci pojawiły się petycje domagające się nakręcenia ósmej odsłony serii ponownie. W chaotycznym finale ginie Daenerys, która niemal z dnia na dzień kompletnie straciła rozum, Bran zostaje królem, bo najwyraźniej nie ma innego bohatera „o lepszej historii”, a John wraca za Mur, udowadniając, że jego niezmiernie ważne pochodzenie ostatecznie nie miało żadnego wpływu na losy świata. Tragiczny koniec wspaniałego serialu skutecznie zniechęcił wielu widzów, w tym autorkę, do powtórnego maratonu. Stąd też nasza podejrzliwość wobec „Rodu smoka”. Na razie wygląda jednak na to, że twórcy wyciągnęli lekcję z porażki „Gry o tron”.
Najlepsze: „The Office”
Dla wielu fanów „The Office” skończyło się wraz z odejściem Steve’a Carella, który przez siedem sezonów wcielał się w ulubieńca widzów, Michaela Scotta. Nic więc dziwnego, że jego powrót we wzruszającym finale wywołał euforię wśród fanów serialu i samej obsady. – Nie mogliśmy się nacieszyć jego obecnością. Jeszcze jeden wspólny dzień na planie to był dla nas najlepszy prezent – wspominali aktorzy. Wielki powrót Michaela był wisienką na torcie wzruszającego finału, w którym Dwight i Angela wzięli ślub, Kelly i Ryan postanowili dać sobie setną szansę, a wszyscy pracownicy Dunder Mifflin zostali jedną wielką rodziną.
Najgorsze: „Plotkara”
Serial o bogatych nastolatkach z Upper East Side zawsze rządził się pokrętną logiką. Nikt nie oglądał przecież „Plotkary” dla realizmu w przedstawieniu rzeczywistości społeczno-politycznej. Kultowa produkcja oferowała szczyptę stylowego eskapizmu. Niestety nawet jak na standardy serii finał okazał się bezsensowny. Jak inaczej wyjaśnić fakt, że tytułową plotkarą okazał się Dan Humphrey? Na tę rewelację fani nie byli przygotowani, a próby zrozumienia decyzji twórców do niczego nie prowadziły. Ostatecznie wielu widzów uznało, że ostatniego sezonu produkcji zwyczajnie nie warto oglądać.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.