Wszyscy mamy wielką potrzebę akceptacji. Ale musicie wierzyć, że wasze przekonania są wyjątkowe, wasze własne, nawet jeśli nie cieszą się popularnością. Szczególnie gdy stado powie, że to bez sensu.
Wchodzę do pociągu. Strefa ciszy. Jednak para, która siedzi przede mną, rozmawia dość głośno. Po kwadransie jeden z pasażerów zwraca im uwagę:
– W tym wagonie nie można rozmawiać – mówi spokojnie. Ale gdy zamiast przeprosin rozmawiający okazują mu zniecierpliwienie, dodaje poirytowany: – Ludzie pracują. Zamknijcie się państwo.
– Jak pan się wyraża?! – kobieta podnosi głos. – Strefa ciszy oznacza, że można rozmawiać, tylko w miarę cicho – mówi.
Mężczyzna tłumaczy jej, że według reguł nie można rozmawiać. – Nie widziała pani reklam strefy? Może pani rozmawiać w innych wagonach.
– W innych wagonach krzyczą bachorzyny i więcej osób je. Delikatnie mówiąc, nie przepadam za dziećmi. Wolę kulturalnie porozmawiać w strefie ciszy – odpowiada.
Jej partner odwraca głowę, jakby coś wyjątkowo interesującego zobaczył za szybą. A zwracający uwagę zrezygnowany odchodzi.
Rozmawiają więc przez najbliższą godzinę. Wszyscy słyszymy, bo nikt inny nie zagłusza ich słów.
Przez cały ten czas kobieta tłumaczy mężczyźnie, że powinien zrezygnować z planu bycia muzykiem. On się tłumaczy. Do tej pory grał wieczorami. W dzień pracował w korporacji. Odłożył tyle, że mógłby teraz przez rok robić, co zechce.
– Ale co ci z tego przyjdzie? I tak nie zaczniesz się z tego utrzymywać. A bycie mężczyzną to przede wszystkim utrzymanie bliskich – mówi ona. On przez tę najbliższą godzinę robi się coraz bardziej smutny.
Pamiętam, jak moja znajoma ogłosiła rodzicom, że zmienia kierunek studiów. Nie chciała być prawniczką, tylko aktorką. Była w stanie powiedzieć im, że marzy o tym od dzieciństwa. Ale nie miała już sił, gdy tata zaczął ją przekonywać, dlaczego to najgorsze rozwiązanie. Jego głównym argumentem była stabilność finansowa. Dziś jest szanowaną adwokatką i – jak powiedziała ostatnio – żałuje tylko jednego: że nawet nie spróbowała.
W scenie jednego z moich ukochanych filmów –„Stowarzyszenie umarłych poetów” – przed budynkiem spaceruje trzech uczniów. Każdy porusza się w charakterystyczny dla siebie sposób. Nagle profesor przyłącza się do grupy i pokazuje, jak maszerować. Nadaje ton śpiewem. Reszta uczniów zaczyna klaskać, wybijając rytm marszu. Po chwili wszyscy idą już w identyczny sposób.
Profesor nagle przerywa, zatrzymuje grupę i mówi:
„Widzieliście? Każdy z nich zaczął własnym krokiem. We własnym tempie. Neil spokojnie, przekonany o swojej wartości. Cameron niepewnie, jakby myślał: »Czy tak jest dobrze?«. Overstreet impulsywnie, prowadzony przez pragnienia. To może wydawać się śmieszne, ale scena ta dokładnie ilustruje problem przystosowywania się i trudności zachowywania własnych przekonań w obliczu innych. W niektórych oczach widzę myśl: »Ale ja zrobiłbym to inaczej. Nie zacząłbym iść zgodnie z wystukiwanym rytmem«. Więc czemu nikt się nie wyłamał? Czemu wszyscy klaskaliście?”.
Każdy ma wielką potrzebę akceptacji. Ale musicie wierzyć, że wasze przekonania są wyjątkowe, wasze własne, nawet jeśli nie cieszą się popularnością. Szczególnie gdy stado powie, że to bez sensu. Poeta Robert Frost pisał: „Zdarzyło mi się niegdyś ujrzeć w lesie rano dwie drogi. Pojechałem tą mniej uczęszczaną”. Chcę, byście znaleźli własny sposób chodzenia, nieważne jaki – dumny, śmieszny, jaki chcecie. Nie płyńcie z prądem. Dziedziniec należy do was!
Kontakt z autorką przez stronę justynakopinska.pl.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.