Pierwszy polski serial Netflixa, przebój nominowany do Oscara, film pokazany na Sundance. Oto 5 najlepszych ról Bartosza Bieleni, który zachwycił widzów rolą w nagrodzonym w Gdyni „Kosie” w reżyserii Pawła Maślony.
Serial „1983”: Upadły anioł
Bartosz Bielenia po raz pierwszy pojawił się na małym ekranie w 2014 roku, grając w miniserialu „Dzwony wojny”. Później zadebiutował na dużym ekranie w filmie „Światło w sierpniu”. Następnie kolejno pokazał się w produkcjach „Disco polo”, „Perseidy”, „Na granicy” i „Człowiek z magicznym pudełkiem”. Szerokiej publiczności dał się jednak poznać w serialu „1983” (2018) w reżyserii Agnieszki Holland, Kasi Adamik, Agnieszki Smoczyńskiej i Olgi Hajdas. Polska dystopia o alternatywnej rzeczywistości, w której rządy komunistów nigdy się nie skończyły, za sprawą Netflixa zdobyła uznanie na świecie, u nas pozostając niedocenioną. Bartosza Bieleni nie dało się nie zauważyć. Choć grał drugoplanową rolę u boku takich mistrzów jak Andrzej Chyra czy Robert Więckiewicz, jego enigmatyczna postać, odziana w czarny płaszcz godny Neo z „Matrixa”, przykuwała wzrok.
Film „Ondyna”: Zakochany śmiertelnik
W poetyckim filmie Tomasza Śliwińskiego grany przez Bartosza Bielenię Cezary zakochuje się w nimfie wodnej. Gdy ją zdradza, mityczna istota rzuca na niego klątwę. Oglądając aktora w roli romantycznego kochanka, chciałoby się namówić i jego, i reżyserów, by jak najszybciej obsadzili go w adaptacjach dramatów Adama Mickiewicza i Juliusza Słowackiego.
Film „Boże Ciało”: Charyzmatyczny oszust
Nominowany do Oscara film Jana Komasy uczynił z Bartosza Bieleni gwiazdora wielkiego formatu. Po roli dwudziestoletniego Daniela, który po wyjściu z poprawczaka zaczyna udawać księdza, mógł już przebierać w propozycjach. Postanowił jednak pozostać wierny sobie – do dziś wybiera tylko te scenariusze, które naprawdę do niego przemawiają. Jako Daniel Bielenia czasami przypomina chłopaka z sąsiedztwa, brata łatę, któremu wszyscy się zwierzają, a innym razem świętego ze średniowiecznych ikon. Odprawiając religijne rytuały, staje się mistykiem, jednocześnie ani na chwilę nie tracąc kontaktu z rzeczywistością.
Film „Prime Time”: Sfrustrowany narcyz
O takim debiucie marzy każdy reżyser. Jakub Piątek swój pierwszy film pełnometrażowy pokazał na festiwalu w Sundance. Tyle że w 2021 – roku pandemicznym, gdy wydarzenie odbywało się w przeważającej mierze online. Amerykańskim krytykom, a potem widzom z całego świata („Prime Time” trafił na Netflixa) spodobała się produkcja z gatunku hostage movie. Bohater filmu Sebastian w noc sylwestrową 1999 roku wdziera do studia telewizyjnego, żądając czasu antenowego. – Myślę, że w tamtym czasie dużo ludzi odczuwało deficyt uwagi i marzyło, by ktoś ich zauważył lub docenił – mówił Bielenia o roli. Jak zwykle, aktorowi udało się stworzyć postać niezwykle wiarygodną – jego bohater nie popada w histerię, a kamienna twarz Bieleni sprawia, że tym łatwiej sobie wyobrazić, jak wiele dzieje się w głowie Sebastiana.
Film „Kos”: Skrzywdzony mściciel
W nagrodzonym w Gdyni filmie w reżyserii Pawła Maślony Bartosz Bielenia wciela się w rolę „szlacheckiego bękarta”. Ignac Sikora nie zatrzyma się przed niczym, by zostać uznanym przez swojego ojca, zdobyć należny mu majątek i zemścić się na wszystkich, którzy wyrządzili mu krzywdę. Wymizerowany, maniakalny, zdesperowany bohater dzięki Bieleni ani w jednej scenie nie staje się karykaturalny. Los Ignaca – nawet, jeśli przesądzony – porusza, każąc zastanowić się nad tym, kogo dziś uważany za lepszych i gorszych.
Więcej o Bartoszu Bieleni przeczytacie w marcowym wydaniu „Vogue Polska”, które już teraz możesz zamówić z wygodną dostawą do domu.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.