Bardzo trudno jest tej zimy ukryć się przed światem w bezpiecznej bańce. Udać, że nie widzimy tego, co dzieje się na polskich ulicach, w sejmie, na granicy, za nią. Zalew trudnych, bolesnych informacji trwa, atakuje. Można zaryzykować twierdzenie, że dziś wiedzieć, to nie wybór, a obowiązek.
Filmy czasami pomagają uciec od codzienności, bywają eskapistyczną machiną dającą ukojenie i komfort. Jednak mogą także otwierać oczy, informować, uwrażliwiać, pomagają zrozumieć. Bez wątpienia taką właśnie funkcję co roku pełni festiwal WATCH DOCS, jeden z najstarszych i największych na świecie festiwali filmowych poświęconych prawom człowieka, organizowany przez Helsińską Fundację Praw Człowieka. Po raz 21. startuje już w najbliższy piątek. Na jakie filmy warto szczególnie zwrócić uwagę w tym roku?
Mocny start, czyli „Sędziowie pod presją”
Film Kacpra Lisowskiego swoją premierę miał w listopadzie na słynnym festiwalu dokumentów IDFA w Amsterdamie, teraz otwiera WATCH DOCS. To znaczący gest. „Sędziowie...” przyglądają się tym, którzy w dobie kryzysu konstytucji i trójpodziału władzy zaryzykowali bezpieczeństwo swoich posad i powiedzieli głośno: „dość”. Opierający się naciskom i podążający za własnym sumieniem Igor Tuleya stał się z czasem twarzą buntu przeciwko rządzącym, którzy prawo i sprawiedliwość widzą przez okulary własnego interesu. Inni bohaterowie to Waldemar Żurek, były rzecznik prasowy rozwiązanej niezgodnie z prawem Krajowej Rady Sądownictwa, Sylwia Gregorczyk-Abram – polska adwokatka i obrończyni praw człowieka, współzałożycielka inicjatywy Wolne Sądy i Komitetu Obrony Sprawiedliwości, Krzysztof Parchimowicz, zdegradowany za opór wobec upolityczniania prokuratury, i profesor Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia, pomysłodawca Marszu Tysiąca Tóg, największego protestu sędziów w historii Europy. Na ekranie widać, jak podjęte decyzje wpływają na ich życie zawodowe i osobiste. Finał filmu pokrywa się z zeszłorocznymi protestami przeciwko radykalnemu zaostrzeniu prawa aborcyjnego.
Pranie mózgu w wersji dla najmłodszych: „Dzieciństwo Imada”
Pierwszym instynktem rodzica jest zawsze chronić dziecko. Dzieciństwo powinno być wszak czasem beztroski, spokojnego dorastania, praktycznej, wszechstronnej edukacji – w otoczeniu kochających bliskich, bezpiecznie. Niestety nie wszystkim dzieciom jest to dane. Takiego dzieciństwa nie mają uchodźcy, marznący w przygranicznych lasach, nie miał też pięcioletni kurdyjski Jazyd Imad, który jako maleńki chłopczyk po śmierci ojca wraz z matką wpadł w ręce ISIS. Dziś Imad uważa się za bojownika terrorystycznej organizacji. Zamiast bawić się autkami, chce podkładać bomby i planować samobójcze zamachy. Nienawidzi innych nacji, wzbudzają w nim agresję. Jego matka, sama dotknięta ciężkimi psychologicznymi konsekwencjami niewoli, walczy o powrót do normalności – swój, ale przede wszystkim syna. Film Zahaviego Sanjaviego to nie tylko poruszający zapis krzywd, lecz także lekcja rodzicielskiej i obywatelskiej uważności i empatii.
Granice praw, czyli „Linia podziału”
Akcja filmu Mayi Cuevy i Leah Galant rozgrywa się tuż przy granicy USA i Meksyku, nie dotyczy jednak muru ani sytuacji imigracyjnej, a... kliniki aborcyjnej, ostatniej w okolicy. W próbie opowiedzenia o towarzyszącym instytucji konflikcie, twórczynie podążają za dwiema bohaterkami, które równie wiele łączy, co dzieli – obie są matkami sporych rodzin i Latynoskami, ale Mercedes była w gangu, eksperymentowała z narkotykami, dziś napędzana ortodoksyjną wiarą walczy w ruchach anti-choice, zaś misją wolontariuszki Denisse jest pomoc potrzebującym pomocy kobietom w kryzysie. Podążając krokami kobiet, Cueva i Galant rysują mapę głębokich społecznych podziałów, wzmacnianych tylko religijnym ekstremizmem. Napięcie eskaluje. W kraju, gdzie niemal każdy ma pod poduszką broń, stwarza to sytuację realnego zagrożenia. Niestety, choć „Linia podziału” mówi o sytuacji niemal z drugiego końca świata, czyta się ją jak opowieść znajomą i bliską.
„Sztuka przeżycia” na emigracji
Arabska Wiosna niosła nadzieję. David Henry Gerson opowiada o artystach, którzy uwierzyli w jej potencjał i sprzeciwili się systemowi, za co ponieśli srogą karę. Po krwawo zduszonej rewolucji zmuszeni są szukać dla siebie nowego miejsca poza granicami Syrii. Choć ich życie stanęło na głowie, jedno się nie zmieniło. Sztuka – czy to muzyka, pisanie tekstów, taniec, czy tworzenie instalacji – pozostaje najbliższym im językiem. To poprzez nią protestują, szukają siebie, dzięki niej czują się wolni. W ten sposób traumatyczne wspomnienia stają się tworzywem, kapitałem. Film Gersona z szacunkiem i uznaniem pokazuje potencjał tych, którzy w efekcie politycznych kryzysów stali się bezimiennymi uchodźcami. Trudno nie dostrzec nieco pesymistycznego wydźwięku tego dokumentu. Jak śpiewali niegdyś Bogusław Linda i Świetliki, „Nad horyzontem błyska się i słychać szczęk żelaza, Nigdy nie będzie takiego lata”.
Śladami klasy robotniczej, czyli „Powrót do Reims”
Najnowszy film tegorocznego laureata Nagrody im. Marka Nowickiego, przyznawanej za wybitne osiągnięcia w ukazywaniu praw człowieka w filmie. Jean-Gabriel Périot, francuski eksperymentator, mistrz dokumentu montażowego, sięga po archiwalne materiały, z których tworzy wrażliwe, gęste od znaczeń filmowe kolaże. Stają się one wciągającymi opowieściami o społeczeństwie. Film, luźno oparty na książce francuskiego filozofa i socjologa Didiera Eribona „Powrót do Reims”, dla publiczności debiutował na Festiwalu w Cannes. Tym razem Périot kreśli portret francuskiej klasy robotniczej i jej politycznych sympatii, poczynając od lat 50. aż do współczesności. Niemym świadkiem tej ewolucji jest taśma filmowa. Obrazom – to u tego twórcy nowość – towarzyszy głos narratorki. W tej roli Adèle Haenel.
21. MFF WATCH DOCS odbędzie się w kinach w dniach od 10 do 16 grudnia i online od 10 do 19 grudnia. Więcej informacji na https://watchdocs.pl/.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.