Robert Pattison równie dobrze odnajduje się w superprodukcjach dla nastolatków, jak i ambitnym kinie niezależnym. Przy okazji urodzin aktora przypominamy jego najlepsze role.
„Harry Potter i Czara Ognia” (2005)
Urodzony w 1986 r. w Londynie Robert Pattinson zadebiutował na ekranie już jako nastolatek. Po dwóch małych rólkach trafił na plan „Harry’ego Pottera”. W czwartej części przygód czarodzieja wymyślonego przez J.K. Rowling zagrał oponenta i kumpla głównego bohatera. Jako Cedric Diggory, który u boku Harry’ego bierze udział w Turnieju Trójmagicznym, jest taki, jakim młodego Pattinsona chciały widzieć fanki – charyzmatyczny, pewny siebie, przystojny. Ale aktor już wtedy potrafił uruchomić pokłady wrażliwości, które potem pozwoliły mu na udział w eksperymentalnych filmach. Jak doskonale wiedzą fani sagi, Diggory, niewinny uczeń Hogwartu, ginie z rąk Voldemorta. Jego śmierć uświadamia Harry’emu, jego przyjaciołom i nauczycielom, że nie są bezpieczni – Ten Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać powrócił.
Saga „Zmierzch” (2008-2012)
Robert Pattinson mógłby nie zagrać już nigdy później, a i tak przeszedłby do historii kina rolą zabójczo przystojnego, ale chronicznie nieszczęśliwego stuletniego wampira. Jego Edward Cullen zakochuje się w zwyczajnej dziewczynie – Belli Swan, co tylko komplikuje sprawy. Ekranizacja powieści dla dorastających dziewcząt autorstwa Stephenie Meyer stała się najpotężniejszym love story pierwszej dekady XXI w. Ale Pattinson z każdym kolejnym filmem wyglądał na bardziej znudzonego, zmęczonego i zdegustowanego. Tak jak wielu amantom przed nim, Leonardo DiCaprio czy Bradowi Pittowi, wizerunek chłopca z plakatu szybko zaczął ciążyć. Podobnie jak Kristen Stewart, jego partnerka z planu, a wtedy także z życia, uznał, że jedyną odtrutką na sławę jest ucieczka w kino niezależne.
„Cosmopolis” (2012)
David Cronenberg, jeden z największych ekscentryków amerykańskiego kina (wystarczy przypomnieć „Nagi lunch”, „eXistenZ” czy „Pająka”), przeniósł na ekran antykapitalistyczną odyseję Dona DeLillo z 2003 r. Z perspektywy niemal 20 lat od wydania powieści i prawie 10 od powstania filmu, pisarz i reżyser w krytyce konsumpcjonizmu, bezmyślnego establishmentu i dekadenckiej władzy wydają się być proroczy. Pattinson wciela się w postać Erica Packera, kierowcę limuzyny z Nowego Jorku, który ociera się o świat pięknych i bogatych, a w praktyce wozi ćpunów, degeneratów i zwyczajnych przestępców. Sam wykorzystuje zepsucie innych, wyznając zasadę, że cudze nieszczęście jest jego sposobem na awans społeczny. Cyniczny, ze zgryźliwym uśmieszkiem, odpychający – Pattinson ewidentnie chciał się odciąć od postaci Edwarda.
„Good Time” (2017)
Pattinson szybko poznał się na braciach Safdie, jednych z najgorętszych reżyserów w Hollywood. Bardzo chciał zagrać w ich filmie, bo miał pewność, że nie obsadzą go w roli amanta. Connie Nikas, który napada na banki razem z bratem z niepełnosprawnością, nie mógłby być bardziej odległy od postaci boskiego wampira. W kurtce kibica, z kolczykiem w uchu i pofarbowanymi na platynę włosami Pattinson po raz pierwszy jest odpychający nawet fizycznie. Pokazywany na festiwalu w Cannes „Good Time” nakręcony w tempie teledysku, zapowiadał jeszcze lepsze, a równie absurdalne i brutalne, „Nieoszlifowane diamenty” Safdich.
„High Life” (2018)
W filmie science fiction legendarnej francuskiej reżyserki Claire Denis, nazywanym często „2001: Odyseją kosmiczną” tej dekady, Pattinson gra Monte’ego, intergalaktycznego podróżnika, przebywającego na statku kosmicznym z malutką córeczką Willow. Gra mikrogestami. Jest ogolony na łyso, subtelny, rzadko wyraża emocje. To, co irytowało u Pattinsona na początku kariery, czyli jego oszczędna mimika, okazało się w końcu jego tajną bronią. Traktat filozoficzny Denis opowiada o ojcostwie, bliskości, człowieczeństwie. Więźniowie zostali skazani na niekończącą się podróż kosmiczną, podczas której poddawani są eksperymentom. Mają spróbować uzyskać energię z czarnej dziury, a jednocześnie są króliczkami doświadczalnymi uczonej (Juliette Binoche), która marzy o stworzeniu sztucznego sposobu zapłodnienia.
„Lighthouse” (2019)
Pattinson po raz kolejny stawia na reżysera wizjonera. Robert Eggers zasłynął „Czarownicą: Bajką ludową z Nowej Anglii”, a potem nakręcił równie przejmujący „Lighthouse”. Pattinson gra jednego dwóch latarników, którzy w Nowej Anglii końca XIX w. próbują przetrwać sztormy – te na morzu i te w duszy. Młodszy o pokolenie aktor dorównuje kunsztem Willemowi Dafoe. Na czarno-białych kadrach wygląda gorzej, starzej, jeszcze smutniej niż zazwyczaj. Jego Thomas Howard uciekł, by zacząć życie na nowo w latarni – nic więcej o nim nie wiemy, a Pattinson oszczędną grą nie ułatwia nam zadania. Jego bohater ma pozostać tajemniczy do końca.
Po wycieczce w głąb offu Pattinson za chwilę znów wróci do kasowego kina. Zagra Batmana w kolejnej ekranizacji komiksu, u Christophera Nolana w „Tenet”, superprodukcji o podróżach w czasie, a także w „The Stars at Noon”, kolejnym filmie Claire Denis, osadzonym tym razem w latach 80. w Nikaragui.
„Batman” (2022)
Gdy ujawniono, że Robert Pattinson został następnym Batmanem, zdania fanów serii o superbohaterze z Gotham City były bardzo podzielone. Jedni uważali, że rola przerośnie aktora, podobnie jak wielu przed nim – w tym Michaela Keatona, George'a Clooneya czy Vala Kilmera. Zdaniem innych Pattinson mógł odmienić oblicze serii. Tak właśnie się stało.
Nowy „Batman” wraca do początków – starć z Człowiekiem-Zagadką, Pingwinem i Kobietą-Kotem (granymi przez Paula Dano, trudnego do poznania Colina Farrella i zachwycającą Zoë Kravitz). Kreacja Pattinsona to najmroczniejszą odsłoną superbohatera w historii serii. Film Matta Reevesa to udana mieszanka filmu akcji, thrillera psychologicznego i estetyki kina noir. Potwierdzono już, że Pattinson powróci do Gotham w kontynuacji filmu.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.